Mali nauczyciele

Miłosz Kluba

publikacja 18.03.2015 06:00

Na odpowiedniej formacji najmłodszych korzystamy wszyscy – w rodzinie, w parafii.

 Adoracja Najświętszego Sakramentu to modlitwa nie tylko dla statecznych i poważnych dorosłych. Doskonale radzą sobie z nią dzieci Miłosz Kluba /Foto Gość Adoracja Najświętszego Sakramentu to modlitwa nie tylko dla statecznych i poważnych dorosłych. Doskonale radzą sobie z nią dzieci

W Ewangelii Jezus stawia uczniom za wzór dziecko, mówiąc: „Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim”. Scena ta ani trochę nie straciła na aktualności. Dorośli mogą dzieciom pozazdrościć poczucia wszechmocy Boga, wrażliwości, spostrzegawczości.

– Dziecko potrafi podziękować za to, że płynie woda w kranie, potrafi dostrzec, że jest to dar. Tej wody by przecież nie było, gdyby nie dobry Pan Bóg – mówi ks. dr Grzegorz Godawa z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II. Niesamowite jest też szczere zdumienie, z jakim dzieci potrafią podchodzić do Eucharystii. – Przychodzi mi do głowy taki obraz, kiedy mama tłumaczyła małemu chłopcu, że jak ksiądz podniesie hostię, to tam pojawi się Pan Bóg. Chłopiec zapamiętał to i gdy nastąpiło przeistoczenie, rozległ się dźwięk gongu, a ksiądz położył Hostię na ołtarzu, na cały kościół rozległo się głośne: „Łał!” – opowiada ks. G. Godawa. – To jest zachwyt. Dziecko wiedziało, na poziomie swojego rozumienia, że Bóg przyszedł – dodaje.

Sprzężenie zwrotne

Dzieci, jak wyjaśnia ks. Grzegorz Godawa, bardzo szybko wchodzą w dialog z Bogiem i naturalnie uczą się modlitwy. Do tego potrzeba jednak odpowiedniej atmosfery w rodzinie. – To rodzina jest pierwszym i najważniejszym środowiskiem, w którym kształtuje się osobowość dziecka, jego rozwój moralny, emocjonalny, psychofizyczny, ale także religijny – mówi kapłan. Jeśli w domu jest wspólna modlitwa, to dziecko uczy się jej przez uczestnictwo. – W psychologii religii nazywa się przełomowym moment, w którym dziecko widzi modlących się rodziców – przekonuje ks. G. Godawa. Mocnym doświadczeniem jest zwłaszcza widok klękającego taty, czyli kogoś, kto dla małego dziecka jest najpotężniejszą osobą na ziemi. A mimo to klęka on przed kimś jeszcze większym.

Uczenie się modlitwy działa jednak także w drugą stronę. Dobitnym przykładem jest działanie grup adoracji dzieci. Rodzice przychodzą do kościoła wraz z nimi i taka wspólna modlitwa bezpośrednio przekłada się na życie rodzinne. – Jak pokazuje doświadczenie, w rodzinach, w których adoruje się Pana Jezusa, w niedługim czasie zauważa się zmiany na lepsze. Pojawia się atmosfera życzliwości, pokoju i radości – przekonuje Krystyna Karkowska, opiekunka jednej z takich grup i autorka m.in. książki „Adoremus. Pozwólcie dzieciom…”. Zdaniem ks. Grzegorza Godawy, o kontemplacji wciąż zapomina się w pracy duszpasterskiej z dziećmi. – Wydaje się, że ta inna forma aktywności dziecka, którą jest medytacja i modlitwa ciszy, powinna być bardziej doceniona.

Spojrzenie z bliska

Jednym ze środowisk, w którym dzieci można skutecznie zarazić zamiłowaniem do adoracji, okazuje się… szkoła. W jednej z takich grup powstało wspólne świadectwo dzieci z 5 i 6 klasy podstawówki, które regularnie adorują Najświętszy Sakrament w szkolnej kaplicy. Uczniowie razem starali się odpowiedzieć na trzy pytania: czym jest dla nich ta modlitwa, co sprawiło, że stała się dla nich ważna i co w nich zmieniła. „Dla każdego z nas adoracja to taka bardzo osobista, odbywająca się w ciszy rozmowa z Panem Jezusem” – napisały dzieci w swoim świadectwie. Dla nich to spotkanie z przyjacielem, modlitwa, ale bez wyuczonych formułek, czas, w którym mogą się Bogu „wyżalić, podziękować Mu, prosić Go i uwielbiać”. We wszystkich świadectwach adorujących uczniów pojawia się także cisza towarzysząca modlitwie. Najpierw, jak przyznają, była ona sporym problemem. Pomogły jednak podsuwane przez opiekunkę grupy krótkie, jednozdaniowe modlitwy do powolnego powtarzania w myślach. „Szybko okazało się, że tej ciszy potrzebujemy, że jest nam w niej z Panem Jezusem dobrze” – przyznają dzieci.

Jak oceniają efekty regularnych wizyt w kaplicy przed Najświętszym Sakramentem? Staliśmy się sumienniejsi, zwracamy większą uwagę na zachowanie w kościele, klękanie, znak krzyża – wyliczają. Podobnie ujmuje to Krystyna Karkowska. Podkreśla, że dzieci na adoracji uczą się cierpliwości, systematyczności, wytrwałości. – Postawienie Boga na pierwszym miejscu prowadzi do tego, że dziecko nie skupia się na sobie i na własnych błędach. Uczy się liczyć na Pana – tłumaczy działanie regularnej modlitwy przed Najświętszym Sakramentem.

Wszyscy razem na Eucharystii

Eksperci są zgodni – skoro adoracja tak dobrze wpływa na dzieci oraz na całe rodziny, to mogłaby także odegrać dużą rolę w życiu parafii, która jest przecież „rodziną rodzin”. Moderator Ruchu Modlitewnego „Adoremus”, ks. dr Stanisław Szczepaniec, uważa, że dziecięcą adorację należy wplatać w życie parafii. Powinna ona odgrywać ważną rolę także w przygotowaniu dzieci do Pierwszej Komunii św. Pomagać w tym może działanie wspólnot adoracyjnych. – Grupa szaleńców zakochanych w adoracji może dać do myślenia, zainspirować, podpowiedzieć coś i dodać odwagi katechetom – mówi ks. Szczepaniec. Jednym z pomysłów na wdrożenie w parafii dziecięcej (i nie tylko) modlitwy przed Najświętszym Sakramentem jest trwająca 9 tygodni nowenna adoracyjna, której uczestnicy jednocześnie poznają tę modlitwę i proszą o łaskę jej doświadczenia dla siebie i dla innych.

Opiekun ruchu „Adoremus” przekonuje, że punktem stycznym działania wszystkich grup parafialnych jest Eucharystia. Wszystko, co się dzieje poza nią, ma prowadzić na Mszę św. – zarówno w wymiarze duchowym, jak i zewnętrznego zaangażowania. Podczas pisania tekstu korzystałem z wypowiedzi uczestników III Sympozjum o Adoracji, poświęconego adoracji Najświętszego Sakramentu przez dzieci. Na stronie www.adoremus.pl zamieszczane są opracowania, teksty modlitw i rozważania związane z adoracją – nie tylko dzieci.