Kafka przy kawce

Mira Fiutak

publikacja 09.08.2015 06:00

Jest tu specjalnie urządzony pokoik dla dzieci, gdzie mogą pobawić się, gdy rodzice przeglądają książki, siedząc na wygodnej kanapie.

  – Cieszy mnie, kiedy ktoś znajdzie u nas dla siebie coś naprawdę wyjątkowego – mówi Aleksandra Tracz Mira Fiutak /Foto Gość – Cieszy mnie, kiedy ktoś znajdzie u nas dla siebie coś naprawdę wyjątkowego – mówi Aleksandra Tracz

Do wejścia zachęcają okładki książek wystawionych w okiennych witrynach i zieleń przyciągająca uwagę przechodniów. Wewnątrz antykwariatu-księgarni przy ul. Plebańskiej wygodne stare kanapy, ciepłe światło zapalonych lampek, cicho sącząca się muzyka… I regały zapełnione od góry do dołu książkami.

To najstarszy antykwariat w mieście. Od 2013 roku prowadzi go Aleksandra Tracz. Przed laty (wtedy na innej ulicy) było to jej ulubione miejsce, gdzie wydawała całe swoje kieszonkowe na książki. Dziś pomieszczenie już nie przypomina tamtego antykwariatu, bo czasy się zmieniły, a z nimi również rynek księgarski. – Zawsze nam się marzył antykwariat połączony z kawiarnią. Organizowanie wieczorów autorskich i innych spotkań – mówi o planach ich trzyosobowego zespołu. – Razem tworzymy to miejsce, to nie jest wizja jednej osoby – podkreśla. Księgarnię prowadzi razem z Danielem Gizickim, a kawiarnią zajmuje się jego siostra, Katarzyna Gizicka.

Wcześniej antykwariat mieścił się przy ul. Wieczorka. Na Plebańską, małą uliczkę odchodzącą od rynku, przenieśli się prawie dwa lata temu. Od początku tego roku miejsce to żyje jeszcze innym rytmem. Odbywają się tu spotkania autorskie, wieczorki poetyckie, koncerty. I ze spotkania na spotkanie przychodzi coraz więcej osób.

Sprzedać i kupić następną

Znajdziemy tu na półkach zarówno stare książki, jak i nowości. Jest też antykwariat muzyczny z płytami CD i winylowymi, te starsze cieszą się największym zainteresowaniem. Jeśli chodzi o skupowane książki, to rok wydania nie ma dużego znaczenia. – Przyjmujemy też najnowsze wydania. Książki, które zostały przeczytane i nie są już w domu potrzebne, bo przecież nie wszyscy je zbierają. Czasami ktoś po przeczytaniu nie odkłada ich na półkę, tylko sprzedaje i może kupić sobie kolejną książkę – mówi Aleksandra Tracz. – Mamy też starsze wydania, przedwojenne. Jak ktoś przyniesie coś ciekawego z tego okresu, zawsze kupujemy. Bardzo cieszą mnie te stare i rzadkie rzeczy. Jest ich już coraz mniej i coraz rzadziej do nas trafiają. Ale zdarzają się – niedawno mieliśmy Biblię z XVII wieku w pięknym stanie – dodaje.

Znajdziemy tu też przedwojenne i współczesne mapy. Co ciekawe, zainteresowaniem cieszą się również te z lat 70. i 80., tym bardziej że są to mapy miast dziś już zupełnie nieaktualne. Antykwariat przyjmuje również pocztówki, ale tylko przedwojenne.

Książki można kupować na miejscu lub zamawiać przez internet. Otrzymuje się je pocztą lub bez kosztów wysyłki odbiera w antykwariacie. Zanim przywiezie się książki do sprzedania, warto skontaktować się z pracownikami antykwariatu. Można zrobić spis, zdjęcia okładek i przesłać je e-mailem. Wszystkie informacje o organizowanych tu spotkaniach i książkach dostępnych w antykwariacie-księgarni można znaleźć na: www.ksiegarniagliwice.osdw.pl, facebook.com/antykwariatgliwice.

Antykwariat ma swoich stałych klientów, ale ciągle pojawiają się nowi. Marek Panek, chociaż mieszka w Gliwicach, po raz pierwszy w siedzibie przy Plebańskiej był dwa tygodnie temu. Od tego czasu zajrzał tu już kilka razy i niemało kupił. Interesują go głównie pozycje z dziedziny filozofii, historii i aktualna publicystyka. – Zaglądam tu, bo szukam książek, dobrej atmosfery i profesjonalnej obsługi. Można tu liczyć na pomoc w poszukiwaniu pozycji, które trudno dostać na rynku – zauważa. Chętnie wpada tu po prostu na kawę i zwykle nie wychodzi bez książek. Teraz sam poleca to miejsce swoim znajomym.

Tego nie znajdzie się w Empik-u i Matrasie

– Młodzi ludzie przychodzą zwykle po płyty i lekką literaturę, sensację czy fantasy. Starsze panie najczęściej po romanse. Mamy wielu klientów, którzy kupują książki niskonakładowe, np. filozoficzne, których raczej w Empik-u i Matrasie się nie znajdzie – zaznacza Aleksandra Tracz. W tym czasie sporo osób pyta o podręczniki szkolne, dostępne są zarówno używane, jak i nowe.

Stali klienci bywają raz, dwa razy w tygodniu i nie wychodzą bez książki. Inni zaglądają rzadziej, raz na dwa miesiące, ale wydają od razu kilkaset złotych. Trafiają tu też miłośnicy starych książek, którzy odwiedzają antykwariaty w całym kraju. Ci przyjeżdżają z daleka, z Łodzi, Poznania czy Wrocławia.

– Cieszą mnie takie momenty, kiedy ktoś znajdzie tu dla siebie coś naprawdę atrakcyjnego, wyjątkowego. I ucieszy go ta książka – mówi właścicielka antykwariatu. – Ostatnio był pan z cztero-, może pięcioletnim synem, który wybrał sobie książkę o piratach. Chodził z nią i powtarzał: „Tato, to jest najpiękniejsza książka, jaką w życiu widziałem”. Inny chłopiec zaraz po wyjściu z antykwariatu, idąc chodnikiem, już czytał książkę, którą kupił. To są naprawdę miłe chwile – mówi o tych rzadkich już widokach przechodniów z nosem w książce.

Antykwariat ma spory dział literatury dziecięcej, a w nim atrakcyjne książki dobrych wydawnictw. Jest specjalnie urządzony pokoik dla dzieci, gdzie mogą pobujać się na drewnianym koniku, a rodzice w tym czasie przeglądają regały z książkami. Od jesieni do wiosny, w soboty, w antykwariacie organizowane są spotkania dla najmłodszych, warsztaty plastyczne i czytanie książek dla dzieci.

Jest miejsce na książki i na e-booki

Antykwariat-księgarnia i kawiarnia nazywa się „Kawka” (do niedawna widniała tu jeszcze nazwa „Elvis”, wcześniej związana z tym miejscem). Właśnie przygotowywany jest nowy szyld. Nazwa fonetycznie może kojarzyć się z Franzem Kafką lub po prostu z podawaną tu dobrą kawą. Zapach świeżo zaparzonej kawy uderza od wejścia. To miejsce, gdzie można nie tylko kupić książki, ale usiąść głęboko w fotelu i spokojnie poprzeglądać różne pozycje. Sprzyja temu wystrój całego wnętrza, przestrzeń, która zachęca do tego, żeby przysiąść na chwilę. – Nie była przez nas jakoś szczególnie zamierzona. Samo się wszystko tworzyło – stwierdza Aleksandra Tracz. – W większości to meble naszych przyjaciół, gdzieś im zalegające na strychach – mówi o wnętrzu, które może urzekać tych, którzy lubią czytać i przebywać wśród książek.

Tradycja tego najstarszego w mieście antykwariatu łączy się z nowoczesnym podejściem do rynku księgarskiego, ale właścicielka nie przecenia roli internetu. – Na naszym Facebooku trochę się dzieje, ale mam wrażenie, że to internetowe życie mało przekłada się na rzeczywistość. Jeśli post informujący o spotkaniu widziało tysiąc osób, a 80 zgłosiło udział, to przyszły z tego trzy osoby. Reszta dowiedziała się o spotkaniu pocztą pantoflową, ciągle bardziej skuteczną – zauważa.

Podobnie jeśli chodzi o korzystanie z różnych elektronicznych czytników. – Mam wrażenie, że póki co jest miejsce na jedno i drugie, czyli na zwykłe książki i na e-booki. Na co dzień lepiej wziąć do ręki książkę, bo to jest znacznie przyjemniejsze. Natomiast kiedy jedziemy na wakacje, praktyczne są e-booki. Razem z mężem i córką dużo czytamy, więc na wyjazd osiem książek to jest minimum i wtedy taka forma jest bardzo przydatna. Potrzebne są elektroniczne gadżety, ale i zwykłe książki. Poza tym mnóstwa fantastycznych pozycji nie ma jeszcze na e-bookach i w najbliższym czasie ich nie będzie. To jednak ciągle mały ułamek literatury, głównie tej, którą się obecnie wydaje – zauważa.

Pomimo niewesołych statystyk dotyczących czytelnictwa uważa, że ciągle jest sporo ludzi, którzy czytają książki. W końcu głównie tacy przychodzą do ich antykwariatu.

TAGI: