Droga krzyżowa, czyli droga... po bułki

ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 14.04.2017 06:00

Na co dzień niosą krzyż, nie tylko ten rzeźbiony, którego używa się podczas nabożeństwa. Są niepełnosprawni intelektualnie. Na Wielki Post przygotowali poruszające misterium.

Scena ukrzyżowania przedstawiona przez uczniów z Bobrowa w formie teatru cieni. Zbigniew Todorowski /Archiwum ZPET w Bobrowie Scena ukrzyżowania przedstawiona przez uczniów z Bobrowa w formie teatru cieni.

Często wzbudzają litość, choć bardziej potrzebują empatii. Wiele rzeczy nie potrafią, ale to sprawia, że czasami są lepsi niż ludzie w tzw. normie intelektualnej. – Na przykład zupełnie nie potrafią być hipokrytami. My nieraz trochę gramy, a oni są zawsze szczerzy do bólu – przyznaje Krystian Ignacak, dyrektor Zespołu Placówek Edukacyjno-Terapeutycznych w Bobrowie k. Złocieńca. Grupa z Bobrowa – pięcioro uczniów z dysfunkcjami intelektualnymi wraz z nauczycielkami – przygotowała nietypowe nabożeństwo Drogi Krzyżowej, które zostało zaprezentowane w kościele zmartwychwstańców w Złocieńcu, u salezjanów w Czaplinku, w koszalińskiej katedrze oraz w Zakładzie Karnym w Wierzchowie.

Trudno uwierzyć

Przebieg nabożeństwa opisuje Anna Chylińska-Jakubowicz, nauczycielka, współautorka misterium: – Uczniowie oraz nauczycielki idą przez cały kościół z lampionami w rękach. Po odczytaniu rozważań z muzycznym podkładem na tle białego ekranu odgrywają poszczególne sceny Drogi Krzyżowej. Wszystko jest odpowiednio podświetlone, a kościół zaciemniony. – Dwie stacje zrobione są inaczej – zaznacza nauczycielka. – „Przybicie do krzyża” podkreślono dźwiękiem. Kościół jest wtedy całkiem ciemny. Wymieniane są grzechy główne i przy każdym z nich słychać odgłosy przybijania Jezusa do krzyża. Z kolei samo ukrzyżowanie ukazane jest na zasadzie teatru cieni. Jak przyznają nauczycielki, inscenizacja zadziwia uczestników, którym nieraz trudno uwierzyć, że widzą przed sobą ludzi z upośledzeniem intelektualnym.

Jeszcze trudniej uwierzyć

Jak podkreślają pedagodzy z Bobrowa, przygotowanie i przedstawienie Drogi Krzyżowej ma dla uczniów kolosalne znaczenie. – To bardzo ważne w ich procesie uspołecznienia. Oni muszą wyjść przed ludzi i zaprezentować się. W ten sposób przełamują pewne bariery – mówi Anna Chylińska-Jakubowicz. Chodzi o bariery, które w „normalnym” świecie dla wielu są niewidoczne, a przez to także niezrozumiałe. – To, co dla nas, w normie intelektualnej, jest proste, np. zwykłe wyjście do urzędu, dla nich przedstawia się zupełnie inaczej. Nawet pójście po bułki może być krzyżem, który ciężko unieść – przyznaje Małgorzata Wilk, nauczycielka, która towarzyszyła uczniom w odgrywaniu misterium.

O braku takiego zrozumienia mówi Sylwia Pałka, mama dziewczynki z zespołem Downa, uczennicy z Bobrowa. Opowiada o nieprzyjemnej reakcji na jej dziecko w markecie... bo nie mogło sobie poradzić z koszykiem. Dlatego z inicjatywy cieszy się dyrektor placówki Krystian Ignacak. Podkreśla, że Droga Krzyżowa jest jedną z okazji, która pozwala uczniom z Bobrowa wyjść z cienia i spotkać się z ludźmi, którzy na co dzień nie mają do czynienia z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie. Dla obu stron takie spotkanie jest bardzo potrzebne. – Chciałbym, aby nasi uczniowie traktowani byli zwyczajnie... Po ludzku – mówi.

W Bobrowie niedaleko Złocieńca, w neogotyckim pałacyku z XIX wieku, mieści się jeden z domów Zespołu Placówek Edukacyjno-Terapeutycznych. To szkoła z internatem dla młodych ludzi z różnymi dysfunkcjami intelektualnymi, od lekkich po bardzo ciężkie. Pozostałe dwa oddziały ZPET znajdują się w Czaplinku oraz w Drawsku Pomorskim. W sumie jest w nich 144 uczniów, w samym Bobrowie – ponad 60, w wieku od niespełna 3 do 25 lat, czyli od przedszkola po tzw. klasy PDP, czyli przysposabiające do pracy.

TAGI: