Prawo wyboru?

Katarzyna Banc

Gość Gdański 16/2015 |

publikacja 24.04.2015 13:33

Wojewoda pomorski w pierwszym tygodniu kwietnia wydał 20 decyzji o nałożeniu grzywny na rodziców. Do rozpatrzenia zostało mu ponad 100 wniosków, a wciąż spływają nowe.

Rodzice 14-miesięcznej Marysi nie mają wątpliwości w sprawie szczepienia swojej córki Katarzyna Banc /Foto Gość Rodzice 14-miesięcznej Marysi nie mają wątpliwości w sprawie szczepienia swojej córki

W Polsce istnieje prawny obowiązek poddawania dzieci szczepieniom przeciw chorobom zakaźnym. Ich liczba i czas aplikacji są wyszczególnione w corocznie publikowanym rozporządzeniu ministra zdrowia. Rośnie jednak liczba rodziców, którzy świadomie decydują się tego nie robić. W chwili obecnej w naszym województwie jest ponad 1660 niezaszczepionych dzieci. Z końcem grudnia ubiegłego roku Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna odnotowała 1466 takich przypadków, po dwóch miesiącach było ich już prawie 200 więcej. Organem egzekucyjnym w sprawach „o charakterze niepieniężnym”, takich jak obowiązek szkolny czy właśnie szczepień, jest wojewoda. To on powinien zareagować, gdy wie o takich przypadkach.

– W postanowieniach, które wysyłamy do rodziców, informujemy, że jeżeli dziecko zostanie zaszczepione we wskazanym terminie, nałożona grzywna zostanie umorzona – wyjaśnia Roman Nowak, rzecznik wojewody pomorskiego. Do tej pory wysokość grzywny oraz czas na uregulowanie sytuacji uzależnione były od liczby brakujących szczepień. Większość decyzji dawała rodzicom kilka miesięcy na ich uzupełnienie, ale obwarowane były karą 2500 zł. Dwie decyzje wydano na kwotę 5000 zł, a dotyczyły przypadków z dużą liczbą zaległych szczepień. Z tego jednak względu opiekunowie otrzymali aż 2 lata na zaszczepienie dziecka. Maksymalna kara jednorazowa, jaką wojewoda może nałożyć, wynosi 10 tys. zł, a łączna ich suma nie może przekroczyć 50 tys. zł.

– Zakładamy, że ta kwota jest już tak wysoka, iż zdecydowana większość rodziców podda się obowiązkowi – mówi R. Nowak. Rodzice wielokrotnie są informowani o zaległym obowiązku. W pierwszej kolejności przychodnia rejonowa powinna się zainteresować takim dzieckiem. Jeżeli stwierdzi brak szczepień, powiatowy inspektor sanitarny wysyła do zainteresowanych wezwanie do ich wykonania. Jeżeli przez kolejne 30 dni nic się nie zmieni, wysyła jeszcze jedno wezwanie z pouczeniem o możliwości skierowania sprawy do wojewody. Zaledwie kilka procent wzywanych reaguje na te ponaglenia, ponieważ braki w szczepieniach nie wynikają z zapomnienia, a w dużej mierze ze świadomego wyboru. Często jednak rodzice świadomie odmawiający szczepień mają ku temu ważne powody. Do Stowarzyszenia „Stop NOP” zgłaszają się osoby, u których dzieci po podaniu szczepionki wystąpiły nieprawidłowe odczyny i powikłania. Czasem ich skutki były tak poważne, że rodzice boją się podjąć ryzyko związane z dalszymi szczepieniami.

– Każdego miesiąca otrzymujemy od 100 do 200 zgłoszeń o niepożądanych odczynach poszczepiennych, które nie zostały oficjalnie zarejestrowane – mówi Justyna Socha ze stowarzyszenia, które stawia sobie za zadanie pełne informowanie o szczepionkach, tak, żeby rodzice mogli wyrazić świadomą zgodę na zabieg. Pani Beata jest mamą 4-letniej Zuzi. Dziś mówi, że gdyby mogła, to by nie szczepiła córki. – Gdyby były inne okoliczności, to bym się wstrzymała ze szczepieniami i obserwowała dziecko. Największy niepokój budziła we mnie potrójna szczepionka MMR, bo ona najmocniej ingeruje w organizm – wyjaśnia. Monika i Marek, rodzice obecnie 14-miesięcznej Marysi, przed narodzinami córki również zetknęli się z informacjami na temat szczepionek.

– Jako młoda mama musiałam zastanowić się, czy chcę szczepić dziecko i jakie mogą być konsekwencje tej decyzji. Nie dziwię się rodzicom, którzy doświadczyli poważnych powikłań po szczepieniach, że nie chcą dalej mieć z nimi nic wspólnego. Sama nie wiem, jak bym się w takiej sytuacji zachowała. Zdaję sobie sprawę, że każda ingerencja medyczna wiąże się z możliwością powikłań, jednak wolę zaszczepić córkę, niż narażać ją na niebezpieczeństwo przechodzenia przez najcięższe choroby – mówi Monika.

Faktem pozostaje, że szczepienia są najprostszą i najbardziej skuteczną metodą zapobiegania chorobom zakaźnym i ich powikłaniom. – Bardzo istotnym argumentem za wykonywaniem obowiązkowych iniekcji jest wytworzenie tzw. odporności zbiorowiskowej, uzyskiwanej po zaszczepieniu ponad 90 proc. populacji. Zaszczepienie wielu osób ogranicza bowiem transmisję patogenów z osoby na osobę, chroniąc w ten sposób także dzieci niezaszczepione z powodu przeciwwskazań zdrowotnych – przekonuje Anna Obuchowska z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku. Masowe szczepienia przyczyniły się do powstrzymania wielu groźnych chorób w ostatnim wieku, znacznie zmniejszyła się również śmiertelność ludzi. Czasem jednak, w konkretnych przypadkach, mają działanie niepożądane.

W Polsce przepis o obowiązku szczepiennym urzędnicy interpretują niejednoznacznie, przez co rodzice, którzy stracili przekonanie do iniekcji, są do nich nakłaniani drogą administracyjną.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

TAGI: