Sąsiad ziomal

Agnieszka Napiórkowska; GN 40/2014 Łowicz

publikacja 16.10.2014 06:00

– Po tygodniowym pobycie w Polsce nasi koledzy z Niemiec potrafią już bez problemu powiedzieć: „Chrząszcz brzmi w trzcinie” i „Grzegorz Brzęczyszczykiewicz”. Jedynie „stół z powyłamywanymi nogami” sprawia im trochę trudności. Ale i tego już niebawem ich nauczymy – śmieje się Ania Napiórkowska.

Podczas wymiany uczniowie z Polski i Niemiec wspólnie uczyli się i przygotowywali kolaż ze zdjęć Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość Podczas wymiany uczniowie z Polski i Niemiec wspólnie uczyli się i przygotowywali kolaż ze zdjęć

Przez tydzień w Klasycznym Liceum Ogólnokształcącym im. ks. Stanisława Konarskiego w Skierniewicach gościło 15 uczniów i 2 nauczycieli z zaprzyjaźnionego Missionsgymnasium w Bad Bentheim w Niemczech. Spotkanie uczniów, poznawanie się i zawiązywanie przyjaźni odbywało się w ramach wymiany, którą umożliwił przygotowany przez obie strony projekt „Polak, Niemiec – dwa bratanki”. Gości podjęli w swoich domach uczniowie i nauczyciele biorący udział w projekcie. Na przełomie listopada i grudnia licealiści z „Klasyka” złożą rewizytę u niemieckich kolegów. Obie strony nie mogą doczekać się kolejnego spotkania.

Zamek i prośba do Wokulskiego

– W naszej szkole od kilku lat realizowane są projekty unijne Comenius, ale tym razem uczniowie przyjechali w ramach wymiany szkolnej – mówi Iwona Stanowska, nauczycielka języka niemieckiego w „Klasyku”. – Została ona dofinansowana przez Stowarzyszenie „Polsko-Niemiecka Współpraca Młodzieży”. Nie wykluczamy, że w przyszłości z tą szkołą uda się nam zrealizować także projekt Comenius.

– Bardzo na to liczymy, bo ostatni taki projekt zakończył się 31 sierpnia, a realizowaliśmy go z Hiszpanią, Chorwacją, Węgrami, Czechami i Niemcami. Ponieważ duży nacisk kładziemy na naukę języków obcych, bardzo cenimy sobie takie wymiany, podczas których uczniowie mogą rozmawiać ze swoimi koleżankami i kolegami w obcym języku – dodaje Beata Januszkiewicz, druga germanistka „Klasyka”.

Goście z niemieckiego katolickiego gimnazjum podczas pobytu w Skierniewicach na brak atrakcji nie mogli narzekać. Wraz ze swoimi polskimi koleżankami i kolegami wzięli udział w paradzie podczas Skierniewickiego Święta Kwiatów, Owoców i Warzyw, a później w wielu towarzyszących mu imprezach i koncertach. Niemałą atrakcją był wyjazd do Warszawy, gdzie na gościach ogromne wrażenie zrobił podniesiony z gruzów Zamek Królewski. W stolicy, poza zwiedzaniem i zakupami, niemieccy gimnazjaliści próbowali wokół jednego z dzwonów dogonić szczęście, a w Skierniewicach nieszczęśliwie zakochani do kieszonki Stanisława Wokulskiego stojącego na stacji PKP wciskali karteczkę z imieniem swojej miłości, licząc w przyszłości na wzajemność. Podczas pobytu goście zwiedzili także Łowicz, Nieborów i Arkadię.

– Jesteśmy zachwyceni tym, co widzieliśmy – mówi Maksymilian. – Przed przyjazdem Polska jawiła mi się jako państwo szare, smutne, bez zabytków. Dziś wiem, że to czyste, zadbane, z niezwykłymi pomnikami historii państwo, w którym żyją pracowici i przyjaźni ludzie – dodaje. Podobnego zdania był także nauczyciel Christoph Lünnterbusch, któremu – poza zabytkami – bardzo podobało się SŚKOiW. – Ogromną liczbę roślin, owoców i warzyw, z których ułożono niezwykłe kompozycje, długo będę pamiętał. Piękna była także parada. Szkoda tylko, że nie wszyscy Polacy znają język niemiecki lub angielski. Wówczas nasz kontakt byłby jeszcze łatwiejszy – podkreślał Christoph.

– Ja, na szczęście, nie miałam z porozumiewaniem się z Polakami żadnego problemu – wtrąca Karmen Dalenbrook. – Moja mama jest Polką, a tata – Niemcem. W domu z mamą rozmawiam po polsku. Będąc w Polsce, czułam się jak u siebie. No i udało mi się po raz pierwszy zobaczyć Warszawę. Zawsze, gdy będę w Polsce, będę zaglądać do Ani, z którą się zaprzyjaźniłam. Od pierwszych chwil miałam wrażenie, że znamy się od lat.

Relacje z polskimi koleżankami i kolegami kontynuować chcą także pozostali uczniowie, którzy twierdzą, że ze swoimi rówieśnikami z Polski mogli rozmawiać na wszystkie tematy – od muzyki i filmu zaczynając, a kończąc na piłce siatkowej. Ta ostatnia podczas meczu o mistrzostwo świata była doskonałym łącznikiem. Wszyscy bowiem kibicowali Polsce, a nie Brazylii.

Przełamywanie stereotypów

Pobyt w Polsce zarówno dla uczniów z „Klasyka”, jak i tych z Missionsgymnasium był czasem poznawania się, budowania przyjacielskich relacji i przełamywania barier. Fakt, że uczniowie niemal natychmiast się ze sobą zaprzyjaźnili, ucieszył obie strony. – Bez wątpienia wpływ na to miała jedyna w swoim rodzaju gościnność Polaków, a także ich otwartość. Ani przez chwilę nie było czuć wzajemnych uprzedzeń – mówi Judith Foecker, nauczycielka. – Mimo że w Polsce nie jestem pierwszy raz, ciągle jestem tu zaskakiwana. Tym razem zachwyciłam się przedmiotami z wzorami łowickimi. Wszystkim znajomym kupiłam filiżanki z łowickim motywem. Podobnie jak naszych uczniów, zachwycił mnie także Zamek Królewski. Dzięki taki spotkaniom, w których wzajemnie się poznajemy, chcemy przyjmować historyczną odpowiedzialność, by to, co najgorsze, było już przeszłością i nigdy się nie powtórzyło – podkreśla pani Judith.

Prywatnie zrobił na niej wrażenie także fakt, że... polscy mężczyźni tak mocno angażują się w prace domowe. Innym celnym spostrzeżeniem było to, że polscy uczniowie spędzają bardzo dużo czasu w szkole. – Waszą mocną stroną jest wszechstronne wykształcenie, naszą – więcej luzu, który pozwala rozwijać własne pasje – zauważa Judith, która bardzo cieszy się, że jej uczniowie mogli bliżej poznać swoich sąsiadów. – Przez wiele lat bardziej interesowaliśmy się historią państw zachodnich. Dobrze, że teraz możemy poznawać także Polskę i Polaków, z którymi tak wiele nas łączy.

Goście z Niemiec przywieźli ks. Piotrowi Karpińskiemu, dyrektorowi ZS im. ks. S. Konarskiego, poza listem od dyrektora tamtejszego gimnazjum, które sąsiaduje z klasztorem, także krzyż i regionalne słodycze. – Było czuć, że łączy nas ten sam duch. Obie szkoły są bowiem katolickie. Myślę, że to też bardzo ułatwiało porozumienie. Czuło się, że mamy wspólne korzenie i że bez kompleksów możemy się uzupełniać – mówi ks. Karpiński. – To spotkanie miało także szerszy wymiar. Obie strony mogły poczuć się jako pełnoprawni członkowie wspólnoty europejskiej. Takie doświadczenie służy integracji i budowaniu wzajemnej odpowiedzialności za siebie.

TAGI: