Fizyki nie oszukasz

ks. Rafał Starkowicz

publikacja 28.08.2015 06:00

– To miejsce, w którym Kowalski może nauczyć się zachowania w trudnych sytuacjach. Jeżeli niektórzy tu rozładują energię, to bardzo dobrze. Wówczas nie będą musieli niczego udowadniać na drodze – mówi asp. sztab. Zbigniew Korytnicki.

Michał Szuman (pierwszy z prawej) wiele czasu spędził na kartingowych torach. Twierdzi, że nawet jazda na gokartach uczy kierowcę właściwej oceny swoich możliwości ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość Michał Szuman (pierwszy z prawej) wiele czasu spędził na kartingowych torach. Twierdzi, że nawet jazda na gokartach uczy kierowcę właściwej oceny swoich możliwości

W Pszczółkach powstał Ośrodek Doskonalenia Techniki Jazdy. Kosztował ponad 12 mln zł. Jego budowa, jak na polskie warunki, trwała rekordowo krótko. Uroczystość wmurowania kamienia węgielnego odbyła się 4 października 2014 roku, a już pod koniec lipca br. został oddany do użytku. Czy będzie znaczącym obiektem służącym poprawie bezpieczeństwa na pomorskich drogach? Przedstawiciele Pomorskiego Ośrodka Ruchu Drogowego, policjanci drogówki oraz korzystający z propozycji ośrodka głęboko wierzą, że tak. Zaznaczają, że niedługo w życie wejdzie przepis, na mocy którego każdy nowy kierowca będzie musiał odbyć kurs doskonalenia techniki jazdy. Ale ośrodek ma się przydać także wszystkim, którzy, dostrzegając braki w wyszkoleniu, zechcą odbyć w nim odpowiednie kursy.

Mam jeszcze trzy życia

Katarzyna pracuje w urzędzie. Jest po czterdziestce. Ponieważ wiele czasu spędzała za kierownicą, kilka lat temu kolega namówił ją, by spróbowała zagrać na komputerze w grę symulacyjną. – Byłam wtedy młodsza i trochę mnie wciągnęło – opowiada. – Nie trwało to zbyt długo, kilka tygodni. Ale zauważyłam, że za kierownicą robię rzeczy, na które wcześniej bym się nie odważyła. Nawet mi się to podobało – wspomina. – Dopiero wówczas, gdy, wymuszając pierwszeństwo, wjechałam na rondo, a w mojej głowie rozległ się szept: „Masz jeszcze trzy życia”, przyszło opamiętanie. Grę rzuciłam w kąt i zaczęłam żyć w realnym świecie.

– Brawura, prędkość i brak wyobraźni – mówi bez chwili zastanowienia zapytany o grzechy polskich kierowców Roman Nowak, kierownik powstałego w Pszczółkach ośrodka. – Brak pokory za kierownicą. Pycha pozostaje tu, jak w teologii, najcięższym, ale także bardzo powszechnym grzechem. Wielu wydaje się, że za kierownicą są równi Bogu. Do tego współczesne samochody w większości wyposażone są w liczne systemy wspomagające pracę kierowcy. Niejeden z nich uważa, że te systemy uratują jego, pasażerów i innych uczestników ruchu drogowego. Należy jednak pamiętać, że nie zwalniają nas one z myślenia – podkreśla.

Dodaje, że polskich kierowców gubią często również myślenie życzeniowe i złudna nadzieja ziemskiej nieśmiertelności. – Ryzykując, czasem myślimy: „Wczoraj mi się udało, dzisiaj mi się też uda”. Wystarczy jednak pojawić się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie i nieszczęście gotowe. Przecenienie swoich umiejętności i możliwości samochodu może doprowadzić do tragedii – zaznacza. W jego ocenie, agresywne zachowania na drodze często wynikają z ludzkich niepowodzeń i kompleksów.

Bożek prędkości

Zbigniew Korytnicki, zastępca naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, policjantem jest od 1996 roku. Podkreśla, że oceniając kierowców, nie można generalizować. Na jego biurko trafiają dokumentacje wypadków, których sprawcami są różni ludzie. Młodzi i starsi, kobiety i mężczyźni, kierowcy ciężarówek i małych samochodów osobowych. – Trzeba nieustannie pamiętać, że za cyframi statystyk kryją się konkretni ludzie i ich tragedie – mówi. – Z racji wykonywanej funkcji przyjeżdżam na wszystkie śmiertelne wypadki. Nadzoruję pracę funkcjonariuszy. Często miałem takie sugestie, żebym na takie zdarzenia zabierał kierowców, którzy lubią brawurę. Nie jestem jednak zwolennikiem pokazywania dramatów ludzkich i drastycznych scen. Podkreśla jednak, że potrzeba budzenia świadomości, tak, by kierowcy mogli spojrzeć na problem rozwijanej prędkości nie przez pryzmat fotoradarów, kontroli czy mandatów. – Decyzje za kierownicą powinno się podejmować, biorąc pod uwagę prawa fizyki i skutki, jakie może pociągać za sobą nadmierna prędkość. Ludzie nie mają świadomości konsekwencji swoich wykroczeń. Musimy pamiętać, że nie przestrzegając przepisów, możemy nieść śmierć – dodaje. – Lata pracy w drogówce dały mi doświadczyć ludzkiej strony zdarzeń drogowych, ludzkiego cierpienia. Nigdy nie traktowałem tych sytuacji jak kolejnego przypadku.

Wiedza ratuje życie

Policjant zaznacza, że źródłem wypadków jest także zwykła niewiedza i nieznajomość zmieniających się dość często przepisów. Podkreśla, że gdy kierowca zda sobie sprawę, że czegoś nie rozumie, powinien czym prędzej to wyjaśnić. Przypomina sobie sytuację, w której taka niewiedza kosztowała życie dziecka. Kierowca, wjeżdżając na teren osiedla, nie zrozumiał, że znajduje się w strefie ograniczonej prędkości. Przyspieszył za skrzyżowaniem, ponieważ był pewny, że znosi ono znak ograniczenia prędkości. Biegły, który analizował zdarzenie, wyliczył, że gdyby zachował właściwą prędkość, do wypadku by nie doszło.

Sami policjanci także muszą być na bieżąco z kodeksem. Naczelnik sam czyta go co wieczór do poduszki. Województwo pomorskie podczas wakacji doświadcza co roku prawdziwego najazdu turystów. Znajduje to odzwierciedlenie na drogach regionu. W tym czasie o kilkanaście procent wzrasta liczba wypadków. O ile w pierwszych sześciu miesiącach w województwie doszło do 1155 wypadków, w których zginęło 69 osób, to w okresie od 26 czerwca do 13 sierpnia było ich 370. Od początku wakacji na drogach zginęły 23 osoby. Wśród powodów, oprócz brawury i nadmiernej prędkości, specjaliści wskazują zniecierpliwienie kierowców korkami na drogach dojazdowych do nadmorskich miejscowości. Aspirant Korytnicki przyznaje, że drogi wiodące na Hel, obwodnica Trójmiasta czy wjazd na autostradę często bywają zakorkowane. – Kiedy zatory się kończą, kierowcy często chcą nadrobić stracony czas – mówi policjant. – Wraz ze zmianami w Polsce zyskaliśmy dostęp do lepszych samochodów. Zachłysnęliśmy się tym. Ważniejsze stało się, jaki mam samochód, niż to, że obok mnie jedzie żywy człowiek, który może doświadczyć konsekwencji moich czynów. Kładziemy na jednej szali czas przejazdu czy adrenalinę, a na drugiej szali życie i zdrowie... Czy można to równoważyć?

Policjant radzi, żeby racjonalnie oceniać swoje możliwości. Ważne są długość pokonywanych odcinków, odpoczynki, odpowiednie nawodnienie organizmu. – Wiele zdarzeń zgłaszanych w ostatnim czasie wynikło z powodu zaśnięcia czy zasłabnięcia. Czasem także w ciągu dnia – wyjaśnia. Dodaje, że warto zwrócić uwagę na termin planowanego powrotu z wakacji. Rozsądnie byłoby dobrać go tak, by uniknąć największego natężenia ruchu. – Nie należy też zakładać limitu czasowego. Jadąc zbyt szybko, może nadgonimy kilka–kilkanaście minut. Ryzykujemy jednak, że nie dowieziemy swojej rodziny do domu... – podkreśla.

Przewidzieć nieprzewidywalne

Nie sposób przewidzieć wszystkiego, co może nam się przytrafić na zatłoczonych, pełnych spieszących się kierowców drogach. Kierownik Autodromu podkreśla jednak, że szkolenia organizowane przez ośrodek mogą być bardzo pomocne w trudnych sytuacjach. – Przygotowujemy do sytuacji ekstremalnych. Pokazujemy kierowcy jego możliwości i granice możliwości samochodu, którym się porusza. Mamy nadzieję, że każdy, kto zostanie tu przeszkolony, będzie czuł, że ma większe umiejętności, a jego technika kierowania stanie się lepsza – mówi R. Nowak.

– Kierowca, który doszedł do wniosku, że czegoś nie potrafi, i przychodzi do autodromu, nauczy się w miarę możliwości bezpiecznego zachowania i właściwych przyzwyczajeń. Ośrodek wyposażony jest w dwie płyty poślizgowe – pierścienną i prostokątną. – Pierwsza pozwala nam na jazdę dookoła wyspy po powierzchni pokrytej specjalną farbą, która jest nawadniana. Osoba, która jedzie z instruktorem, wjeżdża na tę płytę. Najpierw 30 km/h, później 35, 40... Trzeba jej pokazać, gdzie jest granica możliwości, co możemy zrobić, by nie wpaść w poślizg podsterowny czy nadsterowny i uniknąć tragedii – wyjaśnia szef Autodromu Pomorze. – Ośrodek jest w pełni profesjonalnie wyposażony, ma wszystko, co jest potrzebne do tego, żeby się doszkolić. Nie należy robić tego w innych miejscach, gdzie można zagrozić ludziom – przestrzega Z. Korytnicki.

Michał Szuman każdego sezonu ściga się na polskich torach kartingowych. Startuje w Seat Racing Pl. Poza sezonem ściga się na gokartach w Gdańsku i Sopocie. – Wyżycie się na torze daje spokój na drodze. Jeżdżąc na torze swoim samochodem czy chociażby na gokartach, poznajemy to, jak zachowuje się samochód zarówno w bezpiecznych, jak i sportowych warunkach. Poznajemy też granice swoich możliwości oraz swoje słabości na drodze. Możemy dowiedzieć się tutaj, czego nie warto robić na drodze – tłumaczy.

– Ucieszyła mnie inicjatywa stworzenia tego ośrodka. Możemy tu rozładować swoje napięcia i utemperować ambicje. W naszym regionie to jest najlepszy tor, ma najlepszą nawierzchnię, długość i szerokość. – Zaprosił mnie tu kolega. Jestem zdobywcą rekordu dnia. To dobra zabawa. Bardzo mi się podoba. Jest tu kilka ciekawych zakrętów, w których trzeba zwolnić... Człowiek uczy się i bawi zarazem – potwierdza Mikołaj z Gdańska. – Życie jest wartościowym darem. Można powiedzieć, że cena godziny jazdy z instruktorem jest wysoka. Ale jeżeli ktoś wyceni swoje życie na 300 zł, to trudno powstrzymać się od wrażenia, że ma ono dla niego niewielką wartość... – ocenia R. Nowak.