Pieniądz rodzi pieniądz

Stefan Sękowski

GN 28/2015 |

publikacja 09.07.2015 00:15

Nie warto chować pieniędzy w skarpecie. Tylko pomnażany pieniądz może przynieść nam zyski – choć inwestując, możemy także stracić.

Jedną z form pomnażania oszczędności są fundusze inwestycyjne.  Nie trzeba się ich bać,  ale dobrze sprawdzić firmę, której powierzymy  nasze pieniądze canstockphoto Jedną z form pomnażania oszczędności są fundusze inwestycyjne. Nie trzeba się ich bać, ale dobrze sprawdzić firmę, której powierzymy nasze pieniądze

Warto się zastanowić, co zrobić, by pieniądze, które posiadamy, przyniosły nam dodatkowe korzyści. Zachomikowane w skarpecie zachowują jedynie swoją nominalną wartość, zaś w sytuacji, gdy mamy do czynienia z wysoką inflacją, oznacza to nawet spadek ich realnej wartości. W takiej sytuacji lepiej jest „oddać je bankierom”, między innymi odkładając je na lokacie bankowej.

Lokata gwarantuje nam pewny zysk. Obecnie najbardziej zyskowne lokaty mogą przynieść oprocentowanie w granicach 3,5 proc. Z reguły waha się ono w granicach 2–2,8 proc. Oznacza to, że wpłacając np. 1000 zł na roczną lokatę oprocentowaną na 2,8 proc., możemy zarobić 28 zł. Ale uwaga: od tej kwoty musimy jeszcze zapłacić 19-procentowy podatek od zysków kapitałowych, w wyniku czego nasza korzyść topnieje do 22,68 zł.

Podatku nie zapłacimy w przypadku zysków, jakie przyniosą nam obligacje skarbowe. Kupując tego typu papier wartościowy, pożyczamy państwu pieniądze, które wrócą do nas po okresie zapadalności długu. Obligacje różnią się między sobą oprocentowaniem: im dłuższy jest okres, na jaki pożyczamy państwu pieniądze, tym odsetki będą wyższe – obecnie wahają się między 2 a 2,5 proc., przy czym obligacje dłuższe niż dwuletnie mają zmienne oprocentowanie, zależne m.in. od stopy inflacji. Także odsetki od obligacji dwuletnich i dziesięcioletnich są kapitalizowane – to znaczy, że pracuje na nas nie tylko kapitał, za który kupiliśmy papiery, ale także… same odsetki, dzięki czemu możemy zarobić na tym nieco więcej, niż wskazuje nominalne oprocentowanie.

Co to fundusz inwestycyjny?

Oprocentowanie lokat i obligacji jest dziś niższe, niż było jeszcze kilka lat temu, a to z powodu rekordowo niskich stóp procentowych i bardzo niskiej inflacji. Dlatego alternatywą jest zainwestowanie środków. Dzięki temu możemy zarobić np. o kilka procent więcej niż w przypadku odłożenia pieniędzy na lokacie. Jedną z możliwości, jaką mamy do wyboru, jest zainwestowanie pieniędzy w fundusz inwestycyjny. Zanim się na to zdecydujemy, warto wiedzieć, czym on jest. Teoretycznie „fundusz inwestycyjny” to grupa osób, które decydują się wspólnie kupować papiery wartościowe czy umieszczać swoje pieniądze na lokatach i, dzięki efektowi skali, osiągać w ten sposób spore zyski. Parafrazując Reymonta: ja nie mam nic, ty nie masz nic, razem mamy tyle, żeby kupić udziały w fabryce lub wspólnie pożyczyć pieniądze państwu.

Dziś w praktyce zainteresowani nie muszą się wcale znać, ani spotykać. Powierzają swoje pieniądze Towarzystwom Funduszy Inwestycyjnych – firmom, które w ich imieniu zarządzają środkami przeznaczonymi na inwestycje. TFI nadzorowane są przez Komisję Nadzoru Finansowego, a zarządzający samymi funduszami doradcy inwestycyjni muszą uzyskać od KNF specjalną licencję. Gdy już dostaną możliwość zarządzania naszymi środkami, mogą je zainwestować praktycznie we wszystko. Na polskim rynku istnieją fundusze, które lokują pieniądze np. w udziałach w prywatnych szpitalach, szkołach czy drogich winach – jednak są to produkty rzadkie i dostępne często tylko dla nielicznych, którzy dysponują odpowiednio wysoką gotówką oraz wiedzą pozwalającą odnaleźć się w zyskownych niszach. Zazwyczaj fundusze inwestycyjne inwestują w różne instrumenty rynku pieniężnego, obligacje skarbowe i akcje spółek giełdowych.

Jak pracują pieniądze

Nabywając udziały w funduszu inwestycyjnym, nie mamy jednak gwarancji zysku i nasze pieniądze mogą także przepaść.

– Nie trzeba bać się funduszy, jednak inwestując na rynku kapitałowym, trzeba pamiętać, że wiąże się to z ryzykiem strat. Im większy jest potencjalny zysk z funduszu, tym większe mogą być też potencjalne straty. Ludzie często spotykają się z doradcą, nie mając świadomości ryzyka oraz głębszej wiedzy na temat funkcjonowania funduszy inwestycyjnych – mówi Łukasz Dajnowicz z Komisji Nadzoru Finansowego w rozmowie z „Gościem Niedzielnym”. Z myślą o nich europejska dyrektywa MiFID narzuca instytucjom finansowym obowiązek przeprowadzania specjalnej ankiety. – Jej zadaniem jest zbadanie podstawowej wiedzy klienta o produktach inwestycyjnych oraz określenie progu ryzyka, po przekroczeniu którego inwestor czułby się ze swoją inwestycją niekomfortowo – mówi GN dyrektor ds. produktów inwestycyjnych Union Investment TFI Piotr Minkina. Doradca musi nas zapytać m.in. o to, czy i w jaki sposób do tej pory inwestowaliśmy nasze oszczędności, w jakim celu chcemy inwestować i jak długo. Oprócz tego niektóre TFI oferują quizy psychologiczne, pomagające ocenić, jak wysokie wahania wartości inwestor jest gotów zaakceptować.

Piotr Minkina początkującym inwestorom radzi zacząć od funduszy rynku pieniężnego, z którymi wiąże się najmniejsze ryzyko. – Pozwoli on na oswojenie się z tą formą inwestycji, a w obecnej sytuacji niskich stóp procentowych może przynieść wyższy zysk niż lokata bankowa – tłumaczy. Taki fundusz umieszcza pieniądze na lokatach lub może za nie kupić np. bony skarbowe, jeżeli są emitowane.

Bardziej ryzykowne, choć nadal bezpieczne, są fundusze obligacji, w ramach których TFI kupuje obligacje skarbowe różnych krajów. Fundusze zrównoważone i stabilnego wzrostu inwestują zarówno w obligacje, jak i w akcje firm notowanych na giełdzie. Im większy jest udział akcji w funduszu, tym potencjalnie więcej można zarobić – ale i więcej można stracić. Jeśli korzysta się z tego typu funduszy, warto wiedzieć, że bardziej stabilnie zachowują się te, które mają w swoim portfelu akcje największych spośród notowanych na GPW spółek (czyli notowanych w indeksie WIG20 czy WIG30). Dynamiczniej zachowują się notowania małych i średnich spółek – co znaczy, że można na nich więcej zyskać, ale i więcej stracić. Atrakcyjną inwestycją mogą być fundusze zagraniczne – przykładowo w ubiegłym roku największym hitem okazały się fundusze akcji notowanych na tureckiej giełdzie: można było na nich zarobić nawet 35 proc. w skali roku. Ale uwaga: na tych samych tureckich funduszach można było w 2013 roku bardzo wiele stracić.

Bądź rozważny!

To, komu powierzamy nasze oszczędności, to bardzo odpowiedzialna decyzja. Dlatego warto sprawdzić, czy firma, która oferuje nam produkty inwestycyjne, jest nadzorowana przez KNF. W porównywaniu funduszy przydatne mogą być rankingi sporządzane przez wyspecjalizowane firmy, np. AnalizyOnline (Analizy.pl) czy prasę specjalistyczną.

– Fundusze mogą pomóc w pomnażaniu oszczędności, ale nie są maszynką do robienia pieniędzy. Przy wyborze funduszu inwestycyjnego nie kierujmy się wyłącznie jego historycznymi wynikami. Gdy zastanawiamy się nad jakimś funduszem, należy dokładnie przeczytać prospekt informacyjny, kartę funduszu oraz kluczowe informacje dla inwestorów, które zazwyczaj znajdują się na stronach internetowych instytucji finansowych. Klient powinien mieć świadomość, w co inwestuje, a także jakie opłaty będzie musiał ponieść, np. za zarządzanie – mówi Dajnowicz. Jeśli od tego, jak zainwestujemy nasze pieniądze, ma zależeć nasza emerytura czy to, kiedy będziemy mogli kupić upragnione mieszkanie, warto dłużej zastanowić się nad możliwymi alternatywami – i nie podejmować szybkiej decyzji pod wpływem impulsu.

Materiał powstał przy współpracy z Union Investment TFI

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.