Góra Peselica

Agata Puścikowska

GN 26/2017 |

publikacja 29.06.2017 00:00

Jest czas na wbieganie na Giewonty. Jest czas na wdrapywanie się na Peselicę, będzie czas na robienie sweterków dla wnucząt.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Góra Peselica

Jeśli ktoś czyta w miarę regularnie te felietony, to wie, że od czasu do czasu jeżdżę w góry. Oto pomysł na Giewont. Dlaczego nie? Przecież się chodziło, wchodziło, nawet w przyzwoitym tempie. Wchodziło się, więc i w tym roku plany giewontowe można snuć. No to wchodzimy. Dzieci, które jęczały wcześniej, że nuda i im się nie chce, złapały wiatr w żagle i już są na szczycie. My, matki, w połowie. I… źle się idzie. Jakbyśmy wchodziły na jakiś ośmiotysięcznik. Po odpoczynku atak na szczyt się udał. Na górze znajomi powitali z troską: „Peselica to wymagająca góra. Dobrze, że żyjecie”…

Bardzo dobrze. Choć plany ataku Giewontu pękły jak górska bańka mydlana. Peselica, góra dojrzałości, pokazała miejsce w szeregu i perspektywę na kolejne lata. A perspektywa jest taka, że lata lecą, choć na co dzień się tego nie czuje. I dzieci, które jeszcze dwa lata temu były maluszkami, młodzieżowieją. Więc będą za chwilę i Giewonty zdobywać. Peselica natomiast rośnie. Taka to góra. Mimo wszystko – do zdobycia.

Góra Peselica jest do odkrycia przez każdego. I nie ma co się krygować, że „mnie to nie dotyczy, bo mam dobrą kondycję”. Nie o kondycję tu chodzi, lecz o upływający czas i dystans do tego. Był czas na wbieganie na Giewont. Jest czas na zdobywanie Peselicy. I nie ma w tym nic wyjątkowego lub dziwnego. Może są teraz takie tendencje, by na siłę sobie lat odejmować, maseczki odmładzające nakładać i bliźnich na PESEL-u oszukiwać. Tylko po co? Jest czas na wbieganie na Giewonty. Jest czas na wdrapywanie się na Peselicę, będzie czas na robienie sweterków dla wnucząt. Bo takie jest życie. Dość nudno byłoby do setki w zdrowiu i bez laski wbiegać na jednym oddechu gdzieś wysoko, wysoko…

Góra Peselica okazała się przepiękna. Dająca perspektywy na przyszłość i wytchnienie. Bo naprawdę nie jest obciachem ta trudność, którą się mimo wszystko pokonuje. I nie jest obciachem przyznanie się, że wiek w miejscu nie stoi. A kto się teraz krzywi, to oczywiście może kupować kremy przeciwzmarszczkowe i botoks stosować na skołatane nerwy. Tylko po co?

Góra Peselica pokonana. Mimo zakwasów dnia następnego i mimo spalonej słońcem buzi. I trzeba za to dziękować. I wspominać, gdy za czas jakiś nawet wejście na drugie piętro będzie jak zdobywanie Giewontu. Oby jak najpóźniej… •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.