Kawa za uśmiech, ciastko za dziesiątek

Marcin Kowalik; GN 33/2014 Łowicz

publikacja 26.08.2014 06:00

- Chciałbym, żeby moje małżeństwo wyglądało tak, jak moich rodziców - mówi Jakub Dziurla.

Uczestnicy rekolekcji w Miasteczku Krwi Chrystusa Marcin Kowalik /Foto Gość Uczestnicy rekolekcji w Miasteczku Krwi Chrystusa

Przed nim coraz większe wyzwania. Właśnie wkroczył w dorosłość. Doskonale jednak wie, że posiadanie dowodu osobistego nie gwarantuje, że człowiek jest w stanie wziąć odpowiedzialność za siebie i bliskich. Tego uczy się od swoich rodziców, a ci dbają o to, żeby nie popaść w małżeńską rutynę. Renata i Tomasz Dziurlowie co roku uczestniczą w rekolekcjach dla rodzin.

Dobra decyzja

Państwo Dziurlowie to weterani tych rekolekcji. Upodobali sobie Miasteczko Krwi Chrystusa w Chrustach koło Rawy Mazowieckiej. Tam, w środku lata, pod okiem sióstr misjonarek Krwi Chrystusa umacniają się na kolejne miesiące życiowych zmagań. I tak od kilkunastu lat. Do swojego domu w Kotlinie Kłodzkiej mają ponad 300 km. Na początku, zanim powstał dom zgromadzenia w Chrustach, do pokonania mieli jeszcze dłuższą drogę. – W rekolekcjach uczestniczymy zaledwie 14. raz – śmieje się Tomasz Dziurla. – Zaczęliśmy, gdy Jakub miał trzy lata. Pomysł poddała koleżanka z pracy. Od razu się zgodziłem.

Wróciłem do domu. Mówię do żony, że zapisałem nas na rekolekcje. Usłyszałem: „Chyba zwariowałeś! Kiedy? Gdzie?”. „Pod koniec lipca, w Swarzewie, niedaleko Półwyspu Helskiego”. Żona przez trzy dni była na mnie zła, że zamiast wybrać się gdzieś pod namiot, z małym dzieckiem będziemy jechać na tygodniowe rekolekcje i to bardzo daleko. W dodatku pociągiem z kilkoma przesiadkami. Ale to nie była pochopna decyzja. Teraz z żoną nie wyobrażają sobie, że zabraknie ich na rekolekcjach. Jakub też. Gdy był dzieckiem, nie mógł się doczekać wyjazdu na nie. Teraz jego rola się zmieniła. Pomaga siostrom jako animator. Zajmuje się małymi dziećmi, żeby ich rodzice mieli czas na osobiste spotkania z Bogiem.

Impuls do życia

Grupa animatorów to „aniołowie”. Jeden z nich ma 16 lat i na imię Magdalena. – Zabawy z dziećmi sprawiają, że nie mam czasu, żeby wziąć telefon do ręki. Nawet go nie noszę ze sobą, bo wiem, że mi się nie przyda. Tu nie odczuwa się nudy, a od dzieci można wiele się nauczyć, takiej dziecięcej wolności, ufności i nadziei na lepsze jutro. Uwielbiam tu przyjeżdżać i spędzać z nimi czas. Przy nich odżywam. Może mnie wszystko boleć, ale gdy przyjdzie dziewczynka i powie: „Ciocia, ja cię kocham”, to daje mi taki impuls, że mogę z nią skakać, biegać i zapominam o bólu – mówi Magda.

Nastolatka podpatruje też dorosłych. – Nie uczestniczymy w konferencjach dla rodziców, ale byliśmy świadkami, jak odnawiali przyrzeczenia małżeńskie. Tak się wzruszyłam, że aż się popłakałam. Mam nadzieję, że namówię moich rodziców na takie rekolekcje – dodaje. – Każdy z animatorów ma pod opieką stałą grupę dzieci. Zazwyczaj czworo lub pięcioro. Większość czasu spędzamy na zabawach i śpiewie, na świeżym powietrzu lub w osobnym budynku, na którego zapleczu mamy też kuchnię. Rodzice mają wtedy czas dla siebie i mogą wypocząć– mówi s. Maria Magdalena, która czuwa nad bezpieczeństwem dzieci.

Modlitwa i relaks

W Swarzewie rekolekcje siostry prowadziły wspólnie z misjonarzami Krwi Chrystusa. Teraz w Chrustach cała organizacja pobytu dla kilkunastu rodzin jest na ich głowie. Rekolekcje noszą nazwę Święta Rodzin. Odpowiada za nie s. Gertruda. – Staramy się co roku wprowadzać nowe elementy, bo część rodzin uczestniczy w rekolekcjach kolejny raz. Rodzice mają czas na modlitwę i adorację Najświętszego Sakramentu, ale też na relaks. Widać, jak wspaniale integrują się z innymi rodzinami, a także wzmacniają więzi ze swoimi dziećmi na wspólnych zabawach czy przy ognisku – mówi s. Gertruda. W tym roku konferencje rekolekcyjne prowadził ks. Roman Bagiński z Płocka. Był cały czas do dyspozycji małżonków. Siostry zaprosiły też Małgorzatę Nawrocką, pedagoga i autorkę książek dla dzieci. Na spotkaniu z nią rodzice omawiali wpływ mediów na życie człowieka.

Z kolei spotkanie z Mirosławem Strumińskim – twórcą programu profilaktycznego „Archipelag Skarbów”, który przeciwstawia ideologii gender tradycyjne wartości – stało się inspiracją dla Ewy Dudy. Wraz z mężem i dziećmi przyjechała na rekolekcje z Radomia. – Jestem nauczycielką, zamierzam zainteresować dyrektora, żeby wprowadzić ten program dla młodzieży w naszej szkole – mówi pani Ewa. Państwo Dudowie to też weterani rekolekcyjni. – U mnie w pracy już wiedzą, że na przełomie lipca i sierpnia zawsze biorę urlop – mówi Piotr Duda.

Café u „Dudków”

W tym roku stałych bywalców rekolekcji z Radomia zaskoczyły siostry. – Nie liczyliśmy na to, że dostaniemy do dyspozycji ten sam domek. Po przyjeździe do Chrust okazało się, że jest do niego przyczepiona kartka z napisem: „Dudi’s Pub” – śmieje się pan Piotr. Domek, w którym podczas rekolekcji mieszkają Dudowie, to miejsce szczególne. Rok w rok zbierają się tu wszyscy uczestnicy rekolekcji i przy kawie, herbacie i cieście rozmawiają o różnych sprawach. Można dyskutować o wszystkim, ale okazuje się, że tematy polityczne w ogóle nie są poruszane. – Szkoda czasu na politykę – mówi R. Dziurla. – Jesteśmy rodzinami i rozmawiamy na tematy rodzinne – wyjaśnia Jarosław Jatel, który z najbliższymi przyjechał na rekolekcje z Białegostoku.

Korzystanie z kawiarni u Dudów nie jest bezpłatne, ale też cennik nie wymaga zapłaty pieniędzmi. W menu jest kawa, w zamian za którą trzeba cały dzień się uśmiechać. Ciastka kosztują jedną dziesiątkę Różańca, a jeżeli ktoś chce sobie dodatkowo osłodzić życie, to za cukier do kawy czy herbaty musi z uwagą wysłuchać swojego dziecka. Nowe rodziny już po 10 minutach pobytu w Chrustach znajdują wspólny język z weteranami. Większość przyjechała tu z polecenia. Mocna ekipa z okolic Strzegomia to zasługa państwa Dziurlów, radomian zachęcili państwo Dudowie. – My jesteśmy fenomenem – śmieje się J. Jatel – Znaleźliśmy informację o rekolekcjach w internecie i nie żałujemy, że tu przyjechaliśmy. Widząc, że nasze dzieci mają organizowane jakieś atrakcje, byliśmy o nie spokojni i mogliśmy skoncentrować się na innych sprawach.

TAGI: