Duet fajnych charakterów

Krzysztof Kozłowski

publikacja 20.07.2015 06:00

Chcą poprzez małżeństwo iść ku świętości. Nie boją się mówić o trudnościach, codziennych zmaganiach. I wierzą, że kryzys w związku... może umacniać.

Za wspólnotę Domowego Kościoła w naszej archidiecezji odpowiada para diecezjalna Dorota i Piotr Jasińscy oraz moderator diecezjalny ks. Cezary Opalach Krzysztof Kozłowski /Foto Gość Za wspólnotę Domowego Kościoła w naszej archidiecezji odpowiada para diecezjalna Dorota i Piotr Jasińscy oraz moderator diecezjalny ks. Cezary Opalach

Planowanie wymarzonego urlopu, wertowanie ofert biur podróży, szukanie fajnych miejsc nad morzem lub w górach. To jest przecież ważne. W końcu rozpoczęły się wakacje. Wieczorem zimne piwko, kilka drinków. Jeszcze nocny spacer po plaży. I tak dzień drugi, trzeci i czwarty… Czas leci nieubłaganie. „Czy można inaczej odpocząć, spędzić wspólny urlop, kochanie?” No jasne, że można. Oni to wiedzą. I wiedzą dlaczego i po co.

Duchowa inwestycja

To naprawdę niespotykany widok i początkowo zastanawiający. W budynkach seminarium „Hosianum” po korytarzach, po których zazwyczaj przechadzają się klerycy i kapłani, biegają dzieci. Z krzykiem ganiają się w berka, niektóre wtulone przylgnęły do mam. Pod oknami stoją wózki. – Tatooo! – krzyczy przebiegający chłopak. Odwraca się kleryk, uśmiecha. – Co tam, Karolu? Co się stało? – pyta. Karol, nieco sapiąc, podchodzi, patrzy prosto w oczy kleryka. – Gdzie jest tata? – Jest na spotkaniu modlitewnym. Ono zaraz się kończy. Poczekaj – odpowiada. Przybijają „piątkę”. Każdy idzie w swoją stronę.

Właśnie do seminarium przyjechały rodziny, na szesnaście dni. Nie nad morze, nie w góry, nie do babci na wieś. Dlaczego tu? – Aby pracować nad swoim małżeństwem. To jest taka inwestycja. Nie tylko duchowa, ale i materialna. Przecież przyjazd całej rodziny, z dziećmi, na rekolekcje, na 16 dni, to nie tylko poświęcenie czasu urlopowego, ale i wydatek. Proszę spojrzeć – przerywa Piotr. Rozgląda się, wymownym gestem ręki ogarnia seminaryjną rzeczywistość. – Nie ma super zjeżdżalni, basenu, ani restauracji. Nie ma centrum spa ani ciepłego morza. Jest za to na rekolekcjach ponad sześćdziesiąt osób. Wartością tego miejsca i czasu jest doświadczanie wspólnoty, dzielenie się świadectwem – niekoniecznie słownym – ale przebywania oraz obserwowania osób, które myślą w podobny sposób. Które chcą żyć tymi samymi wartościami i poprzez małżeństwo iść ku świętości.  I o tym nie boimy się mówić, o tym celu. Także o trudnościach, codziennych zmaganiach małżeńskich, by przekonać się, że kryzys w związku nie jest czymś finalnie złym, że może umacniać – podkreśla.

Pokazuje refektarz, gdzie wszyscy spotykają się na posiłkach, salę gimnastyczną, następnie przeznaczoną do spotkań. – A tu posługuje diakonia dzieci. Kiedy mamy spotkania, dla dzieci przygotowane są animacje, różne zabawy. Wszystko jest świetnie zorganizowane – dodaje.

Wielu nie rozumie

Na rekolekcje Domowego Kościoła – gałęzi Ruchu Światło–Życie przyjechały rodziny z całej Polski. Niektóre pierwszy raz. Ten pobyt często jest zwieńczeniem całorocznej formacji, której celem jest pogłębianie relacji małżeńskich, lepsze poznanie siebie i współmałżonka. – Poszczególne wspólnoty tworzą kręgi, składające się z kilku małżeństw. Spotykają się raz w miesiącu. Kilkugodzinne spotkanie zaczyna się od części „herbatkowej”, kiedy dzielimy się tym, co się dzieje w rodzinach. Później jest część modlitewna, na końcu formacyjna. Zawsze jest na nich obecny kapłan – wyjaśnia Dorota. – Oczywiście nie po to, aby w razie czego rozdzielać skłóconych małżonków – śmieje się.

– Aby samemu się ubogacać – wtrąca ks. Cezary Opalach. Podkreśla, że bliski kontakt z rodzinami jest wielkim darem. – Wielu księży twierdzi, że obecność w Domowym Kościele pomaga również odkryć głębię własnego sakramentu, i odwrotnie, małżonkowie odkrywają łaskę sakramentu kapłaństwa. Poza tym chodzi o błogosławieństwo Chrystusowe, które kapłan wnosi do domów. Przecież wielu, wychodząc z kościoła po uroczystości zaślubin, pozostawia w świątyni Boga, nie zapraszając Go do wspólnoty rodzinnej. Nigdy wcześniej, tak naprawdę, nie spotkali Jezusa w swej historii życia. A Chrystus poprzez sakrament małżeństwa daje wiele łask tak potrzebnych w budowaniu rodziny. – Małżeństwa połączone sakramentalnie mają moc od Boga. Rezygnując z Niego, rezygnują i z darów. W momencie kryzysów można przecież liczyć na Chrystusa. Wielu tego nie rozumie. Szkoda – dodaje ks. Cezary.

Wspólnota Domowego Kościoła ukazuje fundamenty, na których powinno budować się każdą rodzinę, czyli modlitwę, sakramenty, świadome zmierzanie ku świętości współmałżonków. – Razem zdobywają mądrość Bożą, uczą się wzajemnej szczerości – dopowiada. – Poprzez zobowiązania, modlitwę, czytanie Pisma Świętego i systematyczną pracę nad sobą. Te spotkania często ukazują, w którym miejscu jesteśmy, nad czym musimy popracować, co poprawić – dodaje Piotr. Spotkania kręgów są podsumowaniem całomiesięcznej formacji w rodzinie.

Jedyna nadzieja

Każdy dzień rekolekcji rozpoczyna się jutrznią. Później są spotkania formacyjne, szkoła śpiewu. W tym czasie naszymi pociechami opiekuje się diakonia dzieci, tzw. ciocie. Wspólne są Eucharystia i posiłki. Po obiedzie są cztery godziny czasu wolnego. – I to jest czas dla rodziny. Wtedy ciocie odpoczywają. Mocno podkreślamy, że w tym czasie rodzice i dzieci powinni być razem.

Wokół seminarium są piękne tereny, dużo zieleni, pobliskie jeziora. Można pojechać na starówkę, iść na lody, zwiedzić zamek. Nie wszyscy szukają kurortów. Choć te nasze rekolekcje to jest kurort, ale duchowy – uśmiecha się Dorota. – W ciągu roku często mijamy się, zabiegani, zaangażowani w swoje obowiązki. Tu możemy doświadczyć nawet kryzysów ze względu na to, że nie potrafimy z sobą przebywać, bo miniony rok okazuje się czasem samotności, mimo małżeństwa i rodziny. Tu czasem na nowo uczymy się drugiej osoby – dodaje Piotr.

Z refektarza wyszła już większość rodzin. Poszli, by wspólnie spędzić czas. Przy stole zostali Ludwika i Paweł. Karmią siedmiomiesięcznego Wojtka. – Jesteśmy młodym małżeństwem. Nie zastanawialiśmy się długo, czy wstąpić do wspólnoty Domowego Kościoła. Budowanie zdrowego małżeństwa jest tak trudnym zadaniem, że bez Pana Boga tego się zrobić nie da – śmieje się Ludwika. – To jedyna nadzieja, żeby spełnić to, co sobie obiecaliśmy w sakramencie. Kiedy pojawiają się dzieci, pojawiają się kolejne trudności. Wówczas czuje się, że gdyby nie łaska Boża, człowiek by się spakował i po prostu wyszedł, nie widząc perspektyw, że może być lepiej – mówi.

– Mieszkamy w Warszawie. Staram się szybko wracać z pracy do domu. Bywa ciężko, ale dajemy radę. Pracuję w korporacji, gdzie przysługuje mi wolna godzina na lunch. Nie korzystam z tego, by wcześniej wrócić do domu. To jest po prostu sprawa wyboru – mówi Paweł. Podkreśla, że obecność osób, które żyją wartościami chrześcijańskimi, umacnia ich. Na co dzień spotykają się z innymi wzorcami. – Szczególnie w takich miejscach jak praca. To świat, w którym się zapomina, że Bóg istnieje, czy wręcz mówi się, że Go nie ma – dodaje Paweł.

Ogień i woda

Przed seminarium spacerują Danuta i Andrzej. Trzymają się za ręce. – Jesteśmy niczym ogień i woda. Dlatego na rekolekcje przyjechaliśmy już szesnasty raz. To jest recydywa. W małżeństwie spędziliśmy już połowę życia. Jezus powołał nas do małżeństwa i teraz nas w tym umacnia, wręcz trzyma. A my nie chcemy się od Niego wyzwolić – śmieje się Andrzej. – Dużo trudniej byłoby bez Niego. Tworzymy duet niezwykle fajnych charakterów – dodaje Danuta.

– Pan Bóg nas kocha. To dobra wiadomość dla małżeństw. To umacnia. Wiadomo, kiedy kryzys przyjdzie, widzi się bardziej złość niż miłość, potem trzeba się wstydzić. Niby człowiek jest opanowany, starszy, wierzący, ale emocje są ciągle młode, czasem nieokiełznane. Miłość trzeba odświeżać. Małżeństwo z Jezusem jest niezwykłym związkiem. Wiele osób się poddaje, zatracają się, zdradzają, nie mają odwagi powiedzenia prawdy. Szczerość do bólu jest trudna, ale zbawcza. I jest możliwa dzięki Jezusowi, dzięki formacji we wspólnocie Domowego Kościoła – mówi Andrzej.

W duchu chrześcijańskim

Piotr Jasiński, razem z żoną Dorotą są parą diecezjalną – Domowy Kościół jest ruchem małżeńsko- -rodzinnym świeckich w Kościele. Działa w ramach Ruchu Światło–Życie i łączy w sobie charyzmaty tego ruchu i międzynarodowego ruchu małżeństw katolickich Equipes Notre-Dame. Celem jest budowanie wspólnoty rodzinnej. Jako chrześcijańscy małżonkowie i rodzice pragniemy lepiej poznawać Boga, bardziej Go kochać. Wspólnie z małżonkiem dążyć do świętości i tworzyć prawdziwie chrześcijańską, szczęśliwą i kochającą się rodzinę. DK zwraca szczególną uwagę na duchowość małżeńską, czyli dążenie do świętości w jedności ze współmałżonkiem. Chce pomóc małżonkom trwającym w związku sakramentalnym w budowaniu między nimi prawdziwej jedności małżeńskiej, która jednocześnie stwarza najlepsze warunki do dobrego wychowania dzieci w duchu chrześcijańskim.

Zapraszamy wszystkie małżeństwa, którym nie jest obojętny drugi małżonek. Zarówno te, które widzą kryzys i są na skraju upadku i rozłamu, jak i te, które są na początku drogi są zafascynowane sobą. Do wspólnoty wstępują małżeństwa z różnym stażem. W archidiecezji warmińskiej DK tworzą 34 kręgi, razem 154 małżeństwa, 28 wdów i 28 księży moderatorów.

TAGI: