Doskonalić umysł poprzez ciało

publikacja 14.10.2016 06:00

Jakub Kalinowski o sporcie, nauce i diecie.

Mistrz Europy w taekwondo ITF z trenerem Piotrem Członką. ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Mistrz Europy w taekwondo ITF z trenerem Piotrem Członką.

Ks. Rafał Pastwa: Jesteś aktualnym mistrzem Europy taekwondo ITF w wadze do 85 kg seniorów. Co to oznacza?

Jakub Kalinowski: Po pierwsze – spełnienie marzenia, po drugie – prestiż, a po trzecie – kolejny powód, aby zrobić kolejny krok. To niezwykłe wyróżnienie – móc osiągnąć coś takiego, to wyjątkowa chwila dla trenera i władz. Taekwondo ITF nie jest sportem olimpijskim, dlatego niektóre media nie zauważają takich osiągnięć. Nie jest to z pewnością gorszy sport od innych.

Ale nie rezygnujesz z nauki i kontynuowania studiów…

Studiuję wychowanie fizyczne, jestem również instruktorem Kraśnickiej Akademii Taekwon-do, prowadzę też zajęcia w szkołach i w przedszkolu. Ale przede wszystkim trenuję.

Czyli?

Jestem w takiej formie, by brać udział w rywalizacji sportowej. Jeśli się trenuje dwa razy w tygodniu, to jest to trening rekreacyjny. Ja trenuję pięć, sześć razy w tygodniu. Jest to trudne o tyle, że trzeba trening połączyć z pracą i ze studiami.

Zapomniałeś wspomnieć o kluczowej kwestii trzymania wagi…

Oczywiście, to bardzo istotne. Podobnie jak przestrzeganie diety.

Jest duża moda na „bycie na diecie” i na uprawianie sportu. Wielu ludzi uważa, że sam ruch w zupełności wystarczy. Czy jeśli ćwiczysz intensywnie, to możesz jeść niemal wszystko?

Nie mogę jeść wszystkiego. Nie jem wielokrotnie przetworzonych produktów. Ale też nie można sobie odmawiać wszystkiego, bo byłoby to bezsensowne. Moja dieta niczego nie ogranicza, określa wartości kaloryczne i mówi, jakimi produktami mam to osiągnąć. Osoby początkujące czytają etykiety, sprawdzają, a po pewnym czasie te nawyki żywieniowe wchodzą w krew.

W jaki sposób zaczęła się Twoja przygoda z tą dyscypliną sportową?

Miałem około jedenastu lat. Na zajęcia zapisała mnie mama, bo zawsze była związana ze sportem. Znając pewne kwestie, zorientowała się, że treningi prowadzone przez Piotra Członkę stoją na dobrym poziomie, i dlatego zdecydowała się, aby mnie tam posłać. Byłem dzieckiem ruchliwym, spodobały mi się od razu te zajęcia. Był tam zupełnie inny system pracy, treningu, rozgrzewki. Nie było tradycyjnego rzucania czy kopania piłki.

Ale zdarzały Ci się również porażki. Czy miałeś momenty zawahania, zwątpienia w to, że w tym sporcie osiągniesz coś wyjątkowego?

Nigdy nie pomyślałem, że to nie dla mnie. A porażki zawsze stanowią część sukcesu. Trener podkreśla, że najważniejszy jest poziom, a nie samo zdobywanie medali, bo one przyjdą z czasem. Nie miałem kryzysu w sporcie, raczej problemy życiowe dały mi bardziej w kość. A nie były one błahe.

A w sytuacji problemów rodzinnych, kryzysów wieku dorastania trenowanie i kontakt z trenerem mogą stanowić swego rodzaju ratunek i pomoc?

Oczywiście, że tak. Mogłem zadzwonić do trenera o każdej porze dnia i nocy, mogłem liczyć na rozmowę i wsparcie. Tak jest do tej pory.

Jak dużo wysiłku kosztuje trenowanie na tym poziomie?

Poświęcam temu sportowi całkowicie wszystko. To jest już moja życiowa pasja, ale też sposób na życie, bo w ten sposób zarabiam. Z pewnością gdybym tylko startował w zawodach i miał się utrzymać z nagród przyznawanych przez ministerstwo czy organizatorów – nie byłbym w stanie tego robić. Dlatego dodatkowo prowadzę zajęcia jako instruktor.

Taekwondo nie jest typowym sportem walki…

Jest koreańską sztuką walki i samoobrony. Taekwondo powstało w Korei na potrzeby wojska i jako system zaistniało dopiero w 1955 r. W samych założeniach i technikach jest dość dobrze sprecyzowane. Przesłanie tej sztuki walki powinno być takie, aby dochodziło do doskonalenia umysłu poprzez hartowanie ciała. Od strony sportowej jest to zbliżone do kick-boxingu, ale cała nadbudowa ustawia taekwondo jako czwórbój, czyli: układy formalne, walka sportowa, techniki specjalne i testy siły.

Jednak w powszechnej opinii taekwondo kojarzyć się może z bijatyką.

Pewnie znajdą się osoby, które myślą w ten sposób, ale tylko dlatego, że nie wiedzą, na czym polega kontakt w takim sporcie, a swoje opinie wyrażają raczej z powodu niewiedzy lub strachu przed czymś, co tylko na pozór strasznie wygląda. Jak widać po mnie, taekwondo jest bezpieczne. (śmiech)

TAGI: