Holokaust pamięci

Marta Woynarowska

publikacja 18.02.2018 04:45

– Społeczność żydowska bardzo mocno wpisała się w dzieje Tarnobrzega i przywrócenie pamięci o niej jest naszym obowiązkiem – podkreśla z mocą Tadeusz Zych. 

Synagoga w okresie przedwojennym. Marta Woynarowska Synagoga w okresie przedwojennym.

Otwiera się wówczas zupełnie nowa, nieznana karta w dziejach Tarnobrzega, którego los od powstania ściśle związany był z przedstawicielami narodu wybranego.

– 19 lipca 1942 r., zgodnie z wytycznymi dotyczącymi ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej – „Endlösung der Judenfrage” – podjętymi w styczniu tegoż roku na konferencji w berlińskiej Wannsee, rozpoczyna się likwidacja tutejszego obozu pracy, nazywanego także gettem. Odbywa się to, jak w całym Generalnym Gubernatorstwie, w ramach akcji pod kryptonimem „Aktion Reinhard”. Przebywający w nim Żydzi, którzy byli zdolni do pracy, zostali wywiezieni do Baranowa Sandomierskiego, następnie do Mielca, a stamtąd trafili do piekła obozu koncentracyjnego w Bełżcu, gdzie zostali wymordowani. Tych, którzy nie byli w stanie iść z powodu chorób, wycieńczenia czy też podeszłego wieku Niemcy rozstrzelali w miejscu straceń ludności żydowskiej, usytuowanym na Skalnej Górze. Było to zagłębienie terenu, pełniące rolę miejskiego szamba – mówi dr hab. Tadeusz Zych.

– Ostatni Żydzi zostali wywiezieni z Tarnobrzega 2 września 1942 r. Było to zaledwie 35 osób, które zamknęły ponad 350-letnią historię miejscowej społeczności żydowskiej, stanowiącej w tym czasie zdecydowaną większość obywateli naszego miasta. Koniec II wojny oznaczał dla Tarnobrzega nową rzeczywistość, i bynajmniej nie chodzi tu o przejęcie władzy przez komunistów, ale o jego oblicze społeczne. Stał się bowiem miastem jednonarodowym.

Wymazani obywatele

Tadeusza Zycha, pedagoga z ponad 20-letnim stażem, zatrwożyła zupełna nieznajomość historii tarnobrzeskich Żydów, jaką wykazywali się jego uczniowie. – Okazało się, że w ciągu zaledwie jednego pokolenia dokonaliśmy, jak to określam, być może nadużywając tego terminu, holokaustu pamięci. Niemcy chcieli unicestwić naród żydowski fizycznie, my zaś już po wojnie uczyniliśmy to w sferze pamięci, wypierając całkowicie z naszej świadomości ich niedawną obecność – zauważa T. Zych. – Zaniechaliśmy oznaczenia, uczczenia miejsc bardzo ważnych w dziejach tarnobrzeskich Żydów. Jedynym wyjątkiem jest tablica ufundowana z okazji 400. rocznicy lokacji Tarnobrzega, umieszczona na murze dawnej synagogi, w latach 70. ubiegłego wieku przebudowanej i zaadaptowanej na cele biblioteki publicznej.

Tematyką żydowską, a zwłaszcza dziejami tutejszych Żydów, Tadeusz Zych zainteresował się wiele lat temu. Pokłosiem tego był pierwszy numer „Tarnobrzeskich Zeszytów Historycznych”, wydany w 1991 r. przez świeżo powstałe Tarnobrzeskie Towarzystwo Historyczne, który w całości poświęcony był miejscowej społeczności żydowskiej. 25 lat później ukazał się numer 45. w znaczący sposób poszerzający obszar tematyki żydowskiej.

– Uchodziłem za znawcę przeszłości naszych starszych braci w wierze. Kiedy do Tarnobrzega przybywała jakaś grupa Żydów, proszony byłem o oprowadzenie i zapoznanie z miejscami oraz historią związaną z obecnością przedstawicieli ich narodu w naszym mieście. Zwiedzaliśmy nowy cmentarz i usytuowany na nim ohel, stojące przy rynku kamienice, w większości pożydowskie, i wreszcie budynek dawnej synagogi. Za każdym razem, gdy zatrzymywaliśmy się przy niej, zwłaszcza kiedy był to dzień targowy, czułem palący wstyd, chciałem wręcz zapaść się pod ziemię. Wszak teren ten, gdzie dzisiaj jest parking przy hali targowej, to najstarsze miejsce pochówku mieszkańców Tarnobrzega wyznania mojżeszowego. Gwar, przekrzykiwanie się handlujących, porozkładane kramy, stoły, to wszystko odbywało się na cmentarzu, po którym nie pozostał najmniejszy ślad – opowiada Tadeusz Zych. – Prawdziwym dramatem było dla mnie, pytanego przez turystów żydowskich o najstarszy kirkut, wskazywanie tego miejsca.

Przywracanie pamięci

Podczas X Obchodów Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu na Podkarpaciu, w które kolejny raz włączył się także Tarnobrzeg, Tadeusz Zych w obecności władz miasta, w tym prezydenta Grzegorza Kiełba, zaprezentował projekt tarnobrzeskiego szlaku żydowskiego. – Myśl upamiętnienia społeczności żydowskiej, która przez wieki była dominantą tego miasta, towarzyszyła mi już od kilku lat. Nie można bowiem wymazać obecności ludzi, stanowiących 70, a nawet, jak w 1880 roku, 80 proc. obywateli Tarnobrzega – podkreśla historyk.

Kilkukrotne próby podjęcia tematu utworzenia szlaku były zbywane. Autor pomysłu najczęściej słyszał: a po co ci to? Przecież i tak zostanie szybko zdewastowane? Z przychylnością władz miasta dla swej idei spotkał się podczas ubiegłorocznych obchodów Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Dlatego przed kilkunastoma dniami zaprezentował pełną koncepcję, którą prezydent Grzegorz Kiełb zaakceptował i zapewnił, że zostanie zrealizowana. Przy obiektach i miejscach, które znajdą się na szlaku, zamontowane zostaną tablice z informacjami w dwóch językach, polskim i angielskim. Tadeusz Zych sugeruje, że należałoby także uwzględnić język hebrajski choćby z uwagi na przyjeżdżających do Tarnobrzega gości z Izraela, odwiedzających tutejszy ohel, gdzie czczą pamięć dzikowskich cadyków z dynastii Horowiców.

– Taki szlak jest w mieście bardzo potrzebny. Tarnobrzeg znajduje się bowiem na mapie szlaku chasydzkiego, a poza tym buduje z wielkim mozołem wizję miasta atrakcyjnego turystycznie, więc taki szlak będzie stanowił dodatkowy magnes dla zwiedzających. Po trzecie, szlak przywróci wśród tarnobrzeżan pamięć o kilkuwiekowej tutejszej obecności Żydów, którym zwyczajnie to się należy. Bez nich bowiem zupełnie nie można zrozumieć historii naszego miasta. Moim pragnieniem jest, by szlak pełnił również rolę ścieżki edukacyjnej, która rozwiązałaby problem nieznajomości historii tarnobrzeskich Żydów wśród młodzieży – uzasadnia T. Zych.

Od cmentarza do miejsca straceń

Pierwszym punktem na szlaku, który w zamyśle autora ma mieć charakter linii ciągłej, będzie najbardziej widoczny i najlepiej zachowany świadek obecności tarnobrzeskich Żydów, czyli nowy cmentarz z ohelem, usytuowany u zbiegu ulic Sienkiewicza i Dąbrowskiej. Kończyłby się także w miejscu znaczonym śmiercią Żydów, ale związaną nie z naturalnym odchodzeniem z tego świata, ale z Holokaustem. Chodzi o miejsce straceń na Skalnej Górze, położone nieopodal cmentarzy – parafialnego ojców dominikanów i nowego na Miechocinie. – Są to dwa symboliczne punkty odwołujące się do największych dramatów ludzkich – śmierci, która czeka każdego z nas, i śmierci narodu żydowskiego, zadanej przez hitlerowców – mówi T. Zych.

Z nowego cmentarza szlak będzie wiódł ul. Sienkiewicza na plac Bartosza Głowackiego, przez wieki pełniącego rolę miejskiego rynku. Ulicą Sienkiewicza podążali 2 października 1939 r. tarnobrzescy Żydzi wypędzeni przez Niemców do sowieckiej strefy okupacyjnej. Niemcy w ten sposób chcieli pozbyć się problemu żydowskiego.

– Rynek jest jednym z ważniejszych punktów szlaku, tutaj bowiem zachowało się wiele materialnych śladów obecności społeczności żydowskiej. Większość starych kamieniczek należała przed wojną do Żydów. Tutaj mieli swoje sklepy, zakłady rzemieślnicze, tutaj koncentrowało się życie miasta, tutaj także stał charakterystyczny okrągły budynek, w którym mieściła się słynna księgarnia ze składem materiałów szkolnych i biurowych, prowadzona przez Herscha Engelberga – opowiada historyk.

– Stąd w południe 2 października 1939 r. większość z nich ruszyła w kierunku Sanu. Po pewnym czasie niewielka część wypędzonych powróciła, niestety, ich domy zajęli inni wypędzeni – Polacy wyrzuceni przez Niemców z Wielkopolski, włączonej do III Rzeszy, sklepy zaś w wielu wypadkach były splądrowane. – Pojawiła się wówczas pewna wrogość. W Archiwum Diecezjalnym w Sandomierzu natrafiłem na unikatowy dokument, w którym tarnobrzescy Żydzi zwracają się do bp. Jana Kantego Lorka z prośbą o wpłynięcie na ojców dominikanów, by podczas niedzielnych Mszy św. odczytali apel wzywający do nieprześladowania ich i zwrotu domów – mówi historyk.

Kolejnym punktem na szlaku będzie dawna synagoga zamieniona przez Niemców, niedługo po wybuchu wojny, w zakład firmy budowlanej „Bermann”, po wyzwoleniu w magazyn, a od kilkudziesięciu lat stanowiąca siedzibę biblioteki. Tadeusz Zych umieścił na szlaku także istniejący do 1942 r. stary cmentarz żydowski, zlikwidowany przez Niemców. – Niszczyli go rękami samych Żydów, uwięzionych w pobliskim obozie pracy. Macewy, które były rozbijane, trafiały jako tłuczeń do budowy drogi wiodącej przez Ocice w kierunku Rzeszowa. Uważam, że należałoby w tym miejscu wznieść choćby mały pomnik czy głaz, upamiętniający najstarsze miejsce pochówku tarnobrzeskich Żydów – zauważa Tadeusz Zych.

– Po drugiej stronie stoją budynki, w których były dawne jatki, mykwa, szkoła żydowska. Na proponowanym szlaku Tadeusz Zych uwzględnił także miejsca, gdzie wielu przedstawicieli inteligencji, pochodzących z rodzin żydowskich, służyło miejscowej społeczności. Chodzi o prawników, nauczycieli oraz lekarzy, pracujących w sądzie (dzisiaj budynek Społecznego Liceum Ogólnokształcące im. hetmana Jana Tarnowskiego), gimnazjum (obecnie siedziba urzędu miasta) oraz szpitalu. – Nie można pominąć takich osób jak chociażby najlepszy profesor matematyki Józef Nussbaum oraz lekarze Otto Loewe i dr Olga Lilien, która pojawiła się w Mokrzyszowie w czasie wojny i dzięki heroicznej postawie polskiego społeczeństwa, ocalała z Holokaustu – mówi T. Zych.

Ostatni punkt szlaku stanowi wspomniane już miejsce straceń, gdzie Niemcy mordowali tarnobrzeskich Żydów od października 1939 do 1942 roku. – Społeczność żydowska bardzo mocno wpisała się w dzieje Tarnobrzega i przywrócenie pamięci o niej jest naszym obowiązkiem – podkreśla z mocą Tadeusz Zych.