publikacja 05.10.2017 00:00
W małżeństwie Bożenki i Zbyszka źle się działo. Do tego oboje nie mieli pracy i coraz trudniej było się dogadać. Po ludzku wydawało się, że są bez szans. Wtedy doświadczyli, jak Pan Bóg pochyla się nad takimi słabymi ludźmi.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość
– Doświadczenie Bożego miłosierdzia jest jednym z najpiękniejszych w życiu – mówi Zbyszek Flor.
Miałem 40 lat, aniołem nigdy nie byłem, do tego lubiłem sobie wypić. Lata 90. przyniosły nam bezrobocie. Oboje z żoną byliśmy bez pracy. W domu bieda, dzieciaki rosną, my bezradni i ciągle skłóceni, obrażeni na siebie. W domu atmosfera napięta do granic możliwości, nic tylko płakać – zaczyna swoją opowieść Zbyszek Flor. Wtedy dowiedział się, że Urząd Pracy organizuje jakieś kursy komputerowe dla kobiet, więc namówił żonę, by się zgłosiła.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.