Po nauki 
do mundurowych

Roman Tomczak
; GN 14/2014 Legnica

publikacja 15.04.2014 06:00

Narzeczeni z legnickich dekanatów uczęszczają na kursy przedślubne do jednej parafii. A nauk udzielają im m.in. policjant oraz były alkoholik. Jeśli to nie rewolucja w systemie przedmałżeńskiej edukacji, to na pewno ewolucja.


Ta legnicka nowość – policjant na naukach przedmałżeńskich – sprawdziła się już w praktyce. 
Ci, którzy jej doświadczyli, chwalą. Pozostali żałują, że ominęło ich 
coś ciekawego i pożytecznego Roman Tomczak /GN Ta legnicka nowość – policjant na naukach przedmałżeńskich – sprawdziła się już w praktyce. 
Ci, którzy jej doświadczyli, chwalą. Pozostali żałują, że ominęło ich 
coś ciekawego i pożytecznego

Kilka lat temu proboszczowie legnickich parafii spotkali się, żeby porozmawiać o tematach duszpasterskich. Mówili m. in. o naukach przedślubnych. Księża doszli do wniosku, że można spróbować scentralizować ten system. „Legnica to przecież nie Nowy Jork. Każda para bez przeszkód może pofatygować się do innej parafii na nauki” – ustalili. 
Podzielili kompetencje osób, odpowiadających za poszczególne tematy spotkań. Ktoś mówił o liturgii małżeństwa, ktoś o psychologii, a ktoś inny o aspektach prawnych. Za każdym razem był to specjalista w swojej dziedzinie. Pojawiły się także pomysły, by na kursach mówić o nowych tematach. 
Z legnickich ambon popłynęły informacje o zmianach. Na spotkania zaczęli przychodzić pierwsi narzeczeni. – To nie jest program tylko dla osób z Legnicy – zapewnia ks. Józef Borowski, kapelan policjantów, jeden z inicjatorów akcji poszerzania tematów omawianych na spotkaniach przedmałżeńskich. – Mogą zgłaszać się pary z innych dekanatów, a nawet diecezji. 


Profesjonalizm i kompetencje


Lokalny Kościół reaguje na zmiany w obyczajowości, nowe potrzeby i – co chyba najważniejsze – zagrożenia ze strony świata wobec wiernych. Dotychczasowy scenariusz tygodniowych spotkań, gdzie mówiło się np. o naturalnych metodach obliczania dni płodnych, sektach, okultyzmie czy wychowywaniu dzieci, teraz wzbogacił się o rozmowy nt. przemocy w rodzinie i chorobie alkoholowej. 
Leszek Konarski zaczynał swoje posłannictwo jeszcze w latach 90. od współtworzenia poradni trzeźwościowej przy franciszkańskiej parafii św. Jana. Już wtedy miał za sobą dramatyczną „przygodę” z alkoholem. Jemu udało się od niego wyzwolić. Teraz chce uchronić przed alkoholizmem innych i o tym właśnie mówi na spotkaniach przedmałżeńskich.


– Chyba udaje mi się trafić do serc i umysłów narzeczonych, doświadczenie życiowe robi swoje – śmieje się pan Leszek. Młodym mówi m. in. o tym, jak rozpoznać pierwsze symptomy choroby alkoholowej. Przypomina sobie, jak po spotkaniu podeszła do niego młoda dziewczyna i powiedziała, że dopiero teraz je w sobie dostrzegła. – Zaproponowałem jej leczenie w grupach samopomocy, znanych jak AA. Po roku czy dwóch napisała mi SMS-a: „Jestem szczęśliwa. Dziękuję” – opowiada pan Leszek. 
Innym razem młoda dziewczyna przed ślubem wyznała mu, że narzeczony bije ją, kiedy jest pijany. – Łudziła się, że wyleczy go jej miłość. Nic z tego. Osoba uzależniona zawsze wybierze alkohol, nie miłość – przestrzega. Zapewnia, że większość osób, z którymi spotyka się na spotkaniach przedmałżeńskich ma w swojej najbliższej rodzinie osoby nadmiernie pijące. – Są młodzi, a już cierpią z nie swojego powodu – mówi Leszek Konarski. Jego spotkania z narzeczonymi noszą tytuł „Zagrożenia miłości małżeńskiej chorobą alkoholową”.


Kiedy miłość się kończy


– To była propozycja księdza kapelana Borowskiego – podinsp. Sławomir Masojć, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Legnicy, wspomina początki współpracy z kapłanem. – Mówiliśmy wtedy o prewencji kryminalnej, planując spotkania z młodzieżą i osobami starszymi – dodaje. 
Niedługo potem policjant pierwszy raz wziął udział w spotkaniu narzeczonych.
 – My wciąż szukamy nowych form dotarcia do odbiorców od wieku przedszkolnego do studentów Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Teraz pojawiła się możliwość spotkań z ludźmi, którzy dopiero wkraczają w dorosłe, samodzielne życie. Okazuje się, że nowożeńcy mają także wiele obaw i wątpliwości – zwraca uwagę nadkom. Anna Farmas-Czerwińska z Zespołu Kontroli Komendy Miejskiej Policji w Legnicy.

Patryk i Małgosia są już po ślubie. Zanim powiedzieli sobie sakramentalne „tak”, przez tydzień słuchali prelegentów na spotkaniach przedmałżeńskich. – Z wielu zagrożeń w ogóle nie zdawaliśmy sobie sprawy. Czy interweniować w obronie bitej sąsiadki? Czy regularne wyjścia na piwo to już podstawa do niepokoju o męża? Te pytania długo nie dawały nam spokoju – mówi Małgosia. 
Na spotkaniach przedmałżeńskich policjanci rozwiewają takie wątpliwości, jakie mieli Małgosia i Patryk. – Jeżeli słyszymy głośne kłótnie, wyzwiska, płacz dziecka, to może oznaczać, że tam miłość się skończyła, a zaczęły problemy. Ofiara przemocy nie zawsze może lub nie ma odwagi, żeby powiadomić o tym policję. Wtedy ta odpowiedzialność spada na nas – mówi nadkom. Farmas-Czerwińska. Funkcjonariusze instruują jednak, żeby samodzielnie nie interweniować i nie włączać się bezpośrednio w taki konflikt. Lepiej zadzwonić na policję.


Wymiar społeczny, wymiar sakramentalny


Policjanci przyznają, że wciąż szukają nowych form dotarcia do mieszkańców, więc pomysł legnickich księży jest im bardzo na rękę. Liczą, że taka współpraca wpłynie np. na zmniejszenie przemocy domowej. Wiadomo, że za zamkniętymi drzwiami mieszkań dochodzi do gwałtów, pobić i psychicznego znęcania. Rozwiązań szukała policja, ośrodki pomocy społecznej, psychologowie. Pomysłu szukał też lokalny Kościół. I chyba znalazł.
Kapłani przyznają, że ciągle podstawową kwestią spotkań jest uświadomienie młodym powagi sakramentu małżeństwa, nierozerwalnego związku kobiety i mężczyzny. Ale nie ma nic złego w tym, aby młodzi dowiedzieli się czegoś o życiu. I zagrożeniach, jakie mogą na nich czyhać. Spotkanie z policjantem na kursie przedmałżeńskim jest dobrowolne. Pary, które nie chciały mieć kontaktu z funkcjonariuszem, mogły opuścić takie spotkanie. Większość zgodziła się wysłuchać tego, co chciał im powiedzieć i były z tego potem bardzo zadowolone.
 Pokutujące dotychczas opinie o spotkaniach przedmałżeńskich, „nudnych, ale które trzeba odbębnić”, przynajmniej w Legnicy odchodzą do lamusa.


– Cieszę się, bo coraz częściej spotykam się z opiniami, że widać większą troskę księży i Kościoła lokalnego przyszłych małżonków i ich nowe rodziny – mówi ks. Józef Borowski.
 Podinsp. Masojć tłumaczy, że pierwsze spotkania miały charakter pilotażowy. Policjanci sprawdzali, co tak naprawdę interesuje młodych ludzi. – Staramy się więc zaspokoić ich ciekawość, odpowiadać na wszystkie ich pytania – wyjaśnia. 
Ks. Borowski: – Za tę otwartość i współpracę, zaangażowanym policjantom należą się wielkie podziękowania. 


TAGI: