Ciepły chów?

Agata Puścikowska

GN 31/2014 |

Na pokolenie jakich ludzi wyrosną dzieciaki z „ciepłego chowu”, którym nawet pokłócić się nie można?

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

W sieci można przeczytać opis dzieciństwa osób urodzonych w latach 70. Tak zwany zimny chów w skrócie: bawiło się na trzepaku, wisząc głową w dół przez pół dnia, piło się z jednego kubka wodę z saturatora, biegało bez ciągłego nadzoru rodziców, a jak się koledzy pokłócili i pobili, to nikt nie wzywał policji i nie robił obdukcji. Rodzice wychodzili z założenia, że dzieci to dzieci. Jak się pokłócą, to i pogodzą. Byli przekonani, że jeśli się nie pokłócą i nie pogodzą, to nie dorosną. Nie staną się dojrzałymi ludźmi, którzy w przyszłości będą potrafili budować prawidłowe relacje.

Minęło prawie 40 lat. Dzieciaki z lat 70. mają swoje dzieci. Pokolenie lat 80. też wychowuje własne dzieci. Jak? Trzepak odszedł w niepamięć. Bo i po co komu trzepak, kiedy są odkurzacze wodne... A dzieciaki? Dziesięciolatek herbaty nie potrafi zaparzyć, a siedmiolatek zasznurować butów. Zresztą po co sznurować? Buciki na rzepy są. I nie byłoby nad czym płakać. Postęp to postęp. Zamiast wysiadywania godzinami przed blokiem, lepsze są być może zajęcia dodatkowe do samej nocy. Taki dzieciak będzie wykształcony, znający siedem języków oraz pewny siebie. Tylko siebie.

Jednak niepokoi pytanie: na pokolenie jakich ludzi wyrosną dzieciaki z „ciepłego chowu”, którym nawet pokłócić się nie można? Bo od razu z przeciwległej strony piaskownicy wyskakują nadwrażliwe mamusie, by bronić swoich pociech? Jak będzie wyglądało przyszłe społeczeństwo stworzone z dzieci, które nie potrafią (lub nie chcą potrafić, bo mama zrobi) zawiązać butów? Niedawno rozmawiałam ze starszą już, bardzo mądrą nauczycielką. Mimo że kocha swoją pracę i kocha młodzież, nie jest optymistką. „Pokolenie rozbisurmanionych maminsynków nam rośnie. Skupionych na sobie, niesamodzielnych, roszczeniowych. Jeszcze 10 lat temu dzieciaki miały własną przestrzeń do rozwoju, mogły uczyć się na błędach, bawić i kłócić z koleżankami i rodzeństwem. Teraz koleżanki wybiera mamusia i nie ma czasu na zwykłą zabawę. A rodzeństwa zwykle wcale nie ma. Bo moda na jedynaki. Za 20 lat te dzieciaki nie będą zdolne do normalnego życia w grupie. Jeden maminsynek nie dogada się z drugim maminsynkiem. I z trzecim. Taka prawda”. Oby jednak nie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.