Dotknij, poczuj, zrozum

Anna Kwaśnicka
; GN 48/2014 Opole

publikacja 08.12.2014 06:00

Sale doświadczania niepełnosprawności 
pomagają spojrzeć na rzeczywistość oczami osoby niesprawnej ruchowo, autystycznej czy niewidomej.


Pedagodzy uczyli się, 
jak bezpiecznie asekurować osobę jadącą na wózku Anna Kwaśnicka /Foto Gość  Pedagodzy uczyli się, 
jak bezpiecznie asekurować osobę jadącą na wózku

Już przed rokiem po raz pierwszy trzy pomieszczenia w Zespole Szkół z Oddziałami Integracyjnymi w Opolu zmieniły na pewien czas swój charakter. Nauczycielki tak przygotowały i wyposażyły sale, by korzystający z nich uczniowie na własnej skórze przekonali się, jak w szkolnym świecie radzą sobie ich koledzy i koleżanki, którzy nie widzą, jeżdżą na wózkach lub są dotknięci autyzmem.


Szkolna lekcja niepełnosprawności


– W naszej szkole jest 10 oddziałów integracyjnych, w których uczy się 36 uczniów z orzeczeniem o niepełnosprawności. Każdy z tych uczniów ma specyficzne potrzeby i całkiem inne możliwości. Projekt sal doświadczania niepełnosprawności pomaga zrozumieć rzeczywistość, w jakiej przyszło im funkcjonować – wyjaśnia Alicja Mielniczuk, dyrektor placówki.
– Często niepełnosprawni budzą wśród ludzi litość, są omijani na ulicy. W klasie nie mamy osoby niepełnosprawnej, ale akurat teraz jedna z koleżanek musi chodzić o kulach. Okazało się, że to wystarczy, by niektórzy zaczęli się z niej naśmiewać. Przykładowo żartują sobie z tego, że wolniej się porusza – mówi gimnazjalistka Milena Zając.

– Kiedy spotykam osobę niepełnosprawną, patrzę na nią tak, jak na każdego innego człowieka. A kiedy widzę, że z czymś sobie nie radzi, pytam, czy mogę pomóc. Nigdy się nie narzucam – mówi Milena, która uczestniczyła z klasą w zajęciach w sali doświadczania niepełnosprawności ruchowej.
Uczniowie mogli spróbować poruszania się na wózku, przemieszczania po podłodze bez użycia nóg, układania puzzli dłońmi zapakowanymi w duże, nieporęczne rękawice, czy pisania bez użycia rąk. – Jazda na wózku wcale nie jest prosta i przyjemna. Najtrudniej jest na zjazdach. Okazuje się, że wózek może się łatwo przechylić do tyłu, dlatego potrzebna jest asekuracja – wyjaśnia Adam Leńczuk, również gimnazjalista.


Tak rodzi się empatia


– Mogłam przekonać się, jak trudno jest poruszać się niewidomemu. To pouczające doświadczenie. Kiedyś widziałam niewidomego pana, który szedł ulicą. Poruszał się pewnym, szybkim krokiem, ale przejście przez jezdnię było dla niego sporą trudnością – opowiada Laura Chmielarczyk, która z klasą uczestniczyła w zajęciach przygotowanych w zaciemnionym pomieszczeniu. Uczniowie zakładali czarne gogle, do ręki dostawali białą laskę i pod opieką nauczyciela poruszali się po gabinecie dyrektorskim zaaranżowanym na mieszkanie lub po łazience. – Mieliśmy nie tylko chodzić po pokoju, ale też rozpoznawać znajdujące się tam przedmioty. Wiedziałem, że mam w ręku słoik, ale co jest w słoiku, było mi bardzo trudno odgadnąć – na gorąco relacjonuje Staś Borkowski.
– Po zajęciach uczniowie często podkreślają, że nie zdawali sobie sprawy z tego, jak trudno jest ich kolegom i koleżankom – zauważa Katarzyna Polok, nauczyciel wspomagający, podkreślając, że po warsztatach w uczniach pojawia się wiele empatii dla osób niepełnosprawnych.


Zainspirowani krasnoludkami


Sale doświadczania niepełnosprawności to autorski projekt nauczycieli z Zespołu Szkół z Oddziałami Integracyjnym w Opolu. Powstał z doświadczenia pracy z uczniami o różnym stopniu niepełnosprawności. Można powiedzieć, że nauczyciele stworzyli coś z niczego, bo wykorzystali wszystko to, co tylko mogli, wykazując się przy tym ogromną kreatywnością. – Pomysł wziął się z wycieczki klasy integracyjnej do Wrocławia, gdzie dzieci z nauczycielkami wędrowały szlakiem krasnoludków – wyjaśnia Ewa Mielniczuk, wicedyrektor PSP nr 5. – Uczniowie zauważyli tam figurki trzech krasnoludków: niewidomego, niesłyszącego i poruszającego się na wózku. Zakrzyknęli: „Proszę pani, to taki sam krasnoludek jak nasza Zosia” – opowiada dyrektor, tłumacząc, że nauczycielki stanęły osłupiałe i rozczuliły się, a dzieci zaczęły wysyłać MMS-y do Zosi, która na wycieczkę nie pojechała, żeby pokazać jej odnalezionego krasnoludka.

– Reakcje dorosłych i dzieci bardzo różniły się od siebie. Co więcej, w naszej placówce obserwujemy też, że dzieci, które przychodzą do naszej szkoły do I klasy, nie mają żadnego kłopotu z tym, żeby poznać dzieci niepełnosprawne i zaprzyjaźnić się z nimi. Trudności pojawiają się później, w IV–V klasie, i jest to problem, któremu chcemy przeciwdziałać – tłumaczy Ewa Mielniczuk, podkreślając, że efekty zajęć w salach doświadczania niepełnosprawności przerosły najśmielsze oczekiwania. – Te lekcje, poprzedzone rozmowami w czasie godzin wychowawczych, otworzyły dzieciom oczy na inną rzeczywistość. Nie twierdzę, że jest to w nich utrwalone. Dlatego chcemy te doświadczenia powtarzać – mówi.


Nie tylko dla dzieci


Tym, co w swojej szkole przeprowadzili, podzielili się z pedagogami, psychologami i terapeutami, organizując III konferencję naukowo-metodyczną z cyklu „Żyć razem, a nie obok siebie”. Zatytułowali ją „Dotknąć. Zrozumieć. Poczuć. Sale Doświadczania Niepełnosprawności – szkoła oczami dziecka”. W specjalnie zaaranżowane pomieszczenia zaprosili dorosłych. – Mogłam przekonać się, co czuje osoba niepełnosprawna, doświadczyć, jak niekomfortowo poza domem czuje się uczeń autystyczny – mówi Agnieszka Borcuch, nauczycielka z PLO nr 6 w Opolu, dopowiadając, że bardzo przydatne okazały się zajęcia z asekuracji osoby jadącej na wózku inwalidzkim, które poprowadzili poruszający się na wózkach wolontariusze z Fundacji Aktywnej Rehabilitacji. Pokazali, jak powinno wprowadzać się wózek po schodach, jak go podnosić, co robić, kiedy się wywróci.


Warsztaty rozpoczęła prezentacja multimedialna nt. autyzmu, która pozwoliła doświadczyć, jak mocno uwrażliwione na zmiany natężenia światła czy dźwięku jest dziecko autystyczne. W hałasie panującym na ulicy czy szkolnym korytarzu nie jest w stanie niczego usłyszeć, a bezpiecznie czuje się tylko w domu, czyli w środowisku, które dobrze zna. Z kolei w sali doświadczania autyzmu można było przekonać się, dlaczego na wiele bodźców dziecko autystyczne reaguje krzykiem, płaczem albo ucieczką. To dlatego, że jest oszukiwane przez zmysł smaku, dotyku czy wzroku. Kanapka z kremem orzechowym może mu smakować na ostro, zwyczajna klamka może być dla niego mokra w dotyku, a z kolei gąbka do ścierania tablicy – bardzo przyjemna. Co więcej, patrząc na drugą osobę najczęściej widzi tylko jakiś jeden określony fragment jej twarzy, co prowadzi do trudności z odczytywaniem emocji. Doskonale obrazowało to lustro, w którym patrząca w nie osoba widziała tylko swoje czoło, tym samym nie mogąc odczytywać niczego z mimiki twarzy.


Pomagajcie, ale nie wyręczajcie


Nim w czasie konferencji rozpoczęła się część warsztatowa, Michał Sobiegraj z Fundacji Aktywnej Rehabilitacji opowiadał o tym, jak radzi sobie z paraliżem, który dotknął go po wypadku komunikacyjnym. – Gdy obudziłem się w szpitalu, nie potrafiłem uwierzyć, że jestem sparaliżowany. Ale dzięki spotkaniu z wolontariuszem Fundacji Aktywnej Rehabilitacji postawiłem sobie za cel odzyskanie jak największej samodzielności. Chciałem, by moje życie po wypadku było jak najbardziej zbliżone do tego, jakie prowadziłem wcześniej – opowiadał, podkreślając, że krzywdzące dla niepełnosprawnych jest wyręczanie ich we wszystkich czynnościach.

– Częstym obrazem są zajęcia sportowe, na których dziecko, siedząc na wózku, ma ręce na kolanach, a rodzice je pchają – mówił, tłumacząc, że jeśli dziecko jest niepełnosprawne od urodzenia, to na barkach rodziców, środowiska spoczywa nauczenie go możliwie największej samodzielności.
Również Natalia Podmostka, która jest niepełnosprawna od urodzenia, podkreślała, że zawsze starała się żyć normalnie i o to walczyła. Dziś studiuje i pracuje, a przede wszystkim chodzi. Zarówno Michał, jak i Natalia podkreślali, by osób niepełnosprawnych ruchowo nie traktować tak, jakby były też niepełnosprawne umysłowo. Są takie jak reszta społeczeństwa. Różni je tylko sposób poruszania się.


TAGI: