Jakoś to będzie

Joanna M. Kociszewska

publikacja 27.07.2017 11:55

Jeszcze tak nie było, żeby jakoś nie było. Może można było inaczej... Ale czy tak nie wychodzi nam najlepiej? ;-)

Jakoś to będzie

"Dlaczego zachwycamy się duńską sztuką szczęścia, a nie pamiętamy o naszej starej dobrej filozofii jakoś to będzie?"

To z tego zdania napisanego na Facebooku powstała mała książeczka :Jakoś to będzie. Opis polskiej filozofii szczęścia. Filozofii nieznanej żadnemu innemu narodowi (i zapewne kompletnie dla obcych niezrozumiałej). Ale bywa, że fascynującej.

Jakoś to będzie. Czyli: gościnnie, z ułańską fantazją, rodzinnie, zaradnie, duchowo, beznadziejnie!, ironicznie, zadziornie, pracowicie i odświętnie. Tyle krótka zapowiedź tego, o czym przeczytamy w środku. Kalejdoskop sprzeczności. Wiele z tych cech bywa powodem mojej codziennej irytacji. Ale... to nie jest przesada. One naprawdę są źródłem siły.

Może można było wcześniej... Ale przecież zdążymy. Bo jeszcze tak nie było, żeby jakoś nie było. Może można było inaczej... Ale czy tak nie wychodzi nam najlepiej? ;-)

Może warto polubić i docenić siebie? Nie, przecież wszystko i zawsze musi być beznadziejne! :D

WydawnictwoZnak Duńczyk ujawnia prawdę o hygge

 

Barbara Chomątowska, Dorota Gruszka, Daniel Lis, Urszula Pieczek: Jakoś to będzie. Szczęście po polsku. Wydawnictwo ZNAK.

 

Książkę można wygrać w naszym konkursie. Wystarczy na adres konkursy@wiara.pl przysłać:

Jeden (!) dowcip z Polakiem w roli głównej.

Bardzo dziękujemy za wszystkie odpowiedzi :-)

 Nadesłane żarty znajdziecie na kolejnych stronach.

Jak ukryć pieniądze przed Polakiem?
Schować je pod mydło.

***

Facet siedzący przy barze pyta barmana:
- Hej słyszałeś ostatni dowcip o Polakach?
Barman chłodno odpowiada
- Nie ale musisz wiedzieć że jestem Polakiem.
- Ok, powiedział facet, w takim razie postaram się powiedzieć wolniej.

***

Anglik udowadnia Polakowi, że jego język jest najtrudniejszy:
- Na przykład u nas pisze się Shakespeare, a czyta Szekspir.
- To jeszcze nic. W Polsce pisze się Bolesław Prus, a czyta Aleksander Głowacki.

***

Pan Bóg i Św. Piotr ogłosili przetarg na budowę bramy niebiańskiej. Pierwszy zgłosił się Arab.
- Masz projekt? - pyta św. Piotr.
- Mam - odpowiada Arab.
- Masz kosztorys?
- Mam.
- To ile Ci wyszło?
- 900 milionów.
- A dlaczego aż tyle?
- No cóż, 300 mln na materiały, 300 mln na robociznę, 300 mln zysku.
- Dobra, dziękujemy, odezwiemy się jak podejmiemy decyzję - mówi św. Piotr.

Następny wchodzi Niemiec.
- Masz projekt? - pyta Bóg.
- Mam - odpowiada Niemiec.
- Masz kosztorys?
- Mam.
- To ile Ci wyszło?
- 1,5 miliarda.
- A dlaczego aż tyle?
- No cóż, 500 mln na solidne niemieckie materiały, 500 mln na rzetelną niemiecką robociznę no i 500 mln zysku.
- Dobra, dziękujemy, odezwiemy się jak podejmiemy decyzję - mówi św. Piotr.

Następny wchodzi Polak.
- Masz projekt? - pyta Bóg.
- Nie - odpowiada Polak.
- Masz kosztorys?
- Nie.
- A ile chcesz za robotę?
- 3 miliardy 900 milionów.
- Skąd Ty wziąłeś taką kwotę?!
- No cóż, miliard dla Pana Boga, miliard dla Św. Piotra, miliard dla mnie, a za 900 mln Arab zrobi bramę.

***

Polak, Rusek i Niemiec poszli na chwilę do nieba. Powiedziano im tam, że mają iść do spowiedzi. Ten kto będzie miał NAJMNIEJ grzechów to dostanie NAJLEPSZY pojazd, natomiast ten kto będzie miał NAJWIĘCEJ grzechów dostanie NAJGORSZY pojazd.

Więc Niemiec idzie do spowiedzi - 5 grzechów - dostał mercedesa...
Rusek idzie do spowiedzi - 10 grzechów - dostał motorek...
Polak idzie do spowiedzi - 100 grzechów! - dostał rower...

Po chwili Niemiec i Rusek ciesząc się swoimi wygranymi wymieniali zdania na temat swoich grzechów, podczas gdy Polak smutny już pojechał... Niemiec i Rusek po długim czasie też ruszyli. Patrzą, a tu rower na środku drogi leży, a Polak w krzakach, płacze i śmieje się jednocześnie.
- Czemu płaczesz? - spytali
- Bo mnie wszystko boli, bo się przewróciłem..
- A czemu się śmiejesz?!
- Bo widziałem księdza na rolkach!

***

Jadą pociągiem Polak, Niemiec i Rusek a siedząc kłócą się o to, który z nich jest lepszym złodziejem.
- Dobra, zgaście światło - mówi Niemiec.
Po chwili światło się zapala a Rusek patrzy, że nie ma sznurówek.
- E tam, słaby jesteś. Zgaście światło, pokaże wam jak się w Rosji kradnie - powiedział Rusek.
No i światło gaśnie, chwila - moment zostaje zapalone a tu Polak nie ma zegarka.
- Słabi jesteście - mówi Polak. Ja wam pokażę jak się kradnie. Gaśnie światło, po chwili się zapala.
Rusek i Niemiec patrzą - nic nie zginęło i zaczynają nabijać się z Polaka.
Aż tu nagle wchodzi konduktor i mówi:
- Panowie ewakuacja, ktoś nam tory zakosił!

***

Polak pyta Francuza:
- Jak powiesz, że kochasz tą dziewczynę?
- Że TĘ, polski analfabeto.

***

Polak, Rusek i Niemiec byli w hotelu, w którym straszy.
Niemiec wszedł do hotelu i duch mówi: - jestem duszek białe oczko.

Niemiec uciekł.
Później wszedł Rusek. Duch powiedział: - jestem duszek białe oczko.

Rusek uciekł z krzykiem.
Polak wszedł do hotelu i przespał się parę godzin. W końcu duch mówi: - jestem duszek białe oczko.

A Polak odpowiada: - a chcesz mieć zaraz fioletowe?

***

Co robi Polak, kiedy Polska wygrywa mistrzostwa świata w piłce nożnej?
Wyłącza playstation i idzie spać. :D

***

Leci samolotem Polak, Czech i Rus. Nagle odleciało dno. Polak, Czech i Rus wiszą na trzech belkach od dna samolotu. Pilot mówi do nich:
- Któryś z Was musi się puścić, bo inaczej samolot spadnie na ziemię.
Polak, Czech i Rus namawiają się długo, po czym Polak mówi:
- Lecę!
A Rus na to:
- Brawo! - i zaczął bić brawo.

***

Diabeł zgarnął Polaka, Ruska i Niemca i mówi: - Przynieście coś do czyszczenia!
Polak przyniósł szczoteczkę do zębów, Niemiec szczotkę do czyszczenia kibla a Rusek się nie pojawił.
Diabeł przemówił: A teraz umyjcie zęby tym co przynieśliście.
Polak umył zęby i nic. Niemiec zaczyna płakać i się jednocześnie śmieje.
- Czemu beczysz pyta diabeł?
- Bo boli.
A czemu się śmiejesz?
- Bo Rusek jedzie maszyną do czyszczenia ulic.

***

Anglia. Pyta się Polak swojego kolegę Polaka o dobrego stomatologa. Tamten mu odpowiada:
- Znam świetnego, ale on jest Anglikiem.
- Spoko, spoko, poradzę sobie.
Przychodzi wiec na wizytę, siada na fotelu i pokazując lekarzowi szczękę mówi:
- Tu!
Dentysta wyrwał mu dwa zęby. Na drugi dzień znów spotykają się obaj faceci i pierwszy mówi:
- Kurcze, jakiś głupi ten dentysta. Ja mu pokazuje bolący ząb, mówię mu "tu", o on wyrywa mi dwa...
- Ale ty głupi jesteś. Two po angielsku znaczy dwa...
- Aaa, było tak od razu, następnym razem coś wymyślę.
Przychodzi wiec na wizytę, siada na fotelu, wskazuje ząb i mówi:
- Ten!

***

Polak je sobie spokojnie śniadanie. Przysiada sie do niego żujący gumę Amerykanin.
- To wy w Polsce jecie cały chleb? - pyta Amerykanin.
- No tak.
- Bo my w USA jemy tylko środek. Skorki okrajamy, zbieramy do specjalnych pojemników, oddajemy do recyclingu, przerabiamy na croissanty i sprzedajemy do Polski - stwierdza pogardliwie Amerykanin, żując swoja gumę.
Polak nic.
- A marmoladę jecie? - pyta dalej Amerykanin.
- No, tak.
- Bo my w USA jemy tylko świeże owoce. Skorki, pestki i tak dalej zbieramy do specjalnych pojemników, oddajemy do recyclingu, przerabiamy na dżem i sprzedajemy do Polski - mówi i dalej żuje gumę.
- A seks w USA uprawiacie? - pyta Polak.
- No oczywiście.
- A z prezerwatywami co robicie?
- Wyrzucamy.
- Bo my w Polsce to swoje zbieramy do specjalnych pojemników, oddajemy do recyclingu, przerabiamy na gumę do żucia i sprzedajemy do USA.

***

Najnowsze badania wskazują, że 3 na 10 Polaków żyje w stresie.
Pozostałych 7 żyje w Londynie...

***

Przychodzi Polak do francuskiej restauracji. Nie zna języka ale próbuje coś zamówić:
- La spagetii proszę i La piwoo.
Okazuje się się, że kelner nie ma większych problemów i po chwili zamówienie jest zrealizowane.
Zadowolony Polak dodaje:
- La jeszcze jedno La piwoo proszę.
Po chwili butelka piwa ląduje na stoliku.
Prosząc o rachunek zagaduje więc do kelnera:
- La kelner widzi jak ja, La dobrze, po La francusku, La mówię?
Na co kelner piękną polszczyzną odpowiada:
- Jakbym nie był Polakiem to, za przeproszeniem, by Pan La g...no zjadł!

***

Zamartwiający się Polak:
- Józik, a ty dlaczego tyle palisz ?
- A, Kazik, martwię się strasznie...
- A czym Józikczu się tak martwisz ?
- Zdrowiem swoim Kaziczku, zdrowiem...

***

Do finału międzynarodowego konkursu rozpoznawania alkoholi po smaku przeszli Czech, Rosjanin i Polak. Ich zadanie polegało na tym, aby z zawiązanymi oczami podać nazwy i kraje pochodzenia trunków, które im polewano.
Najpierw Czech:
- Co to za alkohol?
- Piwo.
- Dobrze. A z jakiego kraju?
- Eee... no... nie wiem. Poddaję się.
Kolej na Rosjanina.
- Co to za alkohol?
- Piwo.
- Dobrze. A skąd?
- Irlandzkie.
- Jaka marka?
- Guiness.
- Dobrze. A teraz co?
- Wino białe.
- Dobrze. Z jakiego kraju?
- Eee... no... nie wiem. Poddaję się.
Teraz Polak.
- Co to za alkohol?
- Piwo, czeskie, Karkonosz.
- Dobrze. A teraz?
- Wino, tokaj, Węgry.
- Zgadza się. A teraz co?
- Szampan.
- Jaki?
- Ruski, igristoje.
- Bardzo dobrze.
W sumie i tak już wygrał, ale jury postanowiło dać mu jeszcze bimber, w końcu co to trzy proste alkohole dla prawdziwego Polaka.
- Co pan pije?
- Żytnia...
Cała widownia i jury w śmiech, bo co to za Polak, bimbru nie poznał.
- Cicho, jeszcze nie skończyłem. Żytnia... Żytnia 34, Łomianki pod Warszawą.

***

Francuz, Polak i Rusek lecą samolotem. Nagle samolot zaczyna spadać. Jedynym sposobem na uratowanie pasażerów jest zmniejszenie ciężaru maszyny. Pilot wyrzucił już wszystkie bagaże, ale samolot dalej obniża lot w szybkim tempie. Wpada na pomysł, że trzeba poświecić pasażera. Posyła po Francuza, naświetla mu sytuację i pyta:

- Wyskoczysz?
- Nie wyskoczę.
- Francuz, a za modę nie wyskoczysz?
- Za modę? Za modę to wyskoczę.

Wyskoczył, ale samolot spada dalej. Pilot każe zawołać Ruska. Mówi mu w czym rzecz i pyta:

- Wyskoczysz?
- Nie wyskoczę.
- Rusek, a za modę nie wyskoczysz?
- Mam w nosie modę.
- Rusek, a za rewolucję nie wyskoczysz?
- Za rewolucję? Za rewolucję to wyskoczę.

Wyskoczył, ale samolot dalej spada. Pilot decyduje poświęcić trzeciego pasażera i posyła po Polaka. Mówi mu, jak się sprawy mają i pyta:

- Wyskoczysz?
- Mam to w nosie, nie skoczę.
- Polak, a za modę wyskoczysz?
- Modę też mam w nosie, nie skoczę.
- Polak, a za rewolucję wyskoczysz?
- Nie za rewolucję też nie skoczę.

Na to pilot odwraca się do stewardesy i mówi:

- Wiedziałem, że ten głupi Polak nie wyskoczy.
- Co?! Ja nie wyskoczę?!

Polak w sklepie w Anglii próbuje coś kupić, ale nie zna języka.
Mówi więc wolno i wyraźnie: Poproszę piiiłkęęę. P I Ł K Ę. Pokazuje, jakby odbijał piłkę, wrzucał ją do kosza itp.
Po dłuższej chwili sprzedawca załapał i przynosi piłkę.
Wtedy Polak mówi: Dobrze, a teraz słuchaj uważnie - PIŁKĘ DO METALU.

***

Polski milioner pojechał do innego milionera we Francji.
Tamten pokazuje polakowi swój dobytek:
- Mam dwa baseny kryte i cztery odkryte, siedem samochodów, wielki dom i czterysta hektarów ziemi.
Polak zdumiony bogactwem kolegi pyta go:
- A jak się tego dorobiłeś?
Francuz prowadzi go na balkon i mówi:
- Widzisz tę autostradę? Dostałem na jej wybudowanie dziesięć milionów. Wydałem 3 miliony, a resztę sobie zostawiłem.
Po kilku latach Francuz przyjeżdża do Polski i kolega pokazuje mu czego się dorobił.
- Mam dziesięć basenów, trzynaście samochodów, ogromny dom i sześćset hektarów ziemi.
- Jak się tego dorobiłeś?
Ten prowadzi go do okna i pyta:
- Widzisz tę autostradę?
- Nie.
- Właśnie!

***

Chińczyk pyta Polaka:
- Ilu was jest?
- Około 40 milionów - odpowiada Polak.
- To wy się chyba wszyscy znacie.

***

Dwóch Polaków na stacji benzynowej w Niemczech zaczepia Niemca tankującego swój samochód celem złapania stopa:
- Dzień dobry, podwiózłby nas pan do Berlina?
- Was?
- Tak, mnie i kolegę.

***

Idzie Polak , Niemiec i Rusek i muszą przejść przez stodołę pełną komarów.
Przychodzi Niemiec cały pokłuty .Pytają ludzie we wsi :
- Co się stało?
- Komary mnie pocięły
Idzie Rusek cały pokłuty
- Co się stało?
- Nie widać? Komary mnie pocięły
Przechodzi Polak bez żadnego ukłucia, pytają :
- Jak tego dokonałeś?
- Po prostu zabiłem jednego a reszta poszła na pogrzeb .

***

Rusek, Niemiec i Polak biorą udział w konkursie na rzut pralką, tak by się nie rozwaliła. Pierwszy rzuca Rusek i pralka się rozbiła. Drugi rzuca Niemiec i pralka też się rozwaliła. Trzeci rzuca Polak i pralka się nie rozbiła. Po konkursie Polak spotyka swoich rywali i chwilę rozmawiają:
- Jak tego dokonałeś?- pyta się Rusek.
- Zastosowałem CALGON, bo w końcu życie każdej pralki to CALGON.

***

Nad światem zawisło widmo klęski, wielka asteroida zbliża się w kierunku Ziemi. Naukowcy ogłosili informację o zagrożeniu. Wszystkie narody wpadły w panikę i zaczęły gorączkowo przygotowywać się do nieuchronnej katastrofy. Pan Bóg wezwał swoich Aniołów i pyta:

- Co robią Niemcy, żeby się przygotować?
- Najpierw zrobili dokładną analizę problemu, a teraz od kilku dni, programowo szykują zapasy, budują schrony i wprowadzili stan wyjątkowy - odpowiedział Anioł.

- Co w takim razie dzieje się we Francji?
- Francuzi najpierw trochę panikowali, potem pili wino, ale od pewnego czasu ostro szykują się do nadchodzącej katastrofy. Gromadzą zapasy, śledzą tor lotu asteroidy i zastanawiają się gdzie uciekać.

- Co robią Polacy?
- Polacy wydają się nie dostrzegać zagrożenia, bawią się, kłócą i żyją jak dotychczas...

Po jakimś czasie Pan Bóg ponownie wezwał swoich Aniołów i znów pyta:
- Co tam słychać u Niemców, katastrofa nadejdzie już jutro?
- Niemcy zakończyli przygotowania, wszystkie zapasy mają pochowane w schronach, cały naród od wczoraj nie wystawia nosa spod ziemi.

- Jak wygląda sytuacja we Francji?
- Francuzi kończą przygotowania, większość francuzów wyjechała do krajów, którym katastrofa zagraża w mniejszym stopniu, Ci co zostali, robią ostatnie zakupy.

- No, a co tam słychać u Polaków?
- Polacy zakończyli zabawę i od wczoraj ostro się modlą o cud i ratunek!
- No więc właśnie im pomożemy!!

***

Po czym poznać Polaka na wakacjach za granicą?
- Po skarpetkach i sandałach.

***

Znajomy pyta Polaka:
- Jak było na festynie?
- Beznadziejnie..
- Dlaczego?
- Nawet nie było na co ponarzekać

***

Pewnego razu baca z Zakopanego wraca na rauszu do domu, idąc, przechodzi koło Kościoła. Zobaczył figurę świętego Antoniego i mówi:
- Antoni jeżeli do jutra mój portfelik się nie znajdzie, to rozbiję twoją figurę.
Te słowa usłyszał kościelny i biegnie przerażony do księdza proboszcza mówiąc mu o zamiarach bacy. Proboszcz niewiele myśląc mówi :
- Zrobimy tak. Mamy na plebanii taką samą figurę świętego, tylko jest ona mała. Postawimy tę, bo jeżeli baca naprawdę tak zrobi, to przynajmniej ocalimy tę większą, którą schowamy.
Tak też zrobili. Na następny dzień baca idzie tą samą drogą. Gdy doszedł do kościoła , zatrzymał się, popatrzył i mówi:
-Ty mały powiedz ojcu, aby się nie chował, bo portfelik się znalazł.

TAGI: