Bądźcie ostrożni

ks. Rafał Pastwa

publikacja 07.08.2015 06:00

Assef Saloon i Hamida Alsayed przybyli do Lublina niemal przed dwoma laty. Ich syn miał wtedy trzy miesiące. Uciekli przed wojną. Historia się powtórzyła. W 1981 roku z Polski do Syrii uciekli rodzice Hamidy. Była wtedy trzymiesięcznym niemowlęciem.

 Hamida i Assef chcą mieszkać i pracować w Lublinie ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Hamida i Assef chcą mieszkać i pracować w Lublinie

Mieszkają niemal w ścisłym centrum Lublina. Mieszkanie bardzo przytulne, klimatyczne. W kuchni i salonie unosi się intensywny zapach kawy parzonej po arabsku. Czuję, że mimo upału będzie to dla mnie wyjątkowe orzeźwienie. – Jeśli chcesz, możesz dodać cukier i mleko, ale wtedy nie będzie smakować tak, jak powinna – mówi z uśmiechem Assef. Rozumie po polsku niemal wszystko, ale nadal łatwiej mu rozmawiać po angielsku.

Mocna integracja

Urodził się w mieście Latakia w Syrii, które było jednym z ważniejszych ośrodków portowym w kraju. Przez długi czas od rozpoczęcia wojny mieszkańcy tego miasta żyli w miarę bezpiecznie. Ale gdy regularne walki rozpoczęły się w obrębie miasta, Assef i Hamida postanowili uciekać do Polski. Assef przed miesiącem ukończył europeistykę na KUL – jako najlepszy student na roku. Razem z żoną chcieliby zostać w Polsce, tu pracować i wychowywać swojego syna – Adama.

Ten dwuletni chłopiec o kręconych blond włosach i brązowych oczach, podobnie jak rodzice, nie czuje dystansu. Prosi o ciastko. Ale słyszy od swojej mamy: – Poproś o nie grzecznie w trzech językach. I Adam prosi – Czy mógłbym dostać ciastko? Tyle że po polsku, angielsku i arabsku. Wygląda to imponująco.

Ojciec Hamidy jest Syryjczykiem, a mama Polką. Gdy była małym dzieckiem, uciekli z Polski do Syrii czasie stanu wojennego. – Ja chodziłam z mamą do kościoła, a tata do meczetu. Żyliśmy spokojnie, szczęśliwie. Wojna zmieniła bardzo dużo. Chrzest przyjęłam razem z mężem dopiero w Lublinie – opowiada Hamida. – Przed wojną zdarzało się, że jako muzułmanin i alawita chodziłem z żoną do kościoła. Syria była wtedy bardzo tolerancyjnym krajem – wspomina Assef.

Agresja i pokój

Większość muzułmanów to według Assefa ludzie przyjaźni i pokojowi. – Chcą żyć w pokoju i normalności. Zakładają rodziny, kochają swoje dzieci, studiują, pracują, myślą o przyszłości. Niestety, istnieje duża grupa agresywnych muzułmanów. Oni nie rodzą się tacy, ale takimi się stają. Edukacja prowadzona przez radykałów islamskich powoduje określone skutki. Wpaja się młodym ludziom, że są elitą, najlepszymi z najlepszych tylko dlatego, że są muzułmanami. A pozostali, w tym chrześcijanie – są dla nich wrogami i stanowią niższą grupę społeczną – wyjaśnia Syryjczyk.

Arabska wiosna

– Wszystko zaczęło się od Tunezji. Wspieraliśmy te przemiany, opowiadaliśmy się za większą demokratyzacją krajów, w których dominowała religia muzułmańska. Ale wiosna arabska w moim przekonaniu była tylko przykrywką dla dalszych działań fundamentalistów islamskich, którzy chcieli przejąć władzę i wprowadzić zasady państwa wyznaniowego. Tak też się ostatecznie stało. Radykalni muzułmanie kontrolują sytuację w Tunezji, Egipcie, Libii i wielu innych krajach. W Syrii trwa straszliwa wojna. Oczywiście, prezydent Syrii nie jest aniołem, ale nie można mówić, że jest krwawym dyktatorem. Mam czterdzieści lat, w Syrii spędziłem 37 i nie widziałem ani nie słyszałem, by wcześniej na ulicy padł choćby pojedynczy strzał – wyjaśnia Assef.

Zatrzymać ekstremizm

Zdaniem Assefa Polska nie powinna być zanadto otwarta na przyjmowanie muzułmanów. Zaleca ostrożność i kontrolę. Twierdzi, że nie wszyscy są nastawieni pokojowo, choć należy solidaryzować się z ludźmi doświadczającymi nieszczęścia wojny. – Polska nie powinna popełniać tych samych błędów, które popełniła Wielka Brytania i Francja. W Europie panuje duch tolerancji i wolności religijnej. Muzułmanie budują meczety, gdzie zechcą, żyją po swojemu, nie integrując się ze społeczeństwem. Na wiele się im pozwala, natomiast niezbyt wiele się od nich wymaga. Uważam, że skoro jestem gościem w danym kraju, to powinienem dostosować moje zwyczaje do warunków, jakich wymaga ode mnie gospodarz.

Na Zachodzie nikt nie kontroluje przywódców religijnych wyznawców islamu, a oni zazwyczaj narzucają młodym ludziom jedyny i słuszny sposób myślenia. W dobie globalizacji względna kontrola jest niezbędna – twierdzi Assef. Zdaniem absolwenta europeistyki należy w dobie zagrożeń terroryzmem i ekstremizmem zadbać o dobrą integrację obcokrajowców.

Lubelska przyszłość

– Dzięki pomocy przyjaciół mogłem zarejestrować się jako student na KUL. Dzięki ich wsparciu całą rodziną przyjęliśmy chrzest i rozpoczęliśmy nowe życie w tym mieście. Mam zamiar rozpocząć studia doktoranckie i nadal pracować w Lublinie. To wspaniałe miejsce, mieszanka architektoniczna, miasto wielu kościołów i wielu instytucji – wyjaśnia Assef. – Ja także skończyłam studia na KUL i chcę się dalej rozwijać i pracować. Choć najważniejszym zadaniem jest dla mnie wychowywanie syna i zapewnienie mu jak najlepszych warunków rozwoju – dodaje Hamida Alsayed.

TAGI: