W razie czego jestem obok

km; Gość koszalińsko-kołobrzeski 44/2017

publikacja 06.12.2017 04:45

Jak pomóc dzieciom, które tną sobie skórę? Jak rozmawiać z młodymi, którzy sugerują, że samobójstwo jest dla nich jedynym wyjściem? Odpowiedzi na te pytania poszukiwali w Ostrowcu nauczyciele i wychowawcy.

W razie czego jestem obok Katarzyna Matejek /Foto Gość – Jeśli znam ucznia, nietrudno zauważyć zmianę w jego zachowaniu: wycofywanie się z życia klasowego, uniki, dystans – wyjaśnia s. Natalia

Zuzia ostatnio schudła. Zdarzyło jej się zemdleć w szkole, a kiedy klasa objadała się zamówioną pizzą, opuściła pomieszczenie. Co dzieje się z Zuzią? To tylko jeden z teoretycznych problemów, jakie nauczyciele zgromadzeni w ośrodku Caritas w Ostrowcu starali się rozwikłać, ponieważ z podobnymi spotykają się na lekcjach.

– 2 lata temu doświadczyliśmy w szkole tragedii, jeden z uczniów się powiesił. Nagle ocknęliśmy się: być może wysyłał wcześniej jakieś sygnały, tylko my, nauczyciele, tego nie zauważyliśmy? – wyjaśnia powód swojego udziału w szkoleniu franciszkanin o. Damian Basarab, katecheta w darłowskiej szkole morskiej.

– Nawet jeśli widzimy pewne symptomy, bez odpowiedniej wiedzy może nie udać nam się powiązać ich z konkretnymi problemami – wyjaśnia franciszkanin. Dodaje, że pomocni w rozpoznaniu problemów bywają rówieśnicy uczniów obciążonych depresją, bulimią czy anoreksją, z tym że wychowawca najpierw musi zdobyć zaufanie takiej grupy. – Niestety, w czasie wszechobecnego internetu młodzi tracą więź między sobą, przyjmują postawę: „widzę problem u kolegi, ale nie chcę interweniować, to nie moje życie”.

Beznadziejny świat

Samobójstwa wśród młodzieży to rzadkość. Czy na pewno? Statystyki cytowane przez Narodowy Program Zdrowia są zatrważające: rocznie popełnianych jest w Polsce ponad 2 tys. samobójstw wśród osób do 24. roku życia, przy czym liczba samych prób samobójczych szacowana jest na ok. 30 tys. Daje to średnio 1 próbę na rok w każdej szkole. W niektórych krajach, dzięki wdrożonym programom zapobiegawczym, podobne statystyki maleją. Nie w Polsce. Stąd waga inicjatyw, które przygotują nauczycieli i wychowawców do rozpoznawania problemów psychicznych u dzieci i młodzieży.

Warsztaty dotyczące depresji, samobójstw, samookaleczeń i zaburzeń żywienia wśród dzieci i młodzieży w oparciu o Narodowy Program Zdrowia przeprowadziła w Ostrowcu 14 i 15 listopada Caritas diecezjalna. Trenerka programu Justyna Bryła przestrzega, by nie bagatelizować takich komunikatów młodzieży jak: „nie chcę tu być” czy „świat jest beznadziejny”. Niekoniecznie jest to chwilowe obniżenie nastroju. Podobnie z nagłym zaniedbaniem wyglądu, izolowaniem się, rezygnacją z hobby.

– Rodzice i nauczyciele nierzadko nie potrafią pomóc dzieciom. Czasem nawet nie zauważają, że z dzieckiem dzieje się coś złego, bo nie wiedzą, na co należy zwrócić uwagę – wyjaśnia. Istotne jest zainteresowanie się dzieckiem, stworzenie mu bezpiecznej atmosfery, bo być może ono szuka raczej uwagi niż dramatu. Jednak bywa, że bez wizyty w poradni psychologicznej lub psychiatrycznej się nie obejdzie. Albo przynajmniej bez rozmowy z fachowcem obecnym pod specjalnym numerem telefonu zaufania.

Dyskretny komunikat

Jolanta Remus, nauczycielka ze szkoły podstawowej w Czarnem, zauważa, że depresja to realny problem wśród młodzieży, niekiedy kończący się samobójstwem. Dwa takie przypadki zdarzyły się w ostatnich latach w jej szkole. Samookaleczenia czy zaburzenia odżywiania to stałe zjawiska nie tylko wśród nastolatków, ale nawet wśród młodszych uczniów. – Chęć bycia na topie, uleganie reklamom sprawiają, że coraz bardziej zwiększa się stopień braku akceptacji samego siebie wśród uczniów – powiedziała J. Remus.

Nauczycielka przyznała, że dzięki szkoleniu otwierają jej się oczy. – Bywa, że widzimy wiele niepokojących rzeczy, ale nie potrafimy tego nazwać. Ta wiedza pomoże nam szybciej dotrzeć do dziecka, do jego rodzica, szybciej znaleźć odpowiednią drogę wyjścia.

S. Natalia Flicińska, Uczennica Krzyża ze Skrzatusza, spotyka się z samookaleczeniami wśród uczniów. Aby je zauważyć, nie odsuwa mankietów przykrywających ich zazwyczaj strzeżoną tajemnicę, ale rozmawia. Zastrzega, że szkolenie wyposaża tylko w pewien schemat, a każdy uczeń wymaga innego podejścia. – To, co jest uniwersalne i przemawia do każdego, to bycie blisko niego. Jednak tu też zachodzą rozróżnienia. Dla jednego jest to bycie poprzez bliską rozmowę, dla innego – na odległość, bo on nie chce mnie dopuścić bliżej. I choć to trudne, nie mogę się wpychać na siłę. Mogę jedynie wysyłać dyskretne komunikaty: w razie czego jestem obok. No i modlić się – deklaruje siostra.

Łącznie w dwóch turach szkoleń dla nauczycieli i wychowawców weźmie udział ok. 40 osób.