Dzień święty od nowa święcić

Gość Niedzielny 37/2016 |

publikacja 08.09.2016 00:00

Niedzieli trzeba się nauczyć od nowa. Pewnej kultury odpoczynku, bez kupowania i gapienia się na rozrywkę typu kolorowe wystawy.

Dzień święty od nowa święcić

Przetacza się obecnie batalia o wolne niedziele w handlu. Wolne dla pracowników, czy raczej pracowniczek supermarketów. Nie wnikając w szczegóły sporu, bo pomysł wywołuje wiele kontrowersji, warto zwrócić uwagę na coś zupełnie innego. Na to, czy w ogóle umiemy święcić dzień święty. Czy umiemy spędzać niedzielę godnie, rodzinnie, naprawdę dobrze. Myślę, że wielu z nas ma z tym problem. I stąd wycieczki, czy trzeba, czy nie trzeba, do sklepów. Wycieczki, a może raczej ucieczki. Ten problem dotyczy wierzących, niewierzących, samotnych i dzieciatych. Gdzieś, kiedyś, z jakiegoś powodu (choć pewnie powodów jest wiele) utraciliśmy umiejętność świętowania i celebrowania niedzieli. Wraz z tzw. postępem niedziela przestała być radosnym dniem Pańskim. Nawet dla wierzących...

Osoby, które z niedzielą mają problem, trzeba potem przekonywać, że jednak wypadałoby nie łazić do dyskontów po proszek do prania, bułki i papier toaletowy, ale skupić się na sobie, rodzinie. Bogu. Bo ta niedziela to właśnie od Niego. Taki prezent...

Ale kolejny problem z niedzielą, tu bardziej w kontekście rodzin z dziećmi, jest taki, że często po prostu nie ma gdzie iść, by miło czas spędzić, a nie wydać fortuny. Kto ma dzieci, ten wie, że przeróżne parki rozrywki, jakieś dinoparki i inne cuda, są jakościowo fatalne. Do tego drogie i kiczowate. Raz z trzylatkiem pójść można. Zwykle wystarczy to na lata... Ambiwalentne estetycznie doznania. Potrzeba więc miejsc, pod gołym niebem i zamkniętych, do których po kościele, rodzinnym obiedzie i spacerze można zabrać całą rodzinę. Przynajmniej co jakiś czas, żeby urozmaicić niedzielne bycie razem.

Ale potrzeba też zrozumienia, że niedziela to dar. Niedzieli trzeba się więc nauczyć od nowa. Jej wartości, bycia razem, radości z wolnego czasu. Pewnej kultury odpoczynku bez kupowania i gapienia się na rozrywkę typu kolorowe wystawy. Sam zakaz handlu, choć moim zdaniem akurat potrzebny, nie rozwiąże problemu. Bo to w naszych głowach i sercach jest problem pierwotny: niechęć do aktywnego i kochającego bycia z bliskimi. Kupowanie i zakupy to rodzaj ucieczki od bycia razem.

Jeśli zawalczymy o przywrócenie wartości niedzieli, problem z kolejkami przy kasach, problem zmordowanych kasjerek, które nie mogą być w niedzielę z własnymi dziećmi, sam się rozwiąże. Puste supermarkety i tak zostaną zamknięte.

Dzień święty trzeba święcić. Od nowa, jeśli trzeba. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.