Zimowy zawrót głowy

ks. Tomasz Lis

publikacja 05.02.2016 06:00

Gdy jedni kończą zimowe szaleństwo, inni dopiero szykują narty, sanki czy łyżwy. Stoki i lodowiska zapełniają się naśladowcami Adama Małysza, Justyny Kowalczyk czy polskich panczenistek. W ferie lepiej wybrać się na ośnieżoną górkę niż spędzać czas w wirtualnej rzeczywistości.

Sandomierski biały orlik cieszy się dużym wzięciem ks. Tomasz Lis /Foto Gość Sandomierski biały orlik cieszy się dużym wzięciem

Początek zimy nie sprzyjał ani narciarzom, ani właścicielom stoków. Brak śniegu i ciepło nie pozwalały na białe szaleństwo. Temperatury powyżej zera uniemożliwiały także w wielu miejscach utrzymanie sztucznych lodowisk i białych orlików. Zima jednak nie zapomniała o swoich urokach. W ostatnich tygodniach nastał mróz i nareszcie posypało białym puchem. – Zima zrobiła na ferie prezent uczniom. Zaplanowane wyjazdy będą mogły być w pełni zrealizowane, gdyż zarówno na okolicznych stokach, jak i w górach są dobre warunki, aby poszusować na nartach. Na miejskich lodowiskach także można się poślizgać, bo niskie temperatury pozwalają utrzymać białe orliki w dobrym stanie – podkreślał pan Andrzej Skórski, nauczyciel wychowania fizycznego.

Wielu narciarzy i łyżwiarzy przetarło już swój sprzęt podczas świąt lub długich weekendów na okolicznych stokach i lodowiskach. W ostatnich latach infrastruktura sprzyjająca białemu szaleństwu bardzo poprawiła się w okolicach Ostrowca Świętokrzyskiego, Janowa Lubelskiego czy na terenie Gór Świętokrzyskich. – Nareszcie jest gdzie pojeździć blisko domu i nie trzeba pokonywać ponad stu kilometrów, by dotrzeć na stok. W naszych okolicach powstało kilka niedużych stoków, na których można przetrzeć narty przed poważnym wypadem w wysokie góry – mówi Karolina Skrzypek, która jeździ na stoku w Konarach.

Prawie jak w Szwajcarii

Od kilku lat mieszkańcy Ostrowca Świętokrzyskiego i okolic mogą poszusować na stoku z prawdziwego zdarzenia o sympatycznej nazwie „Szwajcaria Bałtowska”. Gospodarzom miejsca chyba chodziło głównie o zrobienie czegoś z klasą, na wysokim poziomie i solidnego jak szwajcarski zegarek. Narciarze znajdą tam profesjonalny stok o nazwie kojarzącej się z krainą gór i narciarskiego szaleństwa.

– Kilka lat temu zagospodarowaliśmy kolejne wzniesienie na bardziej profesjonalną trasę, na którą narciarzy wynosi wyciąg kolejki krzesełkowej. Tutaj można pojeździć na stoku o długości 740 m. Niewątpliwą atrakcją jest pierwszy na terenie województwa świętokrzyskiego profesjonalny SnowPark. To tutaj miłośnicy sportów ekstremalnych i freestyle’u mogą korzystać z wielu śnieżnych i lodowych przeszkód – wymienia Jarosław Walczyk, dyrektor Bałtowskiego Kompleksu Turystycznego. Jak zapewniają gospodarze, każdy może znaleźć coś dla siebie. Główną atrakcją pozostaje kilka tras zjazdowych o długości ponad 600 metrów. Dobra przepustowość wyciągu (ponad 2 tys. osób na godzinę) nie pozwala na stanie w kolejkach. Dla stawiających pierwsze kroki na nartach czeka ośla łączka. – To moje pierwsze zjazdy, które najczęściej kończą się upadkiem, ale powoli łapię, o co chodzi – z uśmiechem tłumaczy 10-letni Krzyś, stawiający pierwsze narciarskie kroki.

Początkujący mogą skorzystać z pomocy instruktorów jazdy na nartach lub snowboardzie. – W tej branży wszystko zależy od śniegu i temperatury. W ciągu ostatnich lat zima trochę zawodziła i można było tylko korzystać z naśnieżanych stoków – dodaje pan Jarosław. Na lepsze czasy czekają inne bałtowskie atrakcje, jak kuligi po malowniczych dolinach i bałtowskich lasach organizowane przez Krainę Koni. Dla tych, którym braknie cierpliwości do nauki jazdy na nartach, czeka kolejka grawitacyjna – rollercoaster – przemierzająca ciekawie ukształtowany bałtowski zwierzyniec.

– Dla grup zorganizowanych mamy przygotowane ciekawe propozycje spędzenia czasu pośród czworonożnych przyjaciół, gdzie można poznać tajniki nie tylko jazdy konnej, ale także opieki na tymi zwierzętami. Dzieciom z miasta najbardziej odpowiada taka forma wypoczynku, połączona oczywiście z jazdą na nartach – dodaje. Patrząc na oświetlony stok, trudno nie skusić się na kilka zjazdów. Po godzinie szaleństwa siadamy pod wiatą z kominkiem, aby zasmakować „kluchów bałtuchów” i pierogów bałtowskich. Wszystko po to, by poczuć się jak w Szwajcarii. Brakuje chyba tylko dziurawego sera.

Stok na popołudnie

Miłośnicy białego szaleństwa z okolic Sandomierza mają także do dyspozycji stok w Konarach koło Klimontowa. – Do nas jest blisko z Sandomierza, Ostrowca, Tarnobrzega i Stalowej Woli. Na nasz stok może przyjechać praktycznie każdy – zarówno ten, kto chce nauczyć się jazdy na nartach, jak i zaawansowani narciarze. Można pojeździć na trasie o dobrym nachyleniu dla wytrawnych narciarzy, ale także na trasie przygotowanej dla początkujących. Ostatnio przyszedł mróz, więc ostro naśnieżamy, by można było pojeździć jak najdłużej. Zapraszamy także tych, którzy nie mają swojego sprzętu, w naszej wypożyczalni nart nie zabraknie dla nikogo – podkreśla Ireneusz Jarosz, właściciel stacji narciarskiej. Na stoku kilku instruktorów prowadzi lekcje dla stawiających pierwsze kroki na nartach. W podobnym stylu można pojeździć w Chrzanowie koło Janowa Lubelskiego, gdzie w Narciarskim Raju czeka aż 5 tras zjazdowych o zróżnicowanej skali trudności. – Jeżdżę tutaj już trzeci sezon, miła atmosfera, dobry stok, bardzo dostępna cena, a w tym roku dodatkowo dopisuje pogoda, więc można dobrze pojeździć z całą rodziną – tłumaczył Jarosław Zieliński, wchodząc na stok z czteroosobową rodziną.

Trasa dla początkujących ma długość 80 metrów i jest bardzo bezpieczna. Inne trasy ukształtowano tak, aby spełnić wymogi wszystkich narciarzy i snowboardzistów. – Ja najczęściej zjeżdżam czerwoną trasą, na której zaimprowizowano dwie muldy, na których można bezpiecznie poskakać. Jest to najciekawszy stok w okolicy i mimo trzech wyciągów o dobrej przepustowości czasami robi się ciasnawo – dodaje Kamil, syn pana Jarosława. Starania właściciela stoku zostały nagrodzone. Od kilku sezonów stok wybierany jest na narciarską stolicę Lubelszczyzny. Skorzystało z niego prawie 50 procent narciarzy i snowboardzistów z regionu. Miłośnicy narciarstwa w okolicy Janowa mają także do dyspozycji wyciąg w Batorzu, zaś ci, którzy mieszkają bliżej Kielc, mogą pojeździć w Krajnie, Niestachowie, Bodzentynie czy na samym kieleckim Telegrafie, który jest trasą dla naprawdę wprawnych narciarzy.

Stawiającym pierwsze kroki na stokach instruktorzy dają następujące rady: – Dość ważne jest nasze ogólne przygotowanie i sprawność fizyczna. Zawsze trzeba rozpocząć od poznania podstaw poruszania się na nartach, obracania się, podchodzenia pod stok i najważniejszych zasad hamowania. Wtedy będziemy bezpieczni – my sami i inni użytkownicy stoku. Wiele osób stawia na własne siły i nie trzeba im odmawiać zapału, silnej woli. Jednak polecam pomoc instruktora, który doradzi i wytłumaczy podstawowe zasady jazdy na nartach. Myślę, że dwie godziny z instruktorem mogą wystarczyć, aby opanować podstawy – wyjaśnia Mateusz Mączyński ze szkółki narciarskiej Adventure Skiing. Jak podpowiada instruktor, ważne jest także dobranie odpowiedniego sprzętu. – Narty dla początkujących powinny sięgać do wysokości naszego nosa. Jednak najważniejsze jest odpowiednie dopasowanie butów. Błędem jest nakładanie butów o numer większych. Noga ma być dobrze dopasowana. Dlatego dobierajmy buty o numerze takim, jaki na co dzień. Pamiętajmy także o dobrym zabezpieczeniu, aby nie zmarznąć na stoku, ale też się nie przegrzać. To ważne, abyśmy wypoczywali na nartach wygodnie i bezpiecznie – dodaje instruktor.

Poślizg kontrolowany

Na nadchodzące ferie w wielu miastach przygotowano całkowicie bezpieczne sztuczne lodowiska, gdzie miłośnicy ślizgania na łyżwach mogą w pełni zrealizować swoje marzenia. Coraz częściej wiele osób, nie będąc mistrzami łyżwiarstwa, spędza swój wolny czas na lodowisku lub zamarzniętym jeziorku. Aby pojeździć na łyżwach, potrzeba trochę praktyki oraz mocnych nóg, no i cierpliwości, bo początkowo większość czasu spędza się, leżąc na lodzie, a nie poruszając się po nim. W Stalowej Woli sztuczne lodowisko otwarto przy Miejskim Domu Kultury i od początku nie brak tam chętnych. Duże, oświetlone, w przystępnej cenie, jest otwarte cały tydzień. Na miejscu dostępna jest również wypożyczalnia łyżew i serwis sprzętu. Także w Ostrowcu Świętokrzyskim Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji zaprasza do korzystania z zadaszonego lodowiska przy pływalni Rawszczyzna. – Przychodzimy tutaj już od kilku dni. W ferie jest ono udostępniane bezpłatnie, więc korzystamy. Ja jeżdżę na łyżwach od kilku lat, więc nie mam problemów z poruszaniem się. Jednak dla koleżanki to pierwszy sezon, więc często zalicza upadki. Jest przy tym dużo śmiechu i zabawy – opowiada Angelika, uczennica ostrowskiego gimnazjum.

Grupy szkolne w ramach zajęć z wychowania fizycznego mogą korzystać z syntetycznego lodowiska nieodpłatnie po uprzedniej rezerwacji, dokonanej z co najmniej jednodniowym wyprzedzeniem. Na miejscu istnieje możliwość wypożyczenia i naostrzenia łyżew. Również w Sandomierzu można poślizgać się na lodowisku przy ul. Portowej przy Centrum Kultury i Rekreacji oraz Biały Orlik przy ulicy Żółkiewskiego. Choć zimowe popołudnia i wieczory najmilej spędzać w ciepłym mieszkaniu przy kominku, to jednak kilka godzin spędzonych na stoku czy lodowisku, a nawet na pobliskiej górce przysporzy nam o wiele więcej radości i wspomnień niż najlepsza gra komputerowa czy fascynujący film, który zawsze można obejrzeć w innym czasie.

I choć podczas zimowych szaleństw zmrozi nam ręce, uszy czy nogi, to zawsze można sobie zanucić pod nosem: „My się zimy nie boimy, dalej śniegiem w plecy zimy, niech pamiątkę ma”.

TAGI: