Babcia i wnuczka

„Inka” musiała słyszeć te babcine słowa wszędzie tam, gdzie przebywała. Były one jej siłą, mottem życiowym. Bo skoro babcia wychowywała, nie można było zawieść jej oczekiwań

Wrócę jeszcze na chwilę do homilii papieża Franciszka podczas Mszy Świętej na Jasnej Górze. Ojciec Święty mówił o łączności pokoleń. O tym, jak ważne są więzi między starszymi i młodymi w rodzinie. Mówił o wierze, którą przekazują babcie wnuczkom. Bez ich relacji wiara nie zostałaby przekazana…

Te słowa jakoś wróciły do mnie podczas uroczystości pogrzebowych „Inki”, czyli siedemnastoletniej Danusi Siedzik. I nie będę tu po raz kolejny pisać, kim była ta dzielna dziewczyna. Bo ta historia jest dostępna wszędzie i już, a raczej wreszcie, chyba szeroko znana. Warto się natomiast zastanowić nad tym, kim była jej babcia, skoro dla wnuczki była na tyle ważna, żeby właśnie do niej skierować ostatnie słowa: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”. Wnuczka nie napisała w więziennym grypsie: „Powiedzcie, żeby się babcia nie martwiła”. Nie napisała: „Powiedzcie, żeby o siebie dbała”. Napisała do ukochanej osoby jasno, zdając raport z życia. Prostymi słowami.

Już niemal słyszę ich wcześniejsze rozmowy. Babci i wnuczki. O tym, co dobre, co złe. Co warto, a czego nie wolno.

Już niemal słyszę: „Danka, tylko zachowaj się jak trzeba”. Wszędzie. W szkole, przy stole, wśród znajomych. A potem między żołnierzami, wśród młodych ludzi, którzy byli jej towarzyszami walki. I w końcu w kontakcie z oprawcami. Polakami zresztą… Wśród nich też trzeba było zachować się godnie. Jak babcia kazała. Ona musiała słyszeć te babcine słowa wszędzie tam, gdzie przebywała. Te słowa były jej siłą, mottem życiowym. Bo skoro babcia wychowywała, nie można było zawieść jej oczekiwań. Ta historia „Inki” i jej babci powinna być też memento dla wszystkich współczesnych babć i wnuczek. Wnuków również. Łączenie pokoleń, wychowanie do przyzwoitości. Wychowanie jak trzeba. Między babcią – pokoleniem starszym i mądrym, a wnuczką – pokoleniem młodszym. Mądrym w przyszłości. Dzięki kilku słowom przekazanym jak testament.

W takim razie ten testament trzeba wziąć także dla siebie. I do siebie. Zarówno pokolenie starsze, babć i dziadków, jak i młodsze – wnuków. Jedni z życzliwością uczą i wychowują. Drudzy przyjmują. I niosą dalej i dalej. Wychowania sztafeta pokoleń. W sumie przecież każdy chciałby w głębi duszy zachowywać się 
jak trzeba. Dajmy sobie szansę.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.