Na palcach i z przytupem

ks. Piotr Sroga

publikacja 06.07.2017 04:30

– Do tej pory chłopcy przypominają ze śmiechem słowo „pupa”, oznaczające lalkę. Myślę, że zapamiętają to określenie do końca życia – mówi Izabela Nawacka.

Odpowiedzialne  za projekt: Katarzyna Kasprzycka (z lewej) i Izabela Nawacka. ks. Piotr Sroga /Foto Gość Odpowiedzialne za projekt: Katarzyna Kasprzycka (z lewej) i Izabela Nawacka.

Publiczna Szkoła Podstawowa SPSK im. Jana Baczewskiego w Gryźlinach postanowiła wprowadzić uczniów w świat historycznej Warmii. Wielomiesięczny program miał nauczyć dzieci podstawowych pojęć z zakresu warmińskiej kultury. Zaangażowali się w to nie tylko nauczyciele, ale również niektórzy rodzice.

Zobowiązujący patron

– Uwielbiam to, co ludowe i regionalne. Kultura warmińska jest mi z tego powodu bliska. Pomyślałam sobie, że skoro jesteśmy na Warmii, a przy Gryźlinach przebiega jej historyczna granica, to warto podjąć ten temat na zajęciach z uczniami naszej szkoły. Chodzi też o to, żeby uchronić kulturę i obyczajowość warmińską przed zapomnieniem – mówi Izabela Nawacka, dyrektor szkoły w Gryźlinach.

O potrzebie organizowania zajęć na temat lokalnej kultury mówią statystyki. W wiosce jest już tylko kilka osób, które mają coś wspólnego z mową i zwyczajami warmińskimi. Większość Warmiaków wyjechała do Niemiec lub zmarła, a na ich miejsce przyszli nowi mieszkańcy z różnych stron Polski. Dlatego też pani dyrektor postanowiła wprowadzić na zajęcia z różnych przedmiotów tematykę warmińską. Od marca wszystkie grupy, od przedszkola do VI klasy, realizowały zadaną tematykę.

– Na zajęciach plastycznych dzieci malowały farbami serwetki z wzorami warmińskimi. Robiły to bardzo chętnie – mówi Katarzyna Kasprzycka, nauczycielka. Patronem szkoły jest Jan Baczewski, Warmiak, który urodził się właśnie w Gryźlinach. – Nasz projekt wiązał się z jego osobą. W wiosce do dziś zachował się dom, w którym przyszedł na świat. Obiekt jest pod ochroną konserwatora zabytków. Mamy kontakt z jego rodziną – mówi pani dyrektor.

Można prosić do pofajdoka?

Przez kilka miesięcy dzieci ze szkoły w Gryźlinach uczyły się między innymi warmińskich tańców, tworzyły książkę kucharską regionalnych specjałów i uczyły się gwary.

– Z tą nauką gwary było trochę radości. Wiele słów wzbudzało rozbawienie wśród uczniów. Do tej pory chłopcy przypominają ze śmiechem słowo „pupa”, oznaczające lalkę. Myślę, że zapamiętają to określenie do końca życia. Trzeba przyznać, że warmińska gwara była dla nich trudna. Na uroczystości kończącej projekt uczniowie czytali teksty w gwarze i było to dla niech nie lada wyzwanie – opowiada Katarzyna Kasprzycka.

Na spotkaniu kończącym kilkumiesięczny program byli obecni również rodzice i zaproszeni goście. Izabela Nawacka zwraca uwagę, że to właśnie oni zainteresowali się bardzo kulturą warmińską. – Rodzice dzieci nie spotykają się na co dzień z tymi regionalizmami. Już ustawiła się kolejka do książek na temat Warmii, które zaprezentowaliśmy – mówi. Uczniowie nauczyli się również tańców warmińskich pod czujnym okiem Jolanty Podolak. Trzeba było zapoznać się z krokami do pofajdoka i szota. – Tańczyłam szota. Jest to taniec warmiński, który wykonuje się z przytupem i na palcach. Lubię tańce i szybko się nauczyłam, tylko na występie spadł mi pantofelek – uśmiecha się Zuzia.

Grupa literacka natomiast zajęła się pisaniem wierszy. W sali, gdzie zaprezentowano owoce dziecięcej pracy, wywieszono kilka ułożonych przez uczniów utworów. – Pisaliśmy wiersze o Warmii i naszym patronie. Napisałam jeden z koleżanką. Zajęło nam to kilka lekcji, ale się udało. Wcześniej nie słyszałam wiele o języku i zwyczajach warmińskich, dopiero te lekcje pomogły mi to wszystko poznać – mówi Kasia z II klasy.

Poszukiwanie żelazka

Jaką wagę przywiązują do projektu gryźlińscy pedagodzy? – Jestem świeżo po wizycie na Podhalu i tam elementy lokalnej kultury są wszędzie obecne: w szkole, w kościele, na ulicy. Wszyscy mają jakieś elementy podhalańskie – od przedszkolaka do emeryta. Szkoda, że nasza warmińska kultura poszła w zapomnienie. Dlatego tak ważne jest przypominanie historii tych ziem i tutejszej obyczajowości – mówi Izabela Nawacka. Oczywiście zainteresowanie uczniów było różne, część szybko się nudziła, ale zawsze coś w pamięci i sercu zostanie.

– O Janie Baczewskim i Warmii wiedzą dużą i to zostanie na przyszłość – mówi nauczycielka. Obecność we wsi warmińskiego domu, w którym mieszkał patron szkoły, wpływa również na wyobraźnię młodych. Tym bardziej, że jeden z uczniów klasy II w nim mieszka. Ważnym elementem dydaktycznym było również wyszukiwanie w domach przedmiotów codziennego użytku, służących dawniej mieszkańcom tych terenów. – Rodzice i nauczyciele zaangażowali się w zbieranie żelazek, szatkownic, beczek na kapustę, lamp naftowych. Wszystkie te przedmioty zostały wystawione w jednej z sal, aby każdy mógł je zobaczyć i ich dotknąć. Dodatkową atrakcją podczas spotkania kończącego projekt było warmińskie jedzenie – mówi pani dyrektor. Na wielkim stole wystawiono wiejskie przysmaki, które przygotowywano na tych terenach.