Nie było dla nich miejsca w systemie

publikacja 19.07.2016 06:00

O rozpoczynającym działalność Dziennym Domu Opieki Medycznej, służbie chorym i poczuciu spełnienia mówi Anna Kostusik, dyrektor domu przy ul. Fromborskiej.

Anna Kostusik podkreśla, że powstanie placówki jest odpowiedzią na rzeczywiste zapotrzebowanie społeczne. ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość Anna Kostusik podkreśla, że powstanie placówki jest odpowiedzią na rzeczywiste zapotrzebowanie społeczne.

Ks. Rafał Starkowicz: W gdańskim ośrodku Caritas przy Fromborskiej działają już trzy placówki. Istnieje potrzeba uruchamiania kolejnej?

Anna Kostusik: To prawda, że działają tu już Dom Pomocy Społecznej, Zakład Opiekuńczo-Leczniczy i Zakład Rehabilitacji Ambulatoryjnej. Przeznaczone są one jednak dla ludzi o różnym stopniu samodzielności i różnym stanie zdrowia. Na przykład, aby zakwalifikować się do ZOL, trzeba mieć poniżej 40 punktów w międzynarodowej skali Bartel. Do tej pory, jeżeli ktoś miał chociażby 45 punktów, nie mogliśmy mu pomóc. To bolesne, zwłaszcza w przypadkach, gdy widzieliśmy, że były to osoby prawdziwie potrzebujące. Powstanie Dziennego Domu Opieki Medycznej pozwala na to, że możemy podejść kompleksowo do pomocy chorym, niezależnie od stanu ich zdrowia. Placówka przeznaczona jest dla osób posiadających ocenę pomiędzy 40 a 65 punktów. To cieszy, ponieważ wszystkie nasze działania wynikają z troski o człowieka.

Nowa instytucja ma zatem wypełnić pewną lukę...

Opieka nad seniorem w naszym kraju zmienia się i przybiera wiele nowych form. Z jednej strony tworzone są ośrodki dla osób aktywnych, dzienne kluby pomocy, dzienne domy pobytu, uniwersytety trzeciego wieku. Dla ciężko chorych są zakłady opiekuńczo-lecznicze czy domy pomocy społecznej, gdzie mają całodobową opiekę. Jednak cały czas była luka, jeżeli chodzi o pacjentów, którzy wychodzili ze szpitala, a nadal potrzebowali opieki pielęgniarskiej, ale nie mieli gdzie jej uzyskać. Byli zbyt chorzy, by trafić do ośrodków dziennych, a z drugiej strony zbyt zdrowi, by trafić pod opiekę długoterminową czy całodobową. Nie było dla nich miejsca w systemie. Poza tym ci chorzy żyją w pewnym kontekście społecznym i rodzinnym. Jest to zatem także wsparcie dla ich rodzin. Mogą przywieźć tu pacjenta na 8 godzin i kontynuować pracę zawodową.

To opieka wielopłaszczyznowa.

Gdy szpital wypisuje pacjenta, przestaje się nim interesować i wszystko spada na głowę rodziny. Oczywiście, są takie formy wsparcia, które oferują miejskie ośrodki pomocy rodzinie. Wówczas na kilka godzin przychodzi pielęgniarka lub opiekunka. U nas, oprócz dziennej opieki nad chorym, skorzystać będzie można z porad dietetyka czy pielęgniarki. Będziemy zatrudniać także dwóch lekarzy – geriatrę i specjalistę ds. rehabilitacji. Będziemy też organizować weekendowe kursy z zakresu pielęgnacji czy samopielęgnacji oraz udzielać porad indywidualnych, dostosowanych do potrzeb pacjentów i ich rodzin.

Kto zatem może ubiegać się o przyjęcie do Dziennego Domu Opieki Medycznej?

Placówka przeznaczona jest dla pacjentów, którzy byli hospitalizowani w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Gdy trafiać będą do nas prosto ze szpitala, wówczas odpowiednie skierowanie wypełniać będzie lekarz prowadzący. Jeżeli dotyczy to osoby, która wyszła ze szpitala już jakiś czas temu, skierowanie może wypełnić lekarz pierwszego kontaktu. Muszą to być także osoby ubezpieczone. Pobyt w placówce jest bezpłatny, ale w ramach ubezpieczenia społecznego.

Gdzie będzie się mieściła ta placówka?

Na trzecim piętrze wyasygnowaliśmy klub i dodatkowe pomieszczenia na gabinet pielęgniarski i lekarski. Będzie tam też sala do terapii zajęciowej, spożywania posiłków oraz miejsce odpoczynku. To nie tylko wsparcie medyczne. Chorym chcemy zapewnić kompleksową opiekę. Będą z nimi pracować terapeuta zajęciowy, psycholog i opiekun, których zadaniem będzie aktywizowanie społeczne pacjentów.

Na ilu podopiecznych jesteście przygotowani?

Jednorazowo w placówce będzie przebywać od 10 do 15 osób. Pobyt pacjenta będzie mógł trwać od 30 do 120 dni. Liczymy, że dzięki intensywnej rehabilitacji będzie po tym okresie gotowy do samodzielnego życia. Niestety, obwarowania są takie, że tego czasu nie będzie można przedłużyć. Dom powstaje dzięki wykorzystaniu pieniędzy unijnych w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego i to narzuca nam pewne rozwiązania z zakresu prawa.

Czy Wasza pomoc ograniczać się będzie jedynie do aspektów medycznych?

Caritas i nasz dom gromadzi osoby profesjonalne i merytorycznie przygotowane do podejmowanej pracy. Nie poprzestajemy jednak na tym. Nasi pacjenci nie czują się jak przypadkowe osoby, które trafiły do pokoju o jakimś numerze. Każdy z nich traktowany jest podmiotowo. Oprócz profesjonalnej opieki otrzymują tu uśmiech, serce i życzliwą rozmowę. Żeby pomóc człowiekowi, trzeba go najpierw poznać i zrozumieć. Na to potrzeba czasu. W naszych placówkach realizujemy taką właśnie formę wsparcia chorych. Jako dyrektor placówki bardzo to sobie cenię. Zawsze chciałam pomagać ludziom. Kiedy szłam na studia, o ich kierunku zadecydowała ta właśnie myśl. Jako dyrektor mam na głowie trochę biurokracji, ale bardzo lubię te chwile, gdy mogę przyjść, usiąść z seniorami przy jednym stole i szczerze porozmawiać. To dla mnie niezwykle cenne chwile. Czuję się spełniona.