Jakby trafił mnie piorun

ks. Jakub Łukowski; GN 37/2014 Wrocław

publikacja 17.09.2014 05:30

Z okresu nauki w gimnazjum Magda pamięta swoje 13-letnie koleżanki, które z niewiele starszymi od siebie kolegami podejmowały współżycie seksualne. Ona jednak nigdy nie uległa modzie „miłości na próbę”.

Koleżanki mówiły jej, że były szantażowane przez swoich chłopaków. Grozili im, że jeśli te nie prześpią się z nimi, to oni szybko znajdą sobie inną dziewczynę. – Byłam pod dużym wrażeniem tych dramatów. Pamiętam, że jedna z dziewczyn, na której ciele zobaczyłam siniaki, powiedziała, że jest zmuszana do współżycia. Niektóre zwierzały mi się także z obaw przed niechcianą ciążą – wspomina. W ręce przejętej i nieco zagubionej w tym wszystkim nastolatki trafiło wówczas czasopismo „Miłujcie się”, w którym znalazła świadectwa osób żyjących w czystości. – Ucieszyłam się, bo one uświadomiły mi, że nie jestem sama z wartościami, którym jestem wierna – wspomina.

Brat ochroniarz

Magda od czasu nauki w gimnazjum bywała na dyskotekach. Jak sama przyznaje, wymusiła na rodzicach zgodę na uczestnictwo w nich, jednak konsekwentnie pozostawała wierna wyznawanym w domu zasadom. – Po powrocie z imprezy za każdym razem odczuwałam wewnętrzną pustkę. Chodziłam tam, aby potańczyć, tymczasem bardzo często spotykałam się z wulgarnymi zaczepkami ze strony starszych chłopców – wspomina. W trosce o swoje bezpieczeństwo w odpowiedzi na zaczepki zdarzało się jej opowiadać zmyśloną historyjkę o bracie, który jest ochroniarzem, co na szczęście przynosiło zamierzony skutek.

W liceum Magda na lekcji religii powiedziała, że jej przyszły mąż przede wszystkim ma być człowiekiem wierzącym. W tym przekonaniu utwierdziła się podczas rekolekcji dla małżeństw i narzeczonych. Dziewczyna miała uczestniczyć w nich ze swoim ówczesnym chłopakiem, ale ten ostatecznie zrezygnował. Na rekolekcjach Magda spotkała kobietę, która od lat walczyła o wiarę swojego oziębłego religijnie męża. – Doszłam do wniosku, że ja tak nie chcę. Zakończyłam związek, w którym byłam od roku, bo wiele wskazywało na to, że trwając w nim, wpakuję się w podobną sytuację – opowiada dziewczyna. 

Z Wojtkiem poznali się trzy lata temu na koncercie namysłowskiej grupy „Guarana”. Chłopak od razu spodobał się Magdzie. Była zaskoczona, że choć znała muzyków z zespołu, nigdy wcześniej nie spotkała wokalisty. Wojtek okres życia, w którym poznał Magdę, określa jako „nieciekawy”. Zakończył niedawno trzyletnią znajomość z dziewczyną i nie spodziewał się, że w jego życiu pojawi się ktoś, kogo pokocha od pierwszego wejrzenia.

Martwię się o twoje zbawienie

Chłopak przyznaje, że wcześniej nie był zbyt radykalny, gdy chodzi o czystość przedmałżeńską. Wychował się w katolickiej rodzinie, był nawet ministrantem, ale – jak sam mówi – jego wiara i relacja z Panem Bogiem nie były tak żywe jak w przypadku Magdy. – Dziewczyny, z którymi spotykałem się wcześniej, także były osobami wierzącymi, ale z taką uczciwością względem Pana Boga i radykalizmem we wprowadzaniu zasad Ewangelii w życie zetknąłem się po raz pierwszy – puentuje chłopak.

Ich trwający już trzy lata związek dostarcza im wiele okazji, by razem wzrastać w wierze. Studia i wspólna weekendowa praca w dużym sklepie z elektroniką sprawiały, że musieli walczyć choćby o czas na niedzielną Eucharystię. Pierwsze wspólne rekolekcje odbyli po niespełna roku znajomości. – Wzięliśmy udział w warsztatach dla zakochanych zorganizowanych u księży jezuitów w Opolu, gdzie studiowaliśmy. Kilkanaście przeprowadzonych pod kierunkiem animatorów „randek” pozwoliło nam lepiej się poznać – wyjaśnia Magda.

