Sami na pewno nie dalibyśmy rady

Agnieszka Gieroba

publikacja 21.04.2015 06:00

– Zanim między nami wszystko na dobre się zaczęło, Tomek przysłał mi SMS o treści: „Chciałbym żyć w czystości”. Wow, nigdy żaden chłopak nie zrobił mi takiego wyznania – opowiada Ola.

 Okazuje się, że wielu młodych chce iść za Jezusem i czynią to z wielką radością Zdjęcia Agnieszka Gieroba /Foto Gość Okazuje się, że wielu młodych chce iść za Jezusem i czynią to z wielką radością

Swoją historię Ola i Tomek opowiedzieli podczas lubelskiego Forum Młodzieży. A młodzi słuchali z zapartym tchem. Hasłem tegorocznego forum było pytanie: Jak zbudować dobry związek? Nawiązywało do orędzia papieża Franciszka do młodych: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”. Aleksandra i Tomasz są narzeczonymi od dwóch lat. W lipcu planują ślub. To ich wielka radość, do której przygotowują się w czystości. – Wiemy, że dzisiejszy świat mówi, że to niemodne, pokazuje na filmach, w reklamach, prasie ludzi, którzy uśmiechają się radośnie, pozując z kolejnym partnerem czy mężem. Z naszej perspektywy to biedni ludzie, którzy niczego pewnego w życiu nie mogą się spodziewać – mówią narzeczeni.

Tomek

– Wychowałem się w porządnej rodzinie. Mam kochających rodziców, którzy dawali przykład i wpajali mi od zawsze wartości chrześcijańskie. I wszystko byłoby dobrze, gdyby pewnego razu nie odwiedzili nas znajomi z synami, którzy do mojego życia wnieśli pornografię. Byłem w podstawówce. Od tamtego momentu mój obraz kobiety zaczął się zmieniać na gorsze. Pornografia wciąga, podstępnie odbierając dziecku niewinność. Dziś wiem, że kobiety, które się w niej pokazuje, tylko wyglądają na szczęśliwe i zadowolone, w rzeczywistości przeżywają wewnętrzny dramat. Wtedy jednak nie przyszło mi to głowy i moje życie, jako młodego chłopaka, zaczęło się opierać na seksualności, tymczasowości. Nie potrafiłem zbudować trwałego związku. Tkwiłem w grzechu. To, co miało być niby takie przyjemne i wspaniałe, zaczęło mnie męczyć. Czułem, że jestem niewolnikiem seksualności, że ona mną rządzi, a ja nie mogę w pełni samodzielnie podejmować decyzji. Na studiach trafiłem do duszpasterstwa akademickiego i wtedy powiedziałem sobie: „Chłopie, co ty robisz?”. Modliłem się, by Pan Bóg mi pomógł, uzdrowił moje poranione przez grzech serce, żeby dał mi czysty związek… Wtedy poznałem Olę.

Aleksandra

– Odkąd pamiętam, szukałam siebie w innych. Poczucie własnej wartości budowałam na tym, co ktoś o mnie powie. Chciałam być lubiana i ceniona, ale nie wiedziałam, jak to zrobić, więc często podporządkowywałam się innym. Starałam się odnaleźć własną tożsamość, ale często w swoich poszukiwaniach błądziłam. Po dostaniu się na wymarzone studia medyczne pomyślałam sobie, że nie chcę być zależna od innych. Wolę, by to ktoś był zależny ode mnie. Wchodziłam więc w takie relacje, którymi mogłam się bawić i nad którymi mogłam mieć kontrolę. Aż w końcu pojawił się w moim życiu Tomek. A on zwyczajnie za mną łaził. (śmiech) Kończyłam zajęcia, a on czekał na mnie z kawą. Szłam na imprezę, a on tam był, choć nikogo nie znał. Wiedząc, że ja się tam wybieram, zawsze znalazł sposób, by się wkręcić. Wychodziłam z bloku i go spotykałam, a on mówił, że właśnie tamtędy przechodził. Był zawsze obok i czułam, że nic nie muszę w tej relacji, której jeszcze nawet nie umiałam nazwać. Dobrze nam się rozmawiało, ale nie traktowałam Tomka jako potencjalnego kandydata na chłopaka czy męża. Był moim najlepszym kumplem i to wszystko. Dopiero kiedy przysłał mi SMS-a o czystości, spojrzałam na niego inaczej. Zaskoczył mnie i poruszył. Od tego czasu zaczęła się rodzić nasza przyjaźń i miłość.

Razem

Pojechali wspólnie na Światowe Dni Młodzieży do Madrytu. – Byliśmy ze sobą 24 godziny na dobę. Widzieliśmy się w różnych sytuacjach. Nie było czasu na robienie makijażu czy prasowanie rzeczy. Ale dzięki tej naturalności Ola podobała mi się jeszcze bardziej. Nasze postanowienie, by budować czysty związek, nie pozwalało nam patrzeć na siebie przez pryzmat cielesności – wspomina Tomek. W Madrycie też spotkali się z Ruchem Czystych Serc, czyli wspólnotą ludzi, która postanowiła zawierzyć się Jezusowi przez zachowanie czystości przedmałżeńskiej i wolność od wszelkich nałogów. – Jeśli ktoś myśli, że zachowanie czystości to łatwa sprawa, bardzo się myli. To codzienna walka, którą łatwo przegrać, jeśli nie pielęgnuje się swojej relacji z Jezusem i jeśli druga strona – narzeczony czy narzeczona – nie robi tego samego. Łatwiej jest także, gdy jest się we wspólnocie osób, które żyją podobnie – mówią narzeczeni. Ola z Tomkiem postanowili wstąpić do RCS. Odmówili modlitwę zawierzenia, która jest furtką do tego ruchu. W Lublinie nie było jednak takiej wspólnoty. – Napisaliśmy do redakcji gazety „Miłujcie się” list z informacją, że chcielibyśmy założyć taką wspólnotę w Lublinie i prosimy o pomoc. Dostaliśmy ulotki informacyjne i materiały, które rozdawaliśmy po Mszy św. studentom. Na pierwsze spotkanie przyszło ponad 30 osób zainteresowanych tym, by uczyć się żyć w czystości. Dziś w Lublinie działają cztery takie wspólnoty – mówią narzeczeni.

Co mi daje czystość?

– Życie w czystości daje mi przede wszystkim wolność i poczucie bezpieczeństwa. Wiem, że Tomek nie jest ze mną z poczucia obowiązku – jak mogłoby być, gdybyśmy się posunęli za daleko – ale dlatego, że sam tego chce. Mam też pewność, że zawsze stanie w mojej obronie – przyznaje Ola. Dla Tomka czystość to pokój w sercu i pewność, że kocha Olę w całości, a nie tylko jej ciało. – Ona w każdej sytuacji jest dla mnie najpiękniejszą kobietą na świecie – podkreśla Tomek. Życie w czystości to także życie z Panem Bogiem. – Sami na pewno nie dalibyśmy rady. Wstępując do Ruchu Czystych Serc, zadeklarowaliśmy, że będziemy pogłębiać nasze osobiste i wspólne relacje z Jezusem i często korzystać z sakramentu pokuty i pojednania. Od jakiegoś czasu modlimy się wspólnie. To zbliża nas jeszcze bardziej do siebie i pomaga wybaczać sobie wszelkie urazy – dodaje. Osoby zaangażowane w RCS podkreślają, że życie w czystości uczy je także jasnego określania granic. – Jeśli tych granic jasno się nie określi, trudno czasami się zatrzymać. Poza tym jeśli oboje znamy granice, staramy się ich nie przekraczać. Jasne ich wypowiedzenie daje każdej ze stron instrukcję we wzajemnych relacjach – podkreślają narzeczeni.

Do Ruchu Czystych Serc może przystąpić każdy, kto chce uczyć się od Niego kochać czystą miłością. Wymagana jest szczera gotowość wypełnienia wszystkich zobowiązań zawartych w modlitwie zawierzenia RCS, a szczególnie: zobowiązanie do codziennej modlitwy i natychmiastowego powstawania z każdego ciężkiego grzechu w sakramencie pojednania, aby zawsze być w stanie łaski uświęcającej, oraz do systematycznej pracy nad sobą przez ułożenie i wypełnianie planu dnia w ten sposób, że będzie w nim stały czas przeznaczony na modlitwę, pracę i odpoczynek. Do RCS można przystąpić w każdej chwili! Najpierw należy pójść do spowiedzi św. i przyjąć Komunię, a potem odmówić modlitwę zawierzenia dostępną m.in. na stronie internetowej RCS (www.rcs.org.pl)

Wspólnoty Ruchu Czystych Serc w Lublinie działają przy duszpasterstwie akademickim Uniwersytetu Medycznego, przy klasztorze sióstr urszulanek przy ulicy Narutowicza, w żeńskim Domu Akademickim KUL oraz przy parafii św. Maksymiliana Kolbego. Szczegółowe informacje można znaleźć na stronie RCS.

TAGI: