Rodzina z familoka

Marta Sudnik-Paluch

publikacja 01.07.2017 04:30

Srebrna fala, czyli drastycznie rosnąca liczba seniorów, to zjawisko obserwowane w całej Europie. W Chorzowie ta fala zamieniła się w tsunami pomysłów.

Olimpiada Malucha to jedno z wydarzeń, które łączą pokolenia. Archiwum Centrum Integracji Międzypokoleniowej Olimpiada Malucha to jedno z wydarzeń, które łączą pokolenia.

Jolanta Kwaśniewska została gwiazdą telewizji. – To nie byłoby możliwe bez CIM-u – podkreśla seniorka z Chorzowa. Centrum Integracji Międzypokoleniowej, czyli w skrócie CIM, to miejsce, w którym seniorzy mogą rozwijać swoje zainteresowania, udzielać się społecznie.

– Mieliśmy cykl warsztatów dziennikarskich i telewizyjnych. Przygotowywaliśmy na nich materiały telewizyjne o tym, co dzieje się w naszym mieście dla seniorów. To dzięki nim odważyłam się pójść na casting. Nawet nie do końca świadoma tego, co mnie czeka – uśmiecha się. Dziś jest współprowadzącą program „Dojrzalsi” w regionalnej telewizji.

Pogłaskać po ręce

Takich historii w CIM-ie jest wiele.

– Chcemy, żeby to miejsce było jak familok, w którym mieszkają różne wiekiem osoby. Tam każdy ma swoją przestrzeń, ale kiedy potrzeba, wszyscy mieszkańcy potrafią współdziałać. Czasem nawzajem się denerwują, ale w ostateczności nie ma problemu z tym, kto się zajmie dzieckiem, jak mama pójdzie do pracy, czy będzie miał kto podrzucić zakupy chorej sąsiadce albo kto doglądnie mieszkania w trakcie urlopu. Taką wspólnotę chcemy budować – deklaruje Magdalena Sekuła, pełnomocnik prezydenta Chorzowa ds. aktywizacji społecznej.

– Tutaj znalazłam lek na samotność, zobaczyłam, jak zacząć wszystko od nowa – mówi Irena Rozmarynowska, którą koleje życia zaprowadziły do Chorzowa. – Dziś jestem przekonana, że los jest dla mnie bardzo łaskawy, bo kiedy przeprowadzałam się tutaj 10 lat temu, nie sądziłam, że znajdę takie miejsce i poznam tylu przyjaciół. Zaangażowałam się w wolontariat. Chodzę do szpitala, żeby po prostu pobyć, porozmawiać z chorym. Ktoś kiedyś zapytał, czy to nie jest zbyt obciążające psychicznie. Ja uważam, że wręcz przeciwnie. Wracam umocniona, szczęśliwa, kiedy widzę, że chwila mojego zainteresowania poprawiła komuś humor. Wystarczy posłuchać, pogłaskać po ręce. Samotnym i chorym to jest bardzo potrzebne – zapewnia

Jak deklarują seniorzy, przy wsparciu wolontariuszy w różnym wieku rozwijają swój potencjał. – Ruchowe, kulinarne, plastyczne – Elżbieta Korczak wymienia zajęcia, w których uczestniczy. – Odnajduję swoje talenty. Zawsze lubiłam z ludźmi pracować, więc na emeryturze też szukałam takich możliwości. Tutaj z zaskoczeniem odkrywam, jak wiele jeszcze mogę zrobić – dodaje. Jak mówią koleżanki z CIM-u, Elżbieta jest nowoczesną babcią: z równym zaangażowaniem opowiada o wnukach i o wolontariacie. – Koleżanki są skromne, ale pięknie malują na sztalugach – zauważa Jolanta. – A ty jeszcze nie widziałaś! Ja ostatnio malowałam byka według Picassa – cieszy się Irena.

Zachęcić do wyjścia

W CIM-ie seniorzy mogą uczestniczyć w zajęciach, potańcówkach, ale również udzielać się jako wolontariusze. Szpital to jedna z wielu możliwości. Inną jest pomoc rodzicom, których dzieci uczestniczą w Akademii Malucha. – Kiedy mamy mają czas na ćwiczenia, seniorzy opiekują się dziećmi – wyjaśnia Małgorzata Wójcikowska, koordynator Chorzowskiej Akademii Dzieci. – Seniorzy pomagali nam również organizować Olimpiadę Malucha. Mamy też wspólne wigilie. Myślę, że w ten sposób pomagamy odnaleźć trochę niedocenianą ostatnimi czasy integrację międzypokoleniową – dodaje.

– Żeby nie było tak różowo, tutaj jest całkiem jak w rodzinie – śmieje się Magdalena Sekuła. – Spotykamy się np. na wigilii i wiadomo, że jest rozgardiasz. Ktoś się denerwuje, żeby nie było wypadku, bo dzieci biegają, a tu podawane są gorące dania. Ktoś się posprzecza o tematy polityczne. Ale ważne, że uczymy się być razem. Bo chyba nie ma nic gorszego niż zamykanie seniorów w enklawach stworzonych dla nich. Kluby seniora, owszem, są potrzebne. Ale ważne, żeby zachęcić tych ludzi do wyjścia na świat, funkcjonowania w większej społeczności. Oni mogą i wiele nauczyć, i czerpać od młodych.

W tej pracy obserwuję taki schemat: kiedy młody wolontariusz zaczyna uczyć seniora np. obsługi komputera, najpierw się poznają wzajemnie i nie wychodzą poza te grzecznościowe ramy. Ale zawsze musi dojść do spięcia. Senior wychodzi z założenia: „Jestem bardziej doświadczony przez życie, wiem lepiej”. A wolontariusz się denerwuje, że go senior nie słucha. Ale to oczyszczenie atmosfery jest potrzebne. Dzięki temu obie strony nabierają pokory i uczą się relacji z drugą osobą. Młodzi ludzie też często zaczynają sobie uświadamiać, że babcia czy dziadek mają jeszcze coś do powiedzenia o świecie – dzieli się obserwacjami Magdalena Sekuła.

Efekt zajęć w CIM-ie? Większość seniorów ma swoje konta na Facebooku. Wśród nich 90-letni pan Janek, który często wrzuca zdjęcia ze spacerów czy zawsze pamięta o złożeniu życzeń. – My właściwie wszyscy kontaktujemy się on-line – zapewnia Irena. – A publikowanie zdjęć na Facebooku, dzielenie się nimi to takie nasze „gwiazdorzenie” – śmieje się.

Pełna oferta Centrum Integracji Międzypokoleniowej jest dostępna na stronie: centrum.chorzow.eu.