Nie pyta: dlaczego?

Klaudia Cwołek; GN 13/2014 Gliwice

publikacja 08.04.2014 06:00

Gdy straciła dziecko w siódmym miesiącu ciąży, wpadła w głęboką depresję. Ale gdy później nagle zmarła jej 10-letnia córka, odczuwała głęboki pokój. Jak to możliwe?

 Kathleen Ann Thompson w roli biblijnej Sary Wojciech Baran /GN Kathleen Ann Thompson w roli biblijnej Sary

Była już w innym punkcie swojej relacji z Bogiem. Kathleen Ann Thompson wystąpiła w Gliwicach ze spektaklem „A Sara miała 90 lat” do muzyki Arvo Pärta i świadectwem swojego życia. W Centrum Edukacyjnym im. Jana Pawła II w niedzielny wieczór zagrała biblijną Sarę, a potem opowiadała, dlaczego ta postać jest jej bliska. I jak odkryła swoje powołanie przekazywania środkami teatralnymi Bożej prawdy.

Nieraz wyruszała na swoją życiową pustynię, zostawiając za sobą poczucie bezpieczeństwa. Jako młoda kobieta zgubiła jednak na niej drogę, wiążąc się z okultyzmem. Była nawet żoną guru. Po stracie dziecka w siódmym miesiącu ciąży, opuszczając szpital, spotkała zakonnika, który chciał jej pomóc. Powiedział: „Pan dał, Pan wziął, niech imię Pańskie będzie błogosławione”. Choć wydawał się to najgorszy cytat z Pisma Świętego na tę okoliczność, zapamiętała jego przejmujące oczy powiększone przez szkła okularów i autentyczność spojrzenia. Zaintrygowało ją, że on w to naprawdę wierzy.

Potem był cały ciąg innych jeszcze wydarzeń, spotkań z Biblią, głębokich poruszeń, pocieszenia i refleksji. Gdy nagle zmarła jej 10-letnia córka, przyjęła to z wielkim pokojem w sercu, choć przeżywała żałobę. – Wiedziałam, że mogę pytać Boga:„dlaczego?”. Ale jeżeli zacznę to robić, nigdy nie skończę. Bo żadna odpowiedź mnie nie usatysfakcjonuje – mówiła. Nie znaczy to, że nie mamy prawa Bogu zadawać takich pytań, ale dla niej w tamtym momencie byłaby to przeszkoda do pójścia bliską ścieżką z Bogiem.

Wtedy wybrała wiarę w Jego miłość dla niej i swoich dzieci tak wielką, że nie jest w stanie jej pojąć. Kilka lat później z synem zaczęła przyjeżdżać do Europy wschodniej.

Kathleen Ann Thompson, amerykańska reżyserka, aktorka i choreograf nadal prowadzi podróżniczy tryb życia. To jest jej misja. – Ostatnich 25 lat, kiedy pracuję w Europie wschodniej, w Rosji, to jest najbogatszy, najgłębszy, najwspanialszy okres mojego życia – mówiła. – Jeżeli będziesz biegł za pragnieniami swojego serca tylko po to, żeby je spełnić, nie znajdziesz ich. Ale jeżeli pójdziesz za Bogiem i prawdziwym związkiem, relacją z Nim, On wypełni pragnienia Twojego serca, bo on je tam włożył – podsumowała.

Spotkanie zorganizowały Służba wśród kobiet „Aglow” i Inicjatywa MISSIO.

TAGI: