Prawo sumienia

Jacek Dziedzina; GN 25/2014

publikacja 19.07.2014 22:40

Sumienne egzekwowanie prawa nie zawsze można pogodzić z sumieniem. Widać to na przykładzie wielu krajów, gdzie teoretycznie obowiązuje tzw. klauzula sumienia.

Prawo sumienia canstokcphoto

Klauzula sumienia nie jest bynajmniej polskim wynalazkiem. Prawodawstwo większości krajów na Zachodzie zawiera bardziej lub mniej sprecyzowane zapisy dotyczące sytuacji, gdy lekarz, pielęgniarka lub farmaceuta może odmówić wykonania danej czynności, powołując się właśnie na konflikt sumienia. W rzeczywistości w każdym z tych krajów istnieje konflikt między teorią a praktyką. Teoretycznie gwarantowana wolność sumienia jest naruszana przez naciski, szantaże, a nawet wyroki sądowe.

Prawnicza schizofrenia

Należałoby właściwie powiedzieć, że ten konflikt jest nieunikniony: jeżeli bowiem prawo jest w jakimś punkcie z natury niegodziwe – np. zezwala na zabójstwo człowieka – to nawet łaskawe zezwolenie przez prawodawcę, by ktoś mógł zwolnić się z jego wykonania, i tak naraża na konflikt z tymi, którzy z tego prawa chcą skorzystać. Istnienie klauzuli sumienia w prawodawstwie jest też de facto przyznaniem, że mamy do czynienia ze swoistą prawniczą schizofrenią: uchwalamy prawo, które wiadomo, że może wywoływać konflikt sumienia u osób narażonych na jego stosowanie. A dlaczego może wywołać konflikt? Zdaniem prawodawcy tylko dlatego, że „są różne poglądy i wrażliwości”, które prawodawca próbuje pogodzić. Nie ma tu zatem miejsca na prawo naturalne, które obiektywnie decyduje o tym, co moralnie dopuszczalne. Schizofrenia jest to tym większa, że w wielu przypadkach istnieje przecież powszechna zgoda co do natury danego czynu: np. zabicie narodzonego dziecka słusznie nazywa się dzieciobójstwem. I jest karalne. Pod względem prawnym natomiast możliwa jest sytuacja ustawowego „rozgrzeszenia”, gdy dziecko przeznaczone do aborcji „przypadkowo” przeżyje i lekarz dokończy „procedurę terminacji” już poza organizmem matki. Co więcej, jak pokazuje histeria wokół osoby prof. Chazana, za przestępstwo może zostać uznane niewskazanie alternatywnego zabójcy dziecka (czyli naruszenie kuriozalnego prawa, które nakazuje to lekarzowi powołującemu się na klauzulę sumienia), a nie samo „legalne” zabójstwo.

Sytuacja wydaje się pod względem prawnym patowa. I tak też wygląda to w praktyce na całym świecie. Warto więc przyjrzeć się, czy klauzula sumienia w ogóle działa w poszczególnych państwach, które uchwalając niegodziwe prawo, „zgadzają się” teoretycznie na zwolnienie z jego wykonywania przez osoby powołujące się na swoje sumienie.

„Jakiekolwiek działania”

Punktem odniesienia dla prawodawstwa większości krajów europejskich jest m.in. Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności z 1950 r. Czytamy w niej, że „każdy ma prawo do wolności myśli, sumienia i wyznania”. Co ważne, autorzy tej konwencji i wielu innych podobnych dokumentów nie mieli wątpliwości, że wolność sumienia nie oznacza wyłącznie prawa do reprezentowania określonego światopoglądu, ale również – czy przede wszystkim – prawo do postępowania zgodnie z własnym sumieniem, do wolności od przymusu postępowania wbrew własnemu sumieniu. I w orzecznictwie różnych trybunałów konstytucyjnych na świecie powtarza się najczęściej przekonanie, że gwarantem wolności sumienia jest m.in. prawo do powołania się na klauzulę sumienia i odmowy wykonania czynności z nim sprzecznej.

Warto przywołać również głos Rady Europy (nie mylić z Radą Europejską i Radą UE – organami unijnymi), która zrzesza nie tylko kraje unijne, ale również inne europejskie państwa, m.in. Rosję. W rezolucji z 2010 roku podkreślono jednoznacznie, że pracownicy służby zdrowia mają prawo do odmowy wykonania lub udzielenia pomocy w przeprowadzeniu aborcji, poronienia, eutanazji lub jakichkolwiek działań, które mogłyby spowodować śmierć zarodka lub płodu ludzkiego. Zwróćmy uwagę na sformułowanie „jakichkolwiek działań” – czyż nie oznacza ono również wskazania innego lekarza, który może dokonać np. aborcji? Rezolucja RE nie jest wprawdzie aktem wiążącym, ale jest formą nacisku na prawodawstwo krajowe.

Obowiązek kontra sumienie

Ogólne akty prawne to jedno, a prawodawstwo krajowe to drugie. Jednym ze skrajnych przykładów prawnej schizofrenii jest Holandia. Z jednej strony prawo formalnie pozwala lekarzom na odmowę uczestnictwa w niemoralnych „procedurach medycznych”, a zarazem sposoby przeprowadzania aborcji są częścią... obowiązkowego programu szkoleń dla położników i ginekologów.

W ostatnim czasie konflikty prawne związane z konfliktami sumienia są coraz bardziej wyraźne w Wielkiej Brytanii. Teoretycznie klauzula sumienia zapewniona jest tam w kilku różnych ustawach: m.in. z 1967 r. o aborcji oraz z 1990 r. o zapłodnieniu in vitro i embriologii. W pierwszej z nich jest napisane, że nikt nie może zostać zobowiązany, na podstawie umowy ani wymogu ustawowego lub innego, do uczestniczenia w procedurach dopuszczonych tą ustawą, które odrzuca z powodu własnych przekonań. Druga ustawa zapewnia prawo do odmowy udziału w procedurach technicznych mających na celu zapłodnienie in vitro.

Jest też brytyjska ustawa z początku lat 80. XX wieku. Pod pewnym względem jest podobna do prawodawstwa polskiego, bowiem nakazuje lekarzowi powołującemu się na klauzulę sumienia wskazanie innego lekarza, który daną „procedurę medyczną” może wykonać. Idzie jednak jeszcze dalej, gdyż nakazuje wręcz lekarzowi, by ten upewnił się, „że pacjent ma wystarczające informacje umożliwiające skorzystanie z tego prawa. Jeśli zorganizowanie wizyty pacjenta u innego lekarza nie jest możliwe, należy zapewnić wykonanie usługi medycznej przez innego odpowiednio wykwalifikowanego specjalistę”.

Zamknięte drzwi

W praktyce klauzula sumienia w Wielkiej Brytanii w wielu wypadkach pozostaje martwym zapisem. Dotyczy to zwłaszcza pielęgniarek i położnych. Te same ustawy, które „gwarantują” im klauzulę sumienia, jednocześnie zobowiązują je do uzasadnienia powodów swojej odmowy przed wzywającym je do tego organem. Niedawno było głośno na Wyspach o dwóch położnych ze Szkocji: Mary Doogan i Connie Wood, pracujących w jednym ze szpitali w Glasgow. Uznały, że ich prawa są łamane, ponieważ są zmuszane przez placówkę do nadzorowania personelu wykonującego aborcję. Na przykład były zmuszane, by decydować, kto będzie asystował lekarzowi przy aborcji. Pozwały szpital do sądu. W pierwszej instancji przegrały sprawę. Sędzia z Edynburga uznała, że wykonując swoje obowiązki... nie przerywają ciąży. Jest jednak dobre zakończenie tej batalii. W ubiegłym roku obie położne w kolejnej instancji wygrały proces.

Na co dzień jednak na Wyspach spotkać się można z innymi przypadkami łamania klauzuli sumienia. Odbywa się to już na etapie kształcenia przyszłych lekarzy. W praktyce ci z nich, którzy odmawiają podania środków wczesnoporonnych, mają zamkniętą drogę kariery i rozwoju. Królewskie Kolegium Położnictwa i Ginekologii wprost ogłosiło, że nie będzie dopuszczać takich lekarzy do specjalizacji nie tylko w ginekologii i położnictwie, ale też m.in. w leczeniu niepłodności, a nawet w opiece po porodzie. Pod tym względem bardziej konsekwentna jest Szwecja, która w ogóle nie pozwala pracownikom służby zdrowia, a także studentom medycyny korzystać z klauzuli sumienia. Jest to zatem prawo brutalne, ale przynajmniej nie ma tego rozdźwięku między teorią a praktyką, jak w przypadku Wielkiej Brytanii.

Merowie mówią nie

Trochę lepiej pod tym względem jest w Niemczech. Działa tam prawo do odmowy uczestniczenia w przeprowadzaniu zabiegu przerwania ciąży. Prawo to przysługuje nie tylko lekarzom, ale i innym osobom, które mogłyby być zaangażowane w zabieg przerwania ciąży, przede wszystkim pielęgniarkom. Niemieckie rozwiązania legislacyjne przewidują także prawo do nieuczestniczenia w zabiegach na embrionach.

Z kolei we Francji sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana. Z jednej strony obowiązuje tu prawo do powoływania się na klauzulę sumienia w przypadku przerwania ciąży, sterylizacji w celach antykoncepcyjnych oraz badań na zarodkach i zarodkowych komórkach macierzystych. Klauzula dotyczy jednak tylko lekarzy i położnych – natomiast farmaceuci są pozbawieni możliwości odmowy sprzedaży np. pigułek wczesnoporonnych.

Okazuje się również, że z klauzuli sumienia nie mogą skorzystać merowie w urzędach, którzy nie chcą udzielać tzw. ślubów dla par homoseksualnych. Odmówiła im tego Rada Konstytucyjna w ubiegłym roku, gdy „śluby” zostały w pełni zalegalizowane. Merowie, dla których stanowi to problem sumienia, zapowiedzieli, że odwołają się od tej decyzji do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Na Słowacji zarówno ustawa, jak i kodeksy lekarskie mówią, że „od pracownika służby zdrowia nie można żądać przeprowadzenia lub udziału w takiej czynności, która jest niezgodna z jego sumieniem, z wyjątkiem przypadków bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia innych osób”. Lekarz odwołujący się do klauzuli sumienia musi poinformować o tym zarówno pacjenta, jak i swojego pracodawcę.

We Włoszech klauzulę sumienia gwarantuje ustawa jeszcze z 1978 r. Lekarz lub pielęgniarka, którzy chcą odmówić wykonania i udziału w aborcji, muszą złożyć pisemne oświadczenie. Tutaj klauzula sumienia obejmuje również możliwość odmowy przepisania środków wczesnoporonnych. Kodeksy lekarskie i komisje bioetyczne mówią ponadto wyraźnie, że także farmaceuci, choć nie mają gwarancji ustawowej, mogą odmówić sprzedaży tego typu „medykamentów”.

W Stanach Zjednoczonych klauzula sumienia powiązana jest ściśle ze słynnym orzeczeniem Sądu Najwyższego w tzw. sprawie Roe przeciwko Wade, które de facto legalizowało aborcję na całym terytorium kraju. Jednocześnie zarówno władze federalne, jak i stanowe wprowadziły przepisy, które pozwalały pracownikom i instytucjom służby zdrowia na odmowę udziału w zabiegach aborcji. Jednak dopiero w 2008 roku, za prezydentury Georga H. Busha, klauzula sumienia zyskała mocniejszą gwarancję: wszystkie instytucje rządowe i stanowe musiały złożyć pisemne zobowiązanie, że nie będą dyskryminować tych lekarzy i innych pracowników służby zdrowia, jeśli odmówią przeprowadzenia dopuszczalnych prawem zabiegów aborcji lub sterylizacji lub choćby udziału w nich. Oczywiście gdy prezydentem został Barack Obama, jego administracja zaczęła dążyć do likwidacji klauzuli sumienia. Resort zdrowia wydał w tej sprawie dokument, w którym de facto nakazywał lekarzom wykonywanie wszystkich „pragnień” pacjentów, niezależnie od ich – jak to ujął – „stylu życia”. W praktyce w wielu stanach obowiązuje lokalne prawo dotyczące np. klauzuli sumienia dla lekarzy i farmaceutów. Tak naprawdę najbardziej w sumienia pracowników służby zdrowia uderzyła słynna (choć nie sławna) reforma zdrowotna Obamy. Jednym z jej elementów jest obowiązkowe wykupienie przez pracodawców polis ubezpieczeniowych dla pracowników zapewniających dostęp do antykoncepcji i aborcji. Z tego też powodu z inicjatywy kilkudziesięciu kongresmanów zgłoszony został projekt ustawy, który łagodziłby fatalne skutki reformy Obamy. Projekt przewiduje zapewnienie katolickim placówkom zdrowotnym, prywatnym przedsiębiorcom oraz pracownikom służby zdrowia zwolnienie z obowiązku dostosowania się do federalnej ustawy zdrowotnej ze względu na „głęboko zakorzenione przekonania moralne i religijne”.

Nie ma dobrego rozwiązania ws. klauzuli sumienia z powodów, o których mówiliśmy na początku: jeśli prawo jest niegodziwe z natury, to wszelkie próby „łagodzenia” jego skutków pozostaną tylko próbami.

TAGI: