Przydatność rzeczy nieprzydatnych

Marta Woynarowska


publikacja 03.05.2016 06:00

Decyzja Mieszka I o przyjęciu chrztu zaważyła na całej historii, kulturze, religii naszej ojczyzny. Również na języku, który obficie czerpał z tradycji grecko-rzymskiej. 


– Bez znajomości łaciny nie zrozumiemy wielu dziedzin nauki – zauważa dr Stanisław Lis
 Marta Woynarowska /Foto Gość – Bez znajomości łaciny nie zrozumiemy wielu dziedzin nauki – zauważa dr Stanisław Lis


Mowa starożytnych pasterzy z okolic Lacjum stała się na kilka wieków drugą mową ojczystą naszych antenatów. Przez ponad 800 lat była nierozerwalnie związana z polską kulturą, nawet wówczas, gdy nie mieliśmy własnego państwa.


Łacińskie rugi


Kilkanaście lat wstecz trudno byłoby sobie wyobrazić, by uczniowie klas humanistycznych, czy biologiczno-chemicznych nie uczyli się w szkołach średnich języka łacińskiego, który był traktowany na równi z obcymi językami nowożytnymi. Stąd nauka łaciny obejmowała dwie, a nawet cztery godziny w tygodniu, stanowiąc jeden z obowiązkowych przedmiotów, takich jak język polski czy matematyka. Obecnie, po wielu zmianach podstawy programowej, łacina została skutecznie wyrugowana ze szkolnego kanonu. W liceach, które przez dziesiątki lat miały w swoich programach nauczania nie tylko łacinę ale również grekę, trudno dzisiaj uświadczyć lekcje języków starożytnych. Nie mają go również szkoły ponadgimnazjalne w naszym regionie. A jeżeli już jest, to zazwyczaj w szkołach społecznych lub prywatnych, które mają możliwość rozszerzania podstaw programowych, narzucanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. W placówkach samorządowych organizowane są co najwyżej kółka pozalekcyjne.

– Mogę powiedzieć, że jesteśmy w komfortowej sytuacji, gdyż mamy nieco większą swobodę w układaniu planów zajęć – wyjaśnia Marzena Jarzyna, filolog klasyczny i zastępca dyrektora Zespołu Szkół Społecznych im. Hetmana Jana Tarnowskiego w Tarnobrzegu. – Dyrektor ma prawo w ramach zajęć uzupełniających, wśród których istnieją tzw. przedmioty obowiązkowe i nieobowiązkowe, wprowadzić także inne lekcje. W naszej szkole takim przedmiotem jest język łaciński z elementami kultury antycznej, który znalazł się wśród zajęć obowiązkowych dla pierwszych klas licealnych. Było to innowacyjne posunięcie, na jakie zdecydowaliśmy się wiele lat temu.
I tak od 1996 r. wszyscy pierwszoklasiści „Hetmana” poznają łacińskie deklinacje, koniugacje oraz tajemniczo brzmiące skróty ACI, NCI czy konstrukcje ablativus absolutus, perifrastica passiva. Nauczanie odbywa się według autorskiego programu Marzeny Jarzyny, obejmującego podstawowe zagadnienia gramatyki, tak by uczeń był w stanie poradzić sobie z tłumaczeniem nieskomplikowanych tekstów łacińskich.

W klasach wyższych grupy humanistyczna oraz biologiczna kontynuują naukę, ale już w ramach przedmiotu nieobowiązkowego. – Jest przedmiotem dodatkowym wprowadzonym w ramach godzin dyrektorskich – wyjaśnia zastępca dyrektora „Hetmana”.


Kilkudziesięcioletnią historię pracy w Liceum Ogólnokształcącym im. Kopernika, będącego spadkobiercą C.K. Wyższej Szkoły Realnej, zapisali profesorowie języka łacińskiego, wśród których były tak wybitne osobowości jak Irena Wnęk. Następczynią prof. Wnęk została jej uczennica – Maria Zielińska, absolwentka filologii klasycznej Uniwersytetu Jagiellońskiego.

– Przychodząc do pracy, usłyszałam od ówczesnego dyrektora Zdzisława Zioły, że jest gorącym zwolennikiem nauki łaciny – wspomina Maria Zielińska. – Doskonale rozumiał i czuł potrzebę wykładania tego przedmiotu. Podkreślał również znaczenie kontynuacji tradycji naszej szkoły, w której język łaciński był jednym z filarów edukacji.
Łacina nie była przedmiotem obowiązkowo narzuconym przez ministerstwo, funkcjonowała na zasadzie przedmiotu dodatkowego, wprowadzanego w ramach godzin dyrektorskich. Była jednak traktowana na równych prawach z językiem polskim czy matematyką. 
Zmiany wprowadzane przez MEN, zwłaszcza w kilku ostatnich latach, okrawające liczbę godzin przedmiotów humanistycznych, doprowadziły do skutecznego wyrugowania łaciny ze szkół ponadgimnazjalnych. Tak się stało w tarnobrzeskim liceum i wielu innych szkołach.


– W Polsce obecnie łaciny uczy się zaledwie 3 procent licealistów, podczas gdy w krajach Europy zachodniej jest to od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu procent – zauważa dr hab. Marek Hermann, filolog klasyczny, wykładowca w Jagiellońskim Centrum Językowym Uniwersytetu Jagiellońskiego, autor wydanej niedawno książki „O łacinie tylko dobrze. De lingua latina nil nisi bene”.
Proces eliminowania języka łacińskiego zauważalny jest także na wyższych uczelniach. Na Uniwersytecie Jagiellońskim z nauki łaciny zrezygnowano na prawie oraz medycynie. Ma ją zastąpić współczesna lingua universalis – angielski. A przecież Gottfried W. Leibniz podkreślał, że łacina jako jedyna zdołała przekroczyć czas i przestrzeń.


Latinitas, czyli…


Łacińskość, czasami określana również jako rzymskość, rozumiana była jako przynależność Rzeczypospolitej do świata kultury łacińskiej, czego najwymowniejszym dowodem – w mniemaniu braci szlachty – był ustrój Polski oparty na wzorcach Rei Publicae Romanae. Polski ziemianin, wierząc w sarmacki mit, czuł się spadkobiercą rzymskich obywateli doby republiki. Podporą tej tezy była łacina, traktowana jako drugi język narodowy obok polszczyzny. O znajomości języka Cycerona, głównie wśród warstw wyższych, rozpisywali się obcokrajowcy odwiedzający nasz kraj. O biegłym posługiwaniu się łaciną może świadczyć moda na makaronizowanie, jaka nastała w XVII stuleciu, kiedy pomiędzy słowa polskie wplatane były pojedyncze wyrazy lub całe frazy łacińskie. Język Horacego stał się bazą, na której wyrosła i ukształtowała się nasza ojczysta mowa.


– Ok. 30 procent wyrazów obecnych w polszczyźnie zostało przejętych z łaciny lub greki – zauważa dr hab. Marek Hermann. – Ale przejmowane było nie tylko samo słownictwo, również stylistyka, gramatyka. Tak jak Rzymianie, którzy w czasach archaicznych uczyli się literatury greckiej, tłumaczyli ją, tak my w średniowieczu poznawaliśmy łacinę, pisaliśmy i czytaliśmy w tym języku. Musiało to zatem wywrzeć silny wpływ na kształtowanie naszego języka narodowego. 
Do XVI w. polscy pisarze posługiwali się przede wszystkim łaciną. Sytuacja uległa zmianie w dobie odrodzenia, kiedy język łaciński zaczął być stopniowo wypierany przez polszczyznę, zarówno w literaturze pięknej, w polityce, jak i w pismach urzędowych. Do 1543 r. konstytucje sejmowe były uchwalane, formułowane, redagowane i drukowane po łacinie. Ale język Horacego nie poddawał się tak łatwo.

– Wbrew mniemaniu, w twórczości np. Jana Kochanowskiego przeważa łacina – zaznacza Marek Hermann.
Mimo poszerzania się wpływów polszczyzny, język łaciński miewał się dobrze, czego przykładem może być dorobek pisarski poety jezuickiego Macieja Kazimierza Sarbiewskiego, nagrodzonego przez papieża Urbana VIII Laurem Kapitolińskim. Ówcześni znawcy literatury, określając go mianem Horatius Christianus lub Horatius Sarmaticus, stawiali go na równi z antycznym autorem „Pieśni”.


Potrzebna czy nie?


Dziś za sprawą odgórnych urzędniczych decyzji uczniowie mają do czynienia z przedmiotami humanistycznymi w bardzo okrojonym stopniu.
– Jeżeli oderwiemy się od humanistyki, nie zrozumiemy procesów społecznych, historycznych, kulturowych, a nawet politycznych. A jeżeli do tego dołożymy odwrócenie się od kultury grecko-rzymskiej, to jako Europejczycy utracimy swoją tożsamość. Wielkie systemy filozoficzne – platonizm i arystotelizm oraz wywodzące się z nich późniejsze nurty, są fundamentem europejskiej wspólnoty – podkreśla filozof i socjolog dr Stanisław Lis, prorektor do spraw rozwoju Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. prof. Stanisława Tarnowskiego w Tarnobrzegu. – Aby je poznać, konieczna jest znajomość języków klasycznych. Poza tym musimy zdawać sobie sprawę, że wiele dziedzin nauki operuje terminami wywodzącymi się z greki lub łaciny.


– Dyrektor Zioło, przyjmując mnie do pracy, stwierdził, że skoro uczniowie klas humanistycznych mają mocno okrojoną matematykę, więc niech zastąpi ją w nauce myślenia łacina – mówi Maria Zielińska. – To przedmiot wymagający skupienia, systematyczności, logiki i samodzielnego, odważnego myślenia. Poza tym znajomość łaciny jest niezwykle pomocna w nauce języków obcych.
Łacinnicy oraz osoby rozumiejące znaczenie języka Rzymian dla procesu dydaktycznego bronią go i domagają się przywrócenia go jako przedmiotu obowiązkowego w polskich szkołach. Chodzi również o uświadomienie młodemu pokoleniu korzeni kultury europejskiej, do której przynależymy od kwietnia 966 r.

– Przyjęcie chrztu przez Mieszka otworzyło przed naszym krajem całą wielką spuściznę antyczną – zauważa dr hab. Marek Hermann. – Weszliśmy w krąg cywilizacji zachodnioeuropejskiej, która kończy się na Polsce. Niestety, niektórzy nie rozumieją znaczenia tego faktu...

TAGI: