Nowe majowe?

Agata Puścikowska

GN 20/2015 |

Wychodzą dwie starsze panie z kościoła, tuż po majowym nabożeństwie: – Kiedyś to były majowe... – O tak, zbierało się przy kapliczce, śpiewało, modliło.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

– I Boga chwaliło, niezapominajki pod ołtarzyk przynosiło. – Teraz to się nikomu nie chce. Te młode takie wygodne... Nikt już na majówki do przydrożnych kapliczek nie chodzi.

Za starszymi paniami z kościoła wysypał się tłumek. Innych starszych pań, młodszych kobiet, bardzo wielu mężczyzn w różnym wieku i dość dużo dzieci. I zdaje się, że wszyscy chwalili te łąki umajone, co prawda nie pod przydrożną kapliczką, ale przed Najświętszym Sakramentem. Być może niektórzy z modlących się (starszych) w kościele lata temu chodzili do przydrożnych kapliczek. I modlili się równie żarliwie.

Dlaczego teraz nie chodzą? Proste: bo kościół mają bliżej, bo mają samochody i nie muszą organizować modlitwy tuż przed domem. Zmiana majówkowo-organizacyjna. Sens pozostał. Tęsknota za „majowymi na rozstajnych drogach, przy kapliczce” jest jednak zrozumiała. To z jednej strony tęsknota za młodością i wspomnieniami. Z drugiej – za przepiękną tradycją, za świadectwem religijności prostej i głębokiej jednocześnie. Kto chce, niech więc nadal uczestniczy, czy wręcz odnawia tradycję.

Znam rodziny, które w przydomowych kapliczkach organizują nabożeństwa dla bliskich i sąsiadów. Warto jednak docenić i cieszyć się z pełnych kościołów podczas nabożeństw majowych. Kościołów, w których nie tylko modlą się panie (jak i dawniej bywało, mające obowiązki domowe, dzieci i pracę), ale też i panowie. To właśnie spora zmiana. O ile pamiętam majówki u mojej babci na wsi, ćwierć wieku temu, mężczyźni na przydrożne nabożeństwa nie chodzili. Teraz chodzą. I w końcu na majowe nabożeństwa przychodzą dzieci. Z rodzicami, z babciami. I oby coraz więcej. Nie tylko dzieci komunijnych, ale i młodszych oraz starszych. Tak, by nabożeństwo zostało przekazane, jako wielki dar, kolejnym pokoleniom.

Spór, „która majówka lepsza”, jest więc dość bezsensowny. Ważne, żeby po prostu się modlić. By religijność maryjna, tak potrzebna i bliska, była bliska i potrzebna również kolejnym pokoleniom. Czy w kościele, czy przed kapliczką.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.