Siostry pingwiny

Agata Puścikowska

GN 2/2018 |

publikacja 11.01.2018 00:00

Ta historia pokazuje dobro sióstr, ale też wielki potencjał w nas wszystkich: chęć do wspierania wielkich dzieł.

Czytam medialne nagłówki: „Siostry pingwiny wydreptały dom”. A bohaterki zamieszania z radością patrzą na swoich przybranych synów: dla nich mogą być i pingwinami, i innymi stworzeniami.

Niemal rok temu byłam w Broniszewicach u sióstr dominikanek. W tamtejszym domu pomocy społecznej, prowadzonym przez zakonnice, mieszka pięćdziesięciu chłopaków, dwulatków, kilkunastolatków i grubo ponad pięćdziesięciolatków. Chłopcy są niepełnosprawni intelektualnie, wielu jest dodatkowo obarczonych różnego rodzaju problemami zdrowotnymi. Jedni chodzą i mówią. Inni leżą, nie słyszą i nie poruszają się. Wszyscy kochają i... są kochani. Widać to w każdym geście, każdej rozmowie i spojrzeniu.

Gdy więc okazało się, że dom, w którym mieszkają, nie nadaje się do dalszego użytkowania, a chłopcy musieliby opuścić bezpieczne miejsce, siostry postanowiły coś zrobić. No bo jak tu oddać swoich synów w obce ręce? Jak zniszczyć radość i spokój ufnych dzieci? Dominikanki postanowiły działać, nie mając jakiegokolwiek doświadczenia w zbiórce pieniędzy, budowie domu, organizacji wielkiego budowlano-marketingowego przedsięwzięcia. Zakasały rękawy habitów – i do roboty!

Miały nieco ponad rok, by zebrać... pięć milionów złotych. Stworzyć projekt, zacząć budowę. Siostry rzuciły się na głęboką wodę. I... popłynęły. Wykorzystywały media społecznościowe, prasę, radio i telewizję, by prosić o fundusze dla swoich chłopców, nie bały się i autoironii. Stąd nagranie przezabawnego filmu, w którym udają... pingwiny. Filmem tym, który ze społecznościówek dotarł do telewizji, otworzyły serca i portfele nie tylko wierzących...

Jeśli więc ktoś mi mówi, że zakonnice są smętne i nieżyciowe, to znaczy, że najwyraźniej sam jest mocno odrealniony. Bo dominikanki dokonały rzeczy niemal niewykonalnej: zebrały pieniądze i zbudowały nowy, piękny dom dla chłopców. Za kilka miesięcy ich wychowankowie będą w nim mieszkać. Ponoć już umawiają się na podział pokoi.

A swoją drogą ta historia pokazuje też wielki potencjał w nas wszystkich: chęć do wspierania wielkich dzieł, do pomagania osobom wykluczonym i niepełnosprawnym. To jest pro life w najwyższym wymiarze i działaniu. Dobra prognoza na cały rok i kolejne lata.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.