Praca domowa dla tatusia?

Agata Puścikowska

GN 47/2015 |

Czasem proste sposoby są najlepsze…

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Dość często dostaję listy od sfrustrowanych rodziców, którzy skarżą się, że za konkretną pracę domową, zadaną przez panią z polskiego czy plastyki, dostali… trójkę. Rodzice dostali? Ano tak. Bo pani jedna, druga i trzecia zadały tak dużo i tak trudnych prac, że dziecko samo by sobie z nimi nie poradziło. Potrzebna była pomoc rodziców.

Jakieś dziwne projekty, skomplikowane wypracowania, prace plastyczne, do zrobienia których potrzebne jest skończenie ASP, a nie klasy piątej lub szóstej podstawówki. Rodzice prace robią lub za bardzo pomagają. Potem okazuje się, że dziecko otrzymało ocenę niesatysfakcjonującą. I co robić? Przecież nie wypada iść na rozmowę do nauczyciela i… przyznać się, komu tak naprawdę wystawił ocenę. Co zatem robić? Sprawa niby jest prosta. Wypadałoby zawczasu rozmawiać z nauczycielem i informować go, że zadawanych prac jest za dużo lub są zbyt trudne dla ucznia.

Ale… głupio jakoś przyznać się do mniej wybitnych możliwości własnego dziecka. Może nauczyciel się obrazi albo będzie jeszcze trudniejsze prace zadawał? Albo inni rodzice wyśmieją, gdy się dowiedzą. Bo przecież ich dziesięcioletnia latorośl jest tak genialna, że bez problemu robi zadania matematyczne na poziomie liceum. Lub też przeprowadza skomplikowane doświadczenia chemiczne pod koniec klasy drugiej podstawówki. Chowanie głowy w piasek, udawanie, że nie istnieje problem zbyt trudnych prac domowych, tylko zaostrza sprawę. I jest bez sensu, bo uczy dzieci nieodpowiedzialności i nieuczciwości.

Zamiast sensownej i rzetelnej pracy. Jeśli nasz Adaś czy Zosia, otrzymując pracę domową ponad własne możliwości, „zleca” ją mamie i tacie, a ci – mniej lub bardziej ochoczo – ją realizują, dziecko ma poczucie, że niczego nie musi. Bo i tak nie umie! A tatuś może zrobi ładniej i piątkę dostanie. Dziecko oczywiście. Efekt: niskie poczucie własnej wartości u dziecka, a jednocześnie… uczenie lawirowania i kłamstwa.

Stop. Odrabianie prac domowych za dzieci (nie mylić z pomocą w odrabianiu) jest szkodliwe. A może warto zebrać grupę rodziców, którym również nie podobają się „prace domowe dla dorosłych” i razem z nauczycielem spokojnie porozmawiać? Czasem proste sposoby są najlepsze… •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.