Wojtek nie ukrywa, że był to dla niego czas wytężonej pracy nad sobą i swoją hierarchią wartości. Zanim poznał Magdę, przez trzy lata mieszkał w akademiku z inną dziewczyną. – Odczuwałem, że coś było nie tak. Zagłuszałem jednak te myśli, a życie toczyło się swoim studenckim rytmem – wspomina chłopak. Radykalizm Magdy początkowo nie napawał go optymizmem co do przyszłości ich związku. 

– Znajomość z Magdą powodowała, że zachodziły we mnie zmiany. Duże wrażenie robiła na mnie zgodność jej deklaracji i czynów. Mówiła, że wierzy w Boga, że Jezus Chrystus jest dla niej najważniejszy, a za tym szły decyzje – mówi chłopak. Do dziś pamięta swoje zaskoczenie, gdy usłyszał od niej, że martwi się o jego zbawienie. A jednak szczerość i przekonanie Magdy do tego, co mówi i robi jako chrześcijanka, sprawiały, że Wojtek nigdy nie traktował jej niepoważnie. – Nasze rozmowy o Panu Bogu nie przeszkadzały nam w normalnym życiu, wypełnionym studiami, pracą i zabawą – zauważa chłopak. – Przy całej swojej stanowczości Magda była wobec mnie bardzo delikatna. Dzięki niej dokonało się we mnie coś w rodzaju nawrócenia. Moje serce i umysł stopniowo coraz bardziej otwierały się na Jezusa Chrystusa – stwierdza Wojtek.

RCS

Gdy po raz pierwszy pomyśleli o wspólnym wyjeździe na rekolekcje Ruchu Czystych Serc, byli bardzo pozytywnie nastawieni do tego pomysłu. I choć Wojtek i Magda wyglądają zdecydowanie na ludzi twardo stąpających po ziemi, są przekonani, że diabeł robił, co mógł, aby popsuć im plany. – Ilekroć mówiliśmy o sierpniowym wyjeździe, tylekroć nachodziły mnie myśli w stylu: „Nie jedź”, „A po co to komu?”, „I jeszcze będziesz musiał za to zapłacić”. Gwoździem do trumny przedsięwzięcia miał być regulamin rekolekcji – wspomina chłopak. – Gdy przeczytałem, że będę musiał wstawać o 7.00, a wszystkie punkty dnia, z modlitwą różańcową włącznie, są obowiązkowe, poczułem się, jakby trafił mnie piorun – opowiada Wojtek. Ostatecznie chłopak wyznaczył sobie trzydniowy czas próby, po którym miał zdecydować, czy zostanie do końca tygodniowych ćwiczeń duchownych. Na miejscu szybko okazało się jednak, że to, co miało odwieść 26-latka od rekolekcji, okazało się ich największym atutem.

– Dotychczas zazwyczaj modliłem się własnymi słowami. Tymczasem poranna modlitwa różańcowa nie tylko nie sprawiała mi trudności, ale przede wszystkim napełniała mnie wewnętrznym spokojem – mówi Wojtek. Dziś dziwi się sobie, że choć od lat nosił przy sobie różaniec, nie zdarzało mu się na nim pomodlić. Uśmiecha się na wspomnienie tego, jak po siedmiu latach, przebywając na urlopie, o 7.00 rano wyciągnął go z kieszeni i odmawiał kolejne dziesiątki. – Wtedy zacząłem układać sobie w głowie wszystkie fakty: komu zawdzięczałem ten wyjazd oraz pozytywne zmiany, jakie we mnie zachodzą – mówi Wojtek, zwracając swój wzrok na siedzącą obok niego Magdę. – Wiedziałam, że w Wojtku toczy się walka, że do tego, aby wytrwać razem w czystości, potrzebujemy wspólnoty – podsumowuje dziewczyna. 

„Czystość jest darem Bożym. Czystość można mieć lub mieć ją utraconą. Nie ma jednak drogi bez powrotu! Dotyczy to także daru czystości. Ruch Czystych Serc powstał po to, by wzmocnić tych, którzy żyją w czystości, oraz wskazać drogę powrotu tym, którzy ją utracili” – czytamy na stronie wrocławskiej wspólnoty RCS, działającej przy DA „Karmel”. Przykład Magdy i Wojtka pokazuje, że warto iść pod prąd współczesnej modzie, której nie w smak pojęcia takie jak opanowanie czy wstrzemięźliwość. Dlaczego? Kilka dni temu Magda rozpoczęła roczny pobyt w Hanowerze w Niemczech, gdzie uczestniczy w projekcie wolontariackim związanym z kierunkiem jej studiów i pracą, o której marzy w przyszłości. Czy jej związek z Wojtkiem przetrwa tę próbę? Oboje są przekonani, że tak, bo wzajemne zaufanie to jeden z owoców życia w czystości.