O wychowaniu patriotycznym

Agata Puścikowswka

GN 40/2014 |

Czy w dzisiejszym świecie jest jeszcze czas i miejsce na mówienie o honorze i ojczyźnie?

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Przeczytałam wymianę zdań między młodymi internautami. Chodziło o Polskę, a konkretnie Polskę w potrzebie. Temat dyskusji brzmiał: „Co bym zrobił na wypadek wojny”. Większość odpowiedzi brzmiała: „Spakowałbym się i wyjechał”. Słowo „wyjechał” jednak zastąpione było wyrażeniem sporo dosadniejszym, a uważanym za wulgarne. Następnie młodzi ludzie wymienili powody tego „wyjechania”. Bo beznadzieja, i kraj nic im dotąd nie dał. Bo w dawnych czasach to się młodzi bili za ojczyznę, aż w końcu zginęli. A w ogóle to przecież i tak szans nie mamy na zwycięstwo.

Z drugiej strony jednak, i to w całkiem realny, nie wirtualny sposób, spora część młodzieży zafascynowana jest choćby powstaniem warszawskim. Niesłabnące kolejki do Muzeum Powstania Warszawskiego są głównie złożone z ludzi młodych. A podczas ekshumacji na warszawskiej Łączce, gdzie ekipa prof. Szwagrzyka przywraca godność żołnierzom niezłomnym, większość wolontariuszy to również osoby młode. Młodzi interesują się historią, odkrywają dawnych bohaterów i składają im hołd.

Czyj głos jest dominujący i reprezentatywny wśród ludzi młodych? Której młodzieży jest więcej? Tej, która najchętniej w obliczu zagrożenia „wyjechałaby z tego kraju”? Czy tej, która (można domniemywać) stanęłaby w jego obronie? Obyśmy nie musieli nigdy sprawdzać... Niemniej warto się zastanowić, czy we współczesnej rodzicielskiej pogoni za pieniądzem (bo jednak dzieci trzeba wykarmić), dziecięcym wyścigu klasowych szczurów (tysiąc zajęć dodatkowych i same piątki na semestr) jest jeszcze czas na coś więcej. Czy jest czas na honor. Czy jest czas na ojczyznę. I jak owe wartości należałoby wpajać młodzieży w dobie smartfonów, globalizacji i (jeszcze) otwartych granic. Pewnie gotowych odpowiedzi nie ma. Zresztą gdy mówi się o patriotyzmie, łatwo o patos. A patos młodzież wyczuwa na odległość i reaguje nań mocno alergicznie. Pewnie też wielu rodziców nie widzi potrzeby wychowania patriotycznego, które kojarzy się w najlepszym wypadku ze starszym dziadkiem, snującym przebrzmiałe opowieści. Do niedawna powyższe refleksje mogły brzmieć li tylko jak czyste teorie. Na Ukrainie jednak, kilkaset kilometrów od naszych bezpiecznych domów, teorie zmieniły się w dramatyczną rzeczywistość.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.