Prawdziwi bohaterowie Narodzenia Pańskiego

Gość lubelski, 51-52/2017

publikacja 01.01.2018 04:45

Ks. Wiesław Kosicki, dyrektor Caritas Archidiecezji Lubelskiej, mówi o Wigilii Miłosierdzia oraz o towarzyszeniu drugiemu człowiekowi.

Ks. Rafał Pastwa: Zima dla wielu osób jest czasem trudnym…

Ks. Wiesław Kosicki: Grudzień w naszym kraju to okres, w którym dzięki radości z powodu nadchodzących świąt Bożego Narodzenia w sercu robi się cieplej. Jednak perspektywa działalności naszej Caritas uświadamia nam, że to również czas niezwykle trudny dla wielu naszych podopiecznych. Ze względu na niskie temperatury, na bezdomność, ubóstwo, choroby czy samotność.

Słyszymy, że ludziom powodzi się lepiej, że spada bezrobocie. A jednak wielu potrzebuje elementarnego wsparcia.

Nasze doświadczenia pokazują, że w różnych grupach społecznych jest nadal wiele rodzajów biedy, często wynikającej z dramatycznych zdarzeń. W ostatnich dniach otrzymaliśmy prośbę o pomoc dla chłopców z gminy Konopnica, którzy zostali bez rodziców i trzeba zapewnić im opiekę oraz wsparcie od podstaw. Szukamy dla nich różnych rozwiązań. Trzeba pamiętać, że są takie dzieci, młodzież, osoby chore i samotne, niepełnosprawne, ubogie, bezdomne, które zastanawiają się, jak to będzie tej zimy. Nie myślą tak intensywnie jak inni o choince, prezentach, wystrzałowej nocy sylwestrowej. Chcieliby, ale sytuacja, w której się znaleźli, przyprawia ich o smutek.

To realny świat, który powinniśmy umieć dostrzegać.

Trzeba zdawać sobie sprawę, że niektórzy kolejne święta przeżyją w noclegowniach lub schroniskach dla bezdomnych, że niektórzy spędzą je przykuci do łóżka, inni w starych ubraniach, a jeszcze inni w samotności. Będą też tacy, którzy święta spędzą przy szklance herbaty, bo okaże się, że dzieci nie przyjadą na święta z zagranicy. Dostrzegamy istnienie problemu ubóstwa poprzez naszą codzienną działalność i realizowanie poszczególnych kampanii społecznych.

Część społeczeństwa uważa, że ludzie są biedni z własnej winy. Niekiedy można usłyszeć, że gdyby skończyli dobrą szkołę, postarali się o pracę... Tymczasem twierdzę, że nie istnieje coś takiego jak równe szanse społeczne.

Nigdy nie znamy do końca źródła trudnych sytuacji. Być może ludzie odziedziczyli biedę po rodzicach. Może nie mieli szans na wyrwanie się z trudnego położenia. Kiedyś realizowaliśmy projekt „Stop bierności”, aktywizujący młode kobiety na rynku pracy. Historia pokazuje nam, że czasami jest taki ciąg zdarzeń, że człowiek nie jest w stanie sobie sam poradzić. Nie oceniamy, ale szukamy źródeł, bo każda sytuacja jest inna. Większość z nich to zdarzenia niezawinione, a nawet jeśli jakoś zawinione, to nie wolno nam odmówić pomocy.

Tegoroczna Wigilia Miłosierdzia, którą zaplanowaliście dla pięciuset potrzebujących osób, odbędzie się właśnie w Wigilię Narodzenia Pańskiego, co jest wyjątkiem wśród tego typu inicjatyw.

Oceniając potrzeby naszego społeczeństwa, stwierdziliśmy w tym roku, że dla nas rodziną są także współpracownicy, wolontariusze, ale także nasi podopieczni, którym pomagamy cały rok. Mówi się, że Boże Narodzenie to święta rodzinne, dlatego chcemy spędzić je właśnie z tą naszą rodziną.

To wydarzenie nie ma pozorów prawdziwości, ono jest po prostu prawdziwe.

Dla nas pewne jest to, że skoro ktoś przychodzi do nas w takim dniu, to ma potrzebę spędzenia czasu w takiej atmosferze. Wiemy, że w ciągu roku są takie szczególne dni, gdy ludzie kończą pracę i koncentrują się na przygotowaniu świąt. Ci, o których wcześniej wspominałem, pozostają z pytaniem: a co my zrobimy ze sobą? Właśnie te osoby są adresatami naszego działania. Poparł je całym sercem abp Stanisław Budzik. Kiedy powstał projekt Wigilii Miłosierdzia, zastanawialiśmy się w gronie najbliższych współpracowników, czy to wypali. Po ogłoszeniu akcji, po konferencji prasowej na naszej stronie internetowej, gdzie został stworzony formularz dla wolontariuszy, zaczęły się pojawiać dziesiątki nazwisk. Jest wiele altruizmu, i to dostrzegamy przy okazji wielu kampanii społecznych, które organizujemy.

Kilka lat temu dokonała się pewna zmiana w Waszym działaniu. Nauczyliście się towarzyszyć człowiekowi potrzebującemu.

Powstała najpierw sieć biur aktywizacji zawodowej, gdy w Polsce było wysokie bezrobocie, a nauczyliśmy się tego od naszych przyjaciół z Francji. Inwestujemy w rozwój struktur Caritas, nie w mury, nie w budynki – ale w człowieka. Ja przynajmniej przyjąłem taką zasadę. Młodzi ludzie mają swoje pomysły i przemyślenia, w jaki sposób budować w ludziach wyobraźnię miłosierdzia. Według mnie budowanie tej wyobraźni to nawiązywanie bezpośrednich kontaktów z ludźmi: darczyńcami, wolontariuszami, podopiecznymi. To nie może być pospolite ruszenie, po którym ludzie się rozejdą. Postawiliśmy na budowanie relacji z drugim człowiekiem.