publikacja 03.09.2015 00:15
Ał-torytety obrażają. Rodzice i pedagodzy wiedzą swoje i robią swoje.
Agata Puścikowska
Jeszcze raz o sześciolatkach. Tym razem dla opornych. A oporni najczęściej są tzw. autorytetami. W dziedzinach wszelkich, lecz niezwiązanych z pedagogiką i wychowywaniem dzieci. Czyli śmiało można ich nazwać ał-torytetami. Owe ał-torytety w ostatnim czasie bardzo mocno dały znać o sobie. O swojej wszechwiedzy na tematy wczesnoszkolne. Dały też znać, w jaki sposób myślą i jakimi pojęciami operują.
Najpierw prof. Vetulani napisał: „Sześciolatki niezdolne do rozpoczęcia nauki są albo niedorozwinięte, albo chore, albo leniwe, albo głupio chowane. Współczujmy rodzicom”. Ponieważ pan profesor raczył współczuć również i mnie oraz mojej córce (odroczonej na szczęście rok temu), śpieszę donieść, że dziecko jest wybitnie inteligentne, radosne, twórcze, zdrowe i pracowite. I właśnie dlatego my, rodzice, posyłamy ją do szkoły wtedy, gdy będzie to dla niej najlepsze. Pominę tu subtelnym milczeniem ton, w którym profesor postanowił zabrać głos. Ostatecznie od człowieka kulturalnego i na poziomie wymaga się nieco grzeczniejszej argumentacji niż ta, której użył pan Vetulani. Ale trudno. Na uczenie kindersztuby jest już u profesora zbyt późno.
A potem red. Ewa Wanat. Publicznie zadała pytanie, dlaczego „polskie dzieci są głupsze od rówieśników z Włoch, Francji czy Niemiec? A może tylko państwu Elbanowskim rodzą się takie nierozgarnięte dzieci?”.
Ponieważ pytanie zadano publicznie, również publicznie na nie odpowiem: otóż sześciolatki, które nie powinny iść do klasy pierwszej (mimo że są bardzo rozgarnięte!), rodzą się nie tylko Elbanowskim. Jednym słowem, pani redaktor obraziła więcej rodzin. Również i mnie, i miliony obywateli, którzy podpisali wniosek o referendum na temat obniżenia wieku obowiązkowej nauki.
Dlaczego rodzice chcą mieć wybór? Bo znają polskie szkoły, bo ich dzieci już uczą się w warunkach przyjaznych, bo przedszkolnych. I dlatego, że mają większe doświadczenie w wychowywaniu swoich dzieci niż szanowna pani redaktor. (Na marginesie: personalny atak na dzieci Elbanowskich jest na poziomie kloaki. Tak naprawdę nadaje się na wytoczenie procesu cywilnego pani redaktor). Ał-torytety obrażają. Rodzice i pedagodzy wiedzą swoje i robią swoje. Oby do (pozytywnego dla dzieci) skutku.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.