Śmiercionośna hekatomba

Beata Zajączkowska

Co jedenaście sekund w Europie zabijane jest dziecko. Każdego dnia aż 7,5 tys. kobiet poddaje się aborcji. Śmiercionośna kultura na wylot przeorała europejską mentalność.

Śmiercionośna hekatomba

Kiedy w pracy wpadł mi w ręce najnowszy raport „Aborcja w Europie i Hiszpanii” opracowany przez Hiszpański Instytut Polityki Rodzinnej muszę przyznać, że przeżyłam szok. W 2008 r. w krajach Starego Kontynentu zabito 2.863.649 dzieci. I to aborcja, a nie rak, czy wypadki drogowe stanowi pierwszą przyczynę śmierci w Europie.

Dane są zatrważające, liczby mówią same za siebie. Pokazują jednak coś więcej. Uświadamiają jak bardzo śmiercionośna polityka przeorała w ciągu ostatnich 30 lat mentalność Europejczyków, stając się jej częścią. W tej sytuacji nie wystarczą już tylko deklaracje, czy ogólnikowe apele „brońmy życia”. Trzeba zakasać rękawy i podjąć prawdziwą batalię w obronie życie, a dokonywać się może ona płaszczyźnie wychowania i dogłębnej przemiany kultury. A przede wszystkim nie można dać się zakneblować proaborcyjnemu lobby, bo to jego długofalowe działania doprowadziły Europę do moralnej głuchoty i oplotły mackami znieczulicy sumienia.

Znamienne jest, że ta śmiercionośna kultura staje się europejskim towarem eksportowym. Jak dziś pamiętam plakaty reklamujące w Rwandzie model rodziny t y l k o z dwójką dzieci. Ośrodki medyczne rządowym dekretem zostały zmuszone tam do rozdawania tabletek antykoncepcyjnych i przeprowadzania sterylizacji. Jedna z pielęgniarek powiedziała: „Przecież wy też tak robicie.” A przecież nieodłącznym elementem afrykańskiej kultury jest rodzina i troska o dzieci. Czy kiedyś będziemy musieli użyć czasu przeszłego? Oby nie.

W ostatniej dekadzie najmniej chwalebny rekord przypadł Hiszpanii, gdzie liczba dokonywanych aborcji wzrosła co najmniej o 115 proc. Jednak to właśnie od Hiszpanów możemy się uczyć. Mimo, że zapateryzm triumfuje chrześcijanie, ale nie tylko, mężnie walczą o swoje prawa. To właśnie tam w ciągu ostatnich lat odbyły się największe manifestacje w obronie rodziny. Za każdym razem na ulice wyszło prawie 1,5 mln ludzi. Kolejna 7 marca. Będzie to głos sprzeciwu wobec daleko idącej liberalizacji aborcji. Głos za życiem.

A że trzeba mówić dowodzi film „Bella”. Ta nisko budżetowa produkcja uratowała już życie ponad 300 dzieci. Ich matki po obejrzeniu filmu zmieniły decyzję o aborcji. Producent i zarazem główny aktor Eduardo Verástegui stwierdził, że „film warto byłoby zrobić nawet jeśli byłoby to tylko jedno maleństwo”. Kto ratuje jedno dziecko, ratuje cały świat.