Żeby nie zamrozić uczuć

Agata Bruchwald

publikacja 18.10.2017 06:00

Śmierć kończy ludzkie życie. Nic tego nie zmieni. Ani próby negowania, ani ucieczki….

Żeby nie zamrozić uczuć Henryk Przondziono /Foto Gość

Jesteśmy zabiegani, pochłania nas masa spraw. Coraz trudniej pozwolić sobie na dopuszczenie do głosu uczuć nieprzyjemnych, smutku, bólu i mieć poczucie, że jesteśmy z nimi przyjęci, wysłuchani, zrozumiani. A w czasie żałoby która przychodzi po starcie bliskiej jest to bardzo ważne – mówi Anna Zalewska, psycholog. Nie pozwolić sobie na żałobę to znaczy zamrozić swoje uczucia po stracie. Człowiek ucieka od nich, wydaje się że na pozór nic nie przeżywa. – A są one ukryte głęboko. Przepracować stratę oznacza zmierzyć się z bólem, wyrazić, zrozumieć, jest to wysiłek zmierzający do uwolnienia i odbudowania życia – kontynuuje psycholog.

Jakbyśmy nie umierali…

Anna Zalewska wraz z ks. Arturem Radackim poprowadzi grupę wsparcia dla ludzi w żałobie, którzy stracili ukochane osoby i nie mogą sobie poradzić po ich śmierci. Jak zaznaczają psychologowie, zapotrzebowanie na takie grupy jest ogromne. Obecna cywilizacja często nie dopuszcza tego, że śmierć przeplata się z życiem. – Bardzo często śmierć jest negowana, rugowana z rzeczywistości. Zachowujemy się tak, jakby ona nas nie dotyczyła. Jakbyśmy nie umierali. I nie umierał nikt z naszych bliskich – tłumaczy ks. Artur.

Pierwszy etap żałoby to chęć zaprzeczenia stracie. – Nie chcemy dopuścić do świadomości myśli, że bliskiej osoby już nie ma. Jakbyśmy trochę udawali, że ta osoba wyjechała na dłuższy czas, że nie jest to ostateczne rozstanie. Jeśli ktoś długo chorował i przebywał często w szpitalu, to od dłuższego czasu już odczuwał tę pustkę w domu, oswajał się z rozłąką. Czekając na jego powrót – opowiada A. Zalewska.

Jeśli chory przed śmiercią przebywał w szpitalu, łatwo to zrobić, bo pustka w mieszkaniu była już odczuwalna. A przecież w okresie choroby jest czas na pożegnanie się i poruszenie ważnych tematów. Niestety, nie każdy z tego korzysta. – Bo w czasie choroby rodzą się nadzieje, a nawet magiczne myślenie i szukanie różnych sposobów na uleczenie z niej. Na cud. Nie dopuszczamy myśli o śmierci i rozstaniu – zwraca uwagę A. Zalewska. A kiedy coś nas mocno dotyka człowiek zachowuje się tak aby oddalić ból. Żeby nie skonfrontować się z tematem, który przecież jest integralnie związany z życiem ludzkim. – Uciekamy. Stąd nieprzepracowane żałoby – zaznacza ks. Artur.

– Proces wychodzenia z żałoby wiąże się z próbą zrozumienia tego, że ta osoba odeszła. Pożegnania się. Zaakceptowania. Wiara pomaga w zrozumieniu, że przebywa ona w innym miejscu. W niezrozumiałej dla nas rzeczywistości. Kiedy żałoba kończy się, człowiek bierze głębszy oddech w życiu. Mówi: „do widzenia”.

Jak z tym żyć? Normalnie

W naszej kulturze przyjęło się, że żałoba trwa rok. Choć tak naprawdę jest to sprawa indywidualna. Bywa, że tego czasu potrzeba więcej. Choć nie jest dobrze, kiedy przedłuża się on w nieskończoność. Bo wtedy człowiek zatrzymuje się na pewnym etapie. Jednak trzeba pamiętać, że pośpiech nie jest wskazany.

– Bardzo często do osób wierzących – chrześcijan – mówi się: „Dlaczego rozpaczasz, skoro jesteś wierzący? Nie powinieneś tego robić”. To pierwszy mit, który należy obalić. Bo to nie jest: chcesz, potrafisz, musisz. Tylko: normalnie żyj – zaznacza ks. Artur. Pierwszy argument przeciwko takiej postawie to przypomnienie, że Jezus płakał nad grobem Łazarza.

– Wiele osób pozwala sobie na pytania, ale nie dają sobie czasu na usłyszenie odpowiedzi. Jeśli uznajemy, że to jest forma dialogu, to Pan Bóg chce znaleźć drogę do naszych serc. Odpowiedzi tych udziela w odpowiednim czasie – tłumaczy ks. Artur. Dotykając tematu żałoby, stajemy się bardzo autentyczni w wierze.

Prowadzący grupę czekają oczywiście na wszystkich, także na tych, którzy deklarują się jako niewierzący. – Uważam, że człowiek ze swej natury jest istotą duchową. To, że nie przyjął konkretnej wiary, wyznania nie oznacza, że nie pojawiają się w nim pytania egzystencjalne, o sens życia i śmierci, istnienie Boga, Absolutu. Pytań może rodzić się nawet znacznie więcej w obliczu tematów ostatecznych – zwraca uwagę A. Zalewska.

Kiedy taka osoba przyjdzie na spotkanie, prowadzący postarają się znaleźć filary, na jakich oparła ona swój światopogląd. To że postrzegamy pewne tematy zupełnie inaczej stanowi dla nas dobrą sposobność do zaczerpnięcia z bogactwa różnorodności.

 

Spotkania grupy odbywać się będą w zgromadzeniu marianów przy ul. Agrykola 7 w Elblągu, w części parterowej domu parafialnego. Swoje działania grupa wsparcia realizuje pod patronatem Hospicjum Elbląskiego. Najbliższe spotkania grupy odbędą się 8 i 22 listopada o godzinie 17. Osoby, które mają wątpliwości lub trudność z przybyciem, a byłyby zainteresowane spotkaniami, proszone są o kontakt, tel. 511 352 146.