Wpuszczone w bajkowy kanał

Agata Puścikowska

GN 20/2016 |

publikacja 12.05.2016 00:00

Od rana do nocy stacje „dla dzieci” zapewniają maluchom zabawę non stop. Oby ta zabawa była naprawdę bezpieczna.

Wpuszczone w bajkowy kanał canstockphoto

Ich funkcją jest teoretycznie edukacja i rozrywka. Powinny uczyć przez zabawę. Dzięki temu dzieci powinny rozwijać się harmonijnie, zarówno intelektualnie, jak i emocjonalnie. Kanały telewizyjne dla dzieci, bo o nich mowa, goszczą w niemal wszystkich polskich domach. W niektórych rodzinach dzieci mogą wybierać nawet wśród kilku. Bajeczne dobrodziejstwo dla kilkulatków czy raczej bajdurzenie o „bezpiecznych” kanałach dla dzieci? Edukują i rozwijają czy szkodzą? I co zrobić, by wykorzystując pozytywne funkcje (niektórych) kanałów dla dzieci, wyeliminować grożące najmłodszym telewizyjne pułapki?

Nie za dużo?

W ostatnich 20–30 latach sposób oglądania telewizji przez dzieci diametralnie się zmienił. Za tzw. naszych czasów dla dzieci dostępne były dobranocki czy wieczorynki, trwające od 10 do 30 minut, w sobotę i niedzielę krótkie programy przedpołudniowe, a w ciągu tygodnia – magazyny dla młodych widzów, również zazwyczaj nieprzekraczające pół godziny emisji. Dziecko w wieku szkolnym mogło więc oglądać dziennie maksymalnie godzinę programu skierowanego do młodego widza. Dodając do tego nawet propozycje przeznaczone dla szerszego odbiorcy – przyrodnicze czy informacyjne – dziecko nie miało po prostu możliwości oglądania programów telewizyjnych dłużej niż półtorej godziny dziennie. Co z resztą dnia? Oczywiście podwórko, zabawy z rówieśnikami, względnie zajęcia dodatkowe.

Obecnie, gdy tzw. kanały dla dzieci są stacjami całodobowymi, ilość czasu, którą dzieci przeznaczają na oglądanie bajek i seriali, wzrosła. Przyjmuje się, że dorosły człowiek spędza średnio 4,5 godziny dziennie przed telewizorem. Dziecko w wieku od 4 do 18 lat – nawet ok. 3 godzin. Powyższe dane nie uwzględniają innych elektronicznych aktywności dziecięcych – korzystania z komputera, tabletu itp.

I zasada jest taka: im więcej telewizji oglądają tata i mama, tym więcej ogląda dziecko. O ile jednak mama i tata wyobraźnię, umysł, inteligencję mają już wyrobione, dziecko nadal formuje swój intelekt i sposób patrzenia na świat. A formuje tym, czym się karmi.

Jeśli „dla dzieci”, to bezpieczne?

W Polsce jest dostępnych ok. 20 kanałów tematycznych przeznaczonych dla dzieci w różnym wieku. Część z nich to produkty własne operatorów telewizyjnych, np. MiniMini, TVP ABC, inne to kanały znanych wytwórni, np. Disneya. Ponieważ rynek tych kanałów wciąż się poszerza, a konkurencja między nimi jest coraz większa, poszczególne stacje zabiegają o stałego odbiorcę, w tym przypadku dzieci, w różnym przedziale wiekowym. Dlatego jedne stacje są przeznaczone dla przedszkolaków, inne dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym, a jeszcze inne dla młodzieży.

Jaka jest ich jakość? Różna. Od kanałów oferujących mądre, przyjazne, spokojne kreskówki, często wyprodukowane nawet i 30–40 lat temu, przez stacje nastawione na współczesne bajki, również na przyzwoitym poziomie, aż po pełne agresji, przedziwne twory bajkopodobne. Wydaje się, że tych ostatnich jest coraz więcej, a w niektórych stacjach (szczególnie tych dla starszych dzieci) nawet przeważają. Można je scharakteryzować następująco: agresywna kreska miesza się z agresywnym tekstem i muzyką. Obrazy są tworzone w jaskrawych kolorach, bohaterowie (nawet „ludzcy”) przybierają formy potworków z wielkimi głowami i ostrymi rysami. Przekaz jest szybki, sceny zmieniają się jak w szalonym kalejdoskopie. Często nie ma w tych kreskówkach morału, a chociaż bohaterzy, bardzo zresztą lubiani przez młodych odbiorców, są „cool”, to w zasadzie nie wiadomo, czy są pozytywni. Tego typu „bajki” co najwyżej mają ograniczenie wiekowe „od lat 7”. Ale też nie zawsze.

Jeśli więc rodzic nie wyostrzy krytycznego zmysłu i będzie polegał wyłącznie na oznaczeniu programu przez stację, może dojść do wniosku, że „bajka jest bezpieczna” dla wszystkich dzieci, bo od nadawcy otrzymała ikonę zieloną. – Dlatego zawsze warto samodzielnie kontrolować to, co ogląda dziecko. Zaufanie do oznaczeń programów przez stacje powinno być ograniczone. Warto też od małego uczyć dziecko dokonywania świadomego wyboru – żeby potrafiło samodzielnie wyłączyć nieodpowiedni dla siebie program – radzi psycholog Bogna Białecka, redaktor naczelna portalu edukacyjnego dla młodzieży: Pytam.edu.pl. – Natomiast poza oficjalnymi oznaczeniami programów (typu zielona czy czerwona ikona w rogu ekranu) można rodzinnie stworzyć własne oznaczenia, np. K – koniecznie trzeba zobaczyć, T – takie sobie, S – strata czasu.

Jakość, nie ilość

Pułapką kanałów dla dzieci jest ich ciągła dostępność. Skutkuje to często tym, że dziecko automatycznie sięga po pilota, bo „się nudzi”, czy podczas czasu wolnego. Rodzice nie oponują, bo to „tylko na chwilę”. Takich „chwil” od rana do nocy zbiera się sporo, a w efekcie w wielu rodzinach telewizor jest tłem domowych spraw, rozmów i relacji. – Namawiam, by wprowadzić kilka żelaznych zasad: trzeba kontrolować czas, który dziecko poświęca na oglądanie telewizji, a także dokładnie selekcjonować to, co dziecko ogląda. Po prostu warto planować oglądanie. Poza tym telewizor nigdy nie powinien być włączony w czasie odrabiania lekcji. I nie powinno się oglądać telewizji podczas posiłków – tłumaczy Bogna Białecka. – Aż dwie trzecie rodzin je przy włączonym telewizorze. Wtedy obiad, zamiast stworzyć okazję do rozmowy i budowania relacji między rodzicami a dziećmi, staje się czasem milczącego wpatrywania się w obrazy.

Białecka zachęca też, by wyłączyć telewizor nie przed samym położeniem się dziecka spać, ale dużo wcześniej. – Dobranocki wcale nie wyciszają, jak się może czasem wydawać. Często po odejściu od telewizora dzieci czują się bardziej zmęczone, trudniej im skoncentrować uwagę, są wyczerpane. Mimo że w trakcie oglądania bajki dziecko przysypia, za chwilę się rozbudza i może mieć problem ze snem. Lepiej zatem po prostu przed snem dziecku poczytać.

Marek Horodniczy, tata piątki dzieci, prowadzący program „Pegaz”, mówi, że jego dzieci coraz częściej sięgają już nie po kanały telewizyjne z bajkami, a po prostu konkretne filmy dostępne np. w internecie. Jedynie dzieci najmłodsze chętnie oglądają spokojne, często polskie, stare produkcje.

– Staramy się jednak nie włączać tych kanałów, bo robi się w domu huk i harmider. Natomiast do snu chłopaki wolą słuchać płyt audio, dołączanych np. do „Anioła Stróża”. Fajne wartości przekazują.

Bajeczne efekty

Jednak ograniczanie czasu i selekcja nie wystarczą, by dziecko w krainie telewizyjnych bajek mogło poczuć się bezpiecznie. – Warto oglądać wspólnie programy, pozwoli to na zrozumienie dziecięcego świata. Można też wykorzystywać programy telewizyjne, by zachęcić dzieci do myślenia – podpowiada Białecka. – Przydają się dyskusje i zadawanie pytań na temat obejrzanych treści, np.: „Jak myślisz, co by się stało, gdybyś ty zrobił tak jak ta postać?”. Co potem? Po bajce rozmowa. Rodzice powinni wiedzieć, co dzieci czują po zakończeniu oglądania, czy są znudzone, szczęśliwe, przestraszone, zirytowane, podekscytowane czy zmartwione. To pokazuje, jaki tak naprawdę wpływ na potomka ma konkretny przekaz.

Bywa, że rodzice w ogóle blokują możliwość oglądania jakiejkolwiek telewizji. Po prostu telewizor znika z domu. Czy to dobry pomysł? Justyna Karnowska, obecnie szefowa telewizji TVP ABC, a prywatnie mama czterech synów, mówi że z mediów należy korzystać umiejętnie. I tego samego uczyć dzieci. – Jeśli nie nauczymy Jasia odpowiedzialnego oglądania bajek, w późniejszym wieku Jan może zachłysnąć się treściami, na które już nie będziemy mieć wpływu. W naszej telewizji namawiamy i będziemy namawiać rodziców, by właśnie takiej postawy uczyli dzieci. Dlatego przygotowujemy duży program poradnikowy dla rodziców, poruszający również tematy zagrożeń cywilizacyjnych. Karnowska dodaje, że stacja TVP ABC, jako jedyna z dostępnych w Polsce stacja niekomercyjna, ma zadania misyjne. – Chcemy, by przekaz był bezpieczny, jakościowo dobry, a jednocześnie nowoczesny i nastawiony na współczesnego małego widza. Od września na przykład ruszamy z nowym projektem: krótką formą teatru telewizji dla dzieci. To będą klasyczne bajki opowiedziane w formie aktorskiej.

Reklamy i dzieci

Plagą kanałów „dla dzieci” są bloki reklamowe. Nie ma raczej możliwości, by zniknęły ze stacji komercyjnych, nastawionych na zysk. A telewizja publiczna, czyli TVP ABC? Rada Programowa TVP SA w marcu br. zaapelowała do Zarządu Telewizji Polskiej SA o całkowite zaniechanie emisji reklam w tym kanale. Co na to zarząd? Od rzecznika TVP otrzymaliśmy następującą odpowiedź: „Telewizja Polska nie planuje w najbliższym czasie zaprzestania emisji reklam w TVP ABC. (...) Ograniczenie reklam spowodowałoby pogorszenie oferty programowej, a zaniechanie emisji reklam postawiłoby pod znakiem zapytania dalsze istnienie stacji. (...) Bardziej znaczące zmiany mogą ewentualnie nastąpić po zmianie systemu finansowania TVP w wyniku nowej ustawy”.

Czy nowa ustawa medialna umożliwi prowadzenie dziecięcej stacji bez reklam? Przypuszczalnie wielu rodzicom taki pomysł przypadłby do gustu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.