To chłopcy nas wybrali

kk

publikacja 29.12.2014 06:00

Sześć lat temu odkryli w swoim życiu znaczenie dodatkowego talerza na wigilijnym stole. A nawet dwóch.

Ewa i Bogdan Szwarcowie od 2003 roku zaangażowani są w Parafialny Zespół Caritas. Na zdjęciu z Gabrysiem i Stasiem oraz wnuczką Anią Krzysztof Król /Foto Gość Ewa i Bogdan Szwarcowie od 2003 roku zaangażowani są w Parafialny Zespół Caritas. Na zdjęciu z Gabrysiem i Stasiem oraz wnuczką Anią

Diecezjalna Caritas rozstrzygnęła konkurs na opis Wigilii. Za najlepszą pracę uznano tę napisaną przez Ewę i Bogdana Szwarców z parafii św. Jadwigi Królowej ze Wschowy.

Najpierw spowiedź

Bogdan i Ewa są rodzicami trojga dorosłych dzieci i mają 4-letnią wnuczkę Anię. „Nie będę chyba zbyt oryginalny, mówiąc o tym, że moje najprzyjemniejsze wspomnienia z dzieciństwa wiążą się ze świętami Bożego Narodzenia. Ten okres u większości ludzi ujawnia czasami głęboko skrywane uczucia. Noc wigilijna przemieniła nie tylko Ebenezera Scrooge’a, bohatera »Opowieści wigilijnej« Karola Dickensa. Przemienia też nas samych i nasze otoczenie. Bo to szczególny czas, szczególna atmosfera, i jest niewielu ludzi, którzy potrafią się temu oprzeć.

Z Wigilią Bożego Narodzenia związane są również tradycje i zwyczaje rodzinne, które w naszym kraju są w sposób szczególny kultywowane. Nie inaczej jest w naszej rodzinie, większość tradycji, które dzisiaj zachowujemy w wieczór wigilijny, zapamiętaliśmy właśnie z dzieciństwa, z naszych rodzinnych domów” – czytamy w pracy. We wschowskim domu wszystko zaczyna się już kilka dni przed Wigilią. „A że są to święta przypominające nam o przyjściu Boga na ziemię, to cała rodzina korzysta z sakramentu pojednania, aby móc w pełni, w zjednoczeniu z Panem Jezusem, przeżyć ten czas. Przygotowanie wieczerzy wigilijnej rozpoczyna się już od rana. Czasami są jeszcze ostatnie zakupy, gdy okaże się, że w kuchni czegoś zabrakło. W kuchni w tym dniu jak zwykle krząta się Ewa, czyli moja żona. Najważniejszą i najbardziej oczekiwaną potrawą są kluski z makiem. Bez nich kolacja wigilijna byłaby po prostu nieważna! Do tego oczywiście ryba, barszcz z uszkami, krokiety, kapusta z grochem i jeszcze kilka innych przysmaków. Chociaż wspólne jedzenie w tym dniu jest bardzo ważne, to jest tylko częścią większej całości” – pisze pan Bogdan.

Wyjątkowe prezenty

Przy kolacji obowiązuje uroczysty strój. „Przecież do wigilijnego stołu nie sposób zasiąść w codziennym ubraniu. Nakryciem i przygotowaniem stołu zajmują się dzieci. Sianko, Biblia i opłatek na talerzyku – to obowiązkowe atrybuty wigilijnego stołu. Oczywiście pustego talerza też nie może zabraknąć, a w naszym przypadku to puste miejsce nabrało szczególnego znaczenia, ale o tym za chwilę. Kolację poprzedza wspólna modlitwa i czytanie fragmentu Ewangelii według św. Łukasza o narodzeniu Jezusa. Później głowa rodziny, czyli ja, składając życzenia, rozpoczynam dzielenie się opłatkiem. Po tym zasiadamy do stołu, aby delektować się tym, co wcześniej wszyscy razem przygotowaliśmy. Prezenty to jedna z najprzyjemniejszych części tego szczególnego wieczoru. Każdy lubi je otrzymywać, bez względu na wiek i na to, co posiada, w szczególny sposób radują one dzieci, które cały czas wyglądają, kiedy zjawi się Mikołaj. Gdy prezenty znajdą się pod pięknie ubraną i koniecznie żywą choinką, rozpoczyna się to, co jest najprzyjemniejsze, czyli rozpakowywanie. Oczywiście radości przy tym jest co niemiara. Śpiewanie kolęd oznacza, że kolacja wigilijna powoli dobiega końca” – czytamy w zwycięskiej i pracy.

„Spośród wszystkich rodzinnie spędzonych wieczorów wigilijnych jest jeden, o którym nie sposób zapomnieć. Chociaż z zewnątrz mógł wydawać się zupełnie normalny, to dla nas był szczególny. W 2008 roku pod nasz dach trafiło dwóch chłopców, stworzyliśmy dla nich rodzinę zastępczą. Mimo zaledwie kilku lat, Gabryś i Stasiu mieli za sobą bagaż ciężkich doświadczeń. Konieczność opuszczenia domu rodzinnego i pobyt w kliku różnych miejscach nie pozostał dla nich obojętny. Do naszej rodziny chłopcy przyszli z domu pomocy społecznej. To już sześć lat, jak zasiedli z nami po raz pierwszy do wigilijnego stołu. Chociaż wtedy nie mogli zbyt wiele wyrazić słowami, to jednak w ich oczach i sercach można było wyczytać wielką radość. My odkryliśmy wtedy znaczenie pustego talerza na wigilijnym stole. To sam Jezus przyszedł do nas w tych chłopcach, jako bezdomny, strudzony wędrowiec. Gdzie nas poprowadzi dalej?”.

Minęło sześć lat

W czerwcu przyszłego roku minie 30. rocznica ślubu państwa Szwarców. – Jesteśmy zawodową specjalistyczną rodziną zastępczą. Opieka nad dziećmi stała się też w pewnym sensie naszą pracą. Mówi się, że jeśli kochasz to, co robisz, to nigdy nie pracujesz. W naszym przypadku chyba tak jest – mówi pan Bogdan. – Między chłopcami a naszą rodziną szybko wytworzyła się silna więź emocjonalna. Gdy patrzę na tamten okres z perspektywy czasu i przypominam sobie, jak to się wszystko szybko potoczyło, widzę wyraźnie, że to chłopcy wybrali sobie nas na rodziców, a nie odwrotnie. My tylko nie potrafiliśmy im odmówić. Są częścią naszej rodziny, tak jakby byli u nas od zawsze – dodaje pani Ewa.

TAGI: