Moja droga szkoła

Agnieszka Homan

publikacja 06.09.2016 06:00

Gorączka przed początkiem roku szkolnego zaczyna się już w połowie sierpnia. Rodzice oblegają sklepy z używanymi podręcznikami i polują na tańsze zeszyty oraz trampki w supermarketach.

– Dzięki programowi „Tornister pełen uśmiechów” dzieci z biednych rodzin nie wstydzą się iść do szkoły – mówi ks. Bogdan Kordula. Agnieszka Homan – Dzięki programowi „Tornister pełen uśmiechów” dzieci z biednych rodzin nie wstydzą się iść do szkoły – mówi ks. Bogdan Kordula.

Okrucieństwo dzieci nie zna bowiem granic. Już w przedszkolu potrafią wytknąć biedniejszemu koledze, że nie ma markowych ubrań, izolują też rówieśników odróżniających się strojem czy brakiem nowego plecaka. Ile w tym winy dzieci, a ile rodziców? Odpowiedź jest trudna. Sprawa komplikuje się jednak jeszcze bardziej, kiedy uczeń dostaje jedynkę za brak drogiego podręcznika do angielskiego, którego po raz kolejny „zapomniał”... Caritas Archidiecezji Krakowskiej co roku pomaga, dzięki darczyńcom, wielu rodzinom, które mają kłopot z przygotowaniem wyprawki dla dziecka.

Plecaki czekają

Niektórzy rodzice sami zgłaszają się po pomoc do Caritas. Usłyszeli bowiem w telewizji o akcji „Tornister pełen uśmiechów”, znajomi dostali wyprawkę dla dziecka albo mieli opłacone obiady dla dziecka w szkole. Innych zgłaszają same szkoły albo placówki Caritas z archidiecezji. Na same tylko obiady dla dzieci z rodzin z problemami finansowymi, które z jakiegoś powodu nie dostały wsparcia od państwa, Caritas wydaje w roku szkolnym 10 tys. zł miesięcznie.

– W akcji „Tornister pełen uśmiechów” bierze udział część parafii naszej diecezji. Zasada jest prosta: proboszczowie wykładają w kościołach puste plecaki i proszą parafian o wypełnienie ich przyborami szkolnymi. Następnie pełny już tornister wędruje do potrzebującego dziecka. Dzięki takiej pomocy nowe tornistry z przyborami szkolnymi dostanie w tym roku około tysiąca dzieci. Dodatkowo ponad dwa tysiące odbierze wyprawki w naszym Punkcie Socjalnym – tłumaczy s. Liliana z krakowskiej Caritas. Część przyborów szkolnych jest kupowana, a część Caritas otrzymała w darze od firm lub mieszkańców Krakowa. Zapakować tornister może więc każdy z nas, bo akcja wciąż trwa, a na darczyńców czeka jeszcze dużo pustych plecaków.

Pomoc dodaje skrzydeł

„Skrzydła” to z kolei prowadzony przez Caritas program długoterminowej pomocy dla uczniów szkół podstawowych, gimnazjów i liceów, którzy z powodu złej sytuacji materialnej w rodzinie wymagają wsparcia w formie dożywiania w szkole, zakupu przyborów i podręczników, dofinansowania wycieczek szkolnych czy dodatkowych zajęć. Program proponuje objęcie ucznia opieką przez firmy i osoby prywatne, które zobowiązują się do wspierania go przez okres przynajmniej jednego semestru szkolnego. W ramach programu „Skrzydła” ofiarodawcy pomagają konkretnemu dziecku. Znają jego imię i ogólną sytuację rodzinną, zainteresowania oraz problemy i co miesiąc wpłacają zadeklarowaną kwotę. Zwykle jest to ok. 150 zł, ale są darczyńcy, którzy wpłacają 10 zł lub 1000 zł miesięcznie. Niektórzy przekazują jednorazową wpłatę na „Skarbonkę Skrzydeł”. Co ważne, krakowska Caritas nie pobiera żadnej prowizji z programu, ale całość wpłacanych kwot przekazuje na pomoc dzieciom. Wymaga też od rodziców rozliczenia przekazanych pieniędzy fakturami (za odzież, przybory szkolne i inne wydatki związane z dziećmi), co gwarantuje ich dobre wykorzystanie.

– Chociaż program 500+ pomógł rodzinom wielodzietnym, a obiady w szkole najczęściej zapewnia dzieciom opieka społeczna, jednak ciągle nie brakuje osób, którym trzeba pomóc. Opisy sytuacji rodzin we wnioskach składanych do programu „Skrzydła” kryją niejedną tragedię, którą nieraz można opisać lapidarnym zdaniem. Tych kilka słów brzmi sucho, ale pozwala wyobrazić sobie, z jak wielkimi trudnościami boryka się wiele rodzin: „Matka po wypadku, 4 dzieci”, „Ojciec samotnie wychowuje córki, bez pracy”, „Ojciec zginął w wypadku, 3 małych dzieci, wynajmujemy mieszkanie”, „2 dzieci niepełnosprawnych, chora mama”, „Rodzina wielodzietna, zmarła matka”, „Chłopca wychowuje dziadek, opiekując się też jego chorym ojcem”, „Matka chora na raka samotnie wychowuje syna”. To musi wycisnąć łzy... – uważa ks. Bogdan Kordula, dyrektor krakowskiej Caritas.

Nie jesteśmy sami

Dzięki wpłatom darczyńców krakowska Caritas w ciągu roku szkolnego może dać „Skrzydła” prawie 100 dzieciom. Najwięcej pieniędzy wydawanych jest na odzież i obuwie dla dzieci, podręczniki i przybory szkolne, opłacenie obiadów oraz dodatkowych zajęć dla dzieci. Są też mniej typowe wydatki: okulary, wypożyczenie instrumentu muzycznego koniecznego do ćwiczeń w domu, sprzęt sportowy dla dzieci chodzących na treningi czy akcesoria fryzjerskie dla dziewczyny uczącej się zawodu.

– Wiele znanych nam rodzin przeżywa duże nieszczęścia, dlatego cieszymy się, gdy dzieją się tam rzeczy niosące nadzieję. Na przykład córka po raz pierwszy przyniosła świadectwo z czerwonym paskiem, z synem były problemy w szkole, a teraz został przewodniczącym klasy, albo też dziecko może kontynuować naukę w szkole muzycznej lub wyjechać na obóz sportowy. Radością są też krótkie podziękowania pisane do sponsorów: „Dzięki Tobie, przyjacielu, już nie muszę się wstydzić”, „Poczuliśmy, że już nie jesteśmy sami”. Dzięki „Skrzydłom” wraca więc wiara, że dziecku się uda i zdobędzie wykształcenie, które pozwoli mu na lepsze życie – opowiada ks. Kordula.

TAGI: