Misje Sulejów

Agata Puścikowska

publikacja 25.07.2017 04:30

On szuka dinozaurów. Ona wymyśla gry rodzinne. Razem wychowują dzieci i pomagają innym rodzinom.

Aleksandra i Tomasz Sulejowie. Aleksandra jest polonistką, na co dzień prowadzi dom. Tomasz – paleontolog, jest kierownikiem Muzeum Ewolucji Instytutu Paleobiologii PAN. jakub szymczuk /foto gość Aleksandra i Tomasz Sulejowie. Aleksandra jest polonistką, na co dzień prowadzi dom. Tomasz – paleontolog, jest kierownikiem Muzeum Ewolucji Instytutu Paleobiologii PAN.

Aleksandra i Tomasz Sulejowie. Ona z wykształcenia polonistka, on – paleontolog. Mają trzy córki i małego synka. I wielkie pasje: on do grzebania w ziemi i znajdowania okazów sprzed 230 mln lat, ona – do wymyślania gier, które ratują rodziny. A wspólnie jeżdżą po Polsce, pływają z dziećmi na łódkach, a przede wszystkim starają się sprostać zasadom zebranym pod wspólnym tytułem: „Misja rodziny Sulejów”.

Cele do realizacji

Te zasady, spisane punkt po punkcie, wiszą na honorowym miejscu w salonie. Krótki tytuł i wyjaśnienie: „Miłość do Pana Boga” – jest na pierwszym miejscu, „Miłość bezwarunkowa” – punkt skierowany do wszystkich członków rodziny. Potem jeszcze „Czas na wyłączność” – bo wiadomo, że w natłoku pracy i tysiąca spraw o czas wyłącznie dla dzieci czy małżonka bardzo trudno. I ważne są jeszcze: „Spotkania z przyjaciółmi i rodziną”, „Piękny ogród” (przy czwórce dzieci postulat jest raczej chwalebną ideą do realizacji w przyszłości). Cenią też Sulejowie wspólne wakacje, posiłki czy piękne prowadzenie domu. Tyle wzniosłe teorie. A życie?

– To nasze cele, które w miarę możliwości staramy się realizować. Taki plan na lata – śmieją się Aleksandra i Tomasz. – Wyznaczenie ważnych dla nas kierunków, spraw istotnych – spisanych przez Aleksandrę, Tomasza, Marię, Gabrielę, Weronikę, przy niemej akceptacji małego Tadeusza. Gdy się coś przemyśli, przedyskutuje, ustali i spisze, łatwiej o tym pamiętać i do tego dążyć.

Na co dzień Aleksandra prowadzi dom, jest też twórczynią rodzinnej gry „Pytaki”. – Gra powstała z potrzeby, czy raczej potrzeb wielu rodzin, by być razem, by ze sobą rozmawiać, by poruszać nawet najtrudniejsze tematy – opowiada Aleksandra. – Najpierw graliśmy tylko w naszym domu, potem pokazałam prototyp gry koleżankom i znajomym. Zagraliśmy – spodobało się. Następnie powstała pierwsza, jeszcze nieco eksperymentalna partia. A potem...

Potem okazało się, że gra, prosta i skomplikowana jednocześnie, bardzo spodobała się polskim rodzinom. Zachwyciły jej prostota: losowanie pytań dotyczących życia codziennego, zachowań, emocji, tego, co się lubi, a czego nie, gdzie każdy członek rodziny chciałby pojechać na wakacje i jakie są jego marzenia i skomplikowanie – jak czasem skomplikowane są wzajemne relacje nawet w bardzo kochających się rodzinach. A przecież gdy się już wyciągnie pytanie typu: „Co chciałbym zmienić w mojej rodzinie” – to trzeba spokojnie, rzeczowo i bez podnoszenia głosu odpowiedzieć.

– Z tych zadań, pytań i odpowiedzi często rodzą się dyskusje, rozmowy, dialog – o który warto zabiegać w każdej rodzinie, w każdym małżeństwie, wśród rodzeństwa – opowiada Aleksandra. – Mnie bardzo cieszy, gdy dostaję listy od użytkowników gry, w których piszą o swoich doświadczeniach życiowych i o tym, że gra – bywa i tak – uratowała ich małżeństwo. Bo w końcu, między jedną partyjką a drugą, zaczęli ze sobą po prostu rozmawiać. My gramy i rozmawiamy – między odrabianiem lekcji, zakupami i wszelkimi domowymi pracami.

Tomaszowi prace domowe i opieka nad dziećmi niestraszne, więc prowadzenie domu wspomaga. Wspomaga wtedy, gdy w nim... przebywa. Często jednak jeździ po Polsce i świecie. Jest jednym z bardziej znanych polskich (i nie tylko) paleontologów. Jego największe odkrycia to latający prehistoryczny gad z Krasiejowa, czyli ozimek volans, olbrzymi dicynodont i duży teropod – smok wawelski z Lisowic. – W 2006 r. uczestniczyłem w wykopaliskach zorganizowanych przez prof. Jerzego Dzika w górach Karatau w Kazachstanie, gdzie odnaleźliśmy późnojurajskie prapióro. Organizowałem też duże wykopaliska w Rosji i ekspedycję na Grenlandię – opowiada Tomasz, bujając na rękach kilkuletnią Weronikę. – Wszystkie te wyjazdy i odkrycia zawdzięczam mojej żonie. Bo to ona, podczas mojej nieobecności, dźwiga cały ciężar prowadzenia domu i organizacji życia rodzinnego.

Dr hab. Tomasz Sulej jest też kierownikiem Muzeum Ewolucji Instytutu Paleobiologii PAN oraz propagatorem i inicjatorem pomysłu powstania w Warszawie Narodowego Muzeum Przyrodniczego.

Kariery oazowe początki

Aleksandra i Tomasz poznali się na oazie. Jak mówią, „od wczesnej młodości” byli w Ruchu Światło–Życie. – Obecnie jesteśmy w Domowym Kościele, prowadzimy nawet własny krąg. To wspólnota, w której można dzielić się trudnościami, zawsze jest z kim pogadać. A dzięki kręgowi na bieżąco mamy motywację do dialogu, modlitwy, do pracy nad relacją w małżeństwie. To nasza wspólna droga do Pana Boga. Bo w życiu właśnie o to chodzi.

Ale oaza „zaopatrzyła” Sulejów jeszcze w inne wartości. – W oazie nauczyłem się... przemawiać publicznie, prowadzić spotkania, rozmawiać z ludźmi – mówi Tomasz. – Oaza zadziałała niemal jak profesjonalne kursy wypowiedzi publicznych.

– Bez stresu, a jednocześnie normalnym, zrozumiałym i poprawnym językiem – dodaje Aleksandra, polonistka. Może to właśnie ta umiejętność zaważyła na ostatniej wygranej Tomasza. Został laureatem polskiej edycji konkursu FameLab. To prestiżowy, międzynarodowy konkurs dla naukowców, którzy biorąc w nim udział, przekazują swą wiedzę zwyczajnym ludziom w sposób możliwie frapujący, zwięzły i ciekawy. – Miałem 3 minuty i przez ten czas opowiadałem o koprolitach – Tomasz poprawia córkę, która właśnie zasnęła mu na rękach. – Koprolity to skamieniałe odchody dinozaurów. Mają miliony lat, wyglądają jak kamienie, a mówią nam bardzo wiele np. o trybie życia dinozaurów, ich wyglądzie, o ich środowisku. Wkrótce jadę do Wielkiej Brytanii, by tam reprezentować Polskę. Będę losować tematy: albo przyjdzie mi mówić o koprolitach, albo o rybach dwudysznych.

Ale na razie, jak w każdy czwartek, Tomasz uda się do własnej parafii. By tam uczyć narzeczonych... naturalnych metod planowania rodziny. – Jestem biologiem, doskonale je znam, skończyliśmy również z Olą dwuletnie studium życia rodzinnego na Papieskim Wydziale Teologicznym.

– Zapisaliśmy się tuż po ślubie, a skończyliśmy je już z małą Marysią na ręku – wspomina Aleksandra. – Ale lepiej, żeby o metodach naturalnych mówił Tomasz.

Dlaczego? – Bo jestem mężczyzną. I łatwiej mi przekonywać innych mężczyzn. Jeśli mówię – jako mąż, ojciec i biolog – o szkodliwości antykoncepcji lub o różnych bonusach wypływających z metod naturalnych, to łatwiej uwierzyć mnie niż np. leciwej samotnej pani – śmieje się Tomasz.

Sulejowie wspólnie prowadzą też kursy przedmałżeńskie. Jednak tylko raz w roku, by, jak mówią, brakiem czasu i „poświęcaniem się dla innych” nie zaniedbywać własnego małżeństwa i dzieci.

Wspólna gra?

Czy Sulejowie myśleli może o wspólnej... grze? O wymyśleniu nowej planszówki – może o rodzinie, a może o rodzinie na tropach dinozaurów? – Kiedyś wracaliśmy z rodzinnej wyprawy, zatrzymaliśmy się niemal w szczerym polu, zaczęliśmy z dziećmi oglądać teren i... okazało się, że zaowocowało to poważnym odkryciem. Odnaleźliśmy na tym terenie skorupy najstarszych na świecie żółwi – opowiada Tomasz. – Więc rodzina i w paleontologii się przydaje. Ale wspólna gra?...

– Tomek zawsze przegrywa! – śmieje się Aleksandra. – Dlatego ma dystans do gier. Karol Madaj, nasz przyjaciel, bardzo znany twórca polskich planszówek, wciąż testuje na nas nowe gry. Więc gram ja, dzieci, nasi przyjaciele. A Tomek niekoniecznie. Zresztą – to nie jest frajda wciąż wygrywać z mężem.

Tomek ma niesamowite pomysły. Kiedyś przywiózł do domu stary pełnomorski ponton, który wcześniej był wykorzystywany podczas badań. I rozłożył wielką amfibię w... naszym salonie. Dzieci był przeszczęśliwe – śmieje się Aleksandra.

A potem przepłynęli tym pontonem płytką, choć wartką rzeczkę. Przygody i czas spędzony z rodziną ważniejsze są nawet od najznakomitszych gier i najstarszych dinozaurów. Takie to misje Sulejów.