Biegowy klimat

ks. Marcin Siewruk

publikacja 19.04.2018 04:45

Sędzia główny ustawia zawodników na linii startowej. Wśród wielu biegaczy kilka minut przed rozpoczęciem rywalizacji adrenalina jest na bardzo wysokim poziomie, są gotowi na zmaganie z czasem i konkurencją.

Start VI Biegu do Pustego Grobu. ks. Marcin Siewruk /FOTO GOŚĆ Start VI Biegu do Pustego Grobu.

Byłem bardzo zdziwiony, że zazwyczaj głośno rozmawiający, podekscytowani przed samym startem biegacze byli wyciszeni, kiedy odczytywano Ewangelię o pustym grobie Jezusa. To niespotykana sytuacja podczas innych biegów – powiedział ks. Paweł Prüfer, uczestnik wydarzenia.

Po upewnieniu się, że wszystkie urządzenia pomiarowe działają poprawnie, honorowy starter zawodów bp Paweł Socha dał sygnał do rozpoczęcia. Jak się okazało na mecie, wśród startujących biegaczy na pierwszej linii byli rywalizujący o zwycięstwo, od samego początku konsekwentnie realizujący założenia taktyczne. Dla wielu biegaczy, bardzo poważnie traktujących swoją pasję, Bieg do Pustego Grobu był okazją do rozpoczęcia kolejnego sezonu startów. Dla dużej grupy biegających rekreacyjnie był szansą na spotkanie ze znajomymi i okazją do sprawdzenia formy po zimie.

– Ja biegłam dla Jezusa Zmartwychwstałego, chciałam wyrazić moją radość, że grób jest pusty – mówiła po biegu Jolanta Chojnacka. Pani Jola przyjechała do Nowej Soli z przyjaciółkami z Krakowa. – Do udziału w biegu zgłosiłyśmy się dużo wcześniej, ale ostateczną decyzję o udziale podjęłyśmy dzisiaj rano. O godz. 9 wyjechałyśmy z Krakowa, po podróży z małymi przygodami, omijając korek na drodze, dotarłyśmy do Nowej Soli o 14.50, na 10 minut przed startem. To, że mogłyśmy dzisiaj przebiec do pustego grobu, już jest dla nas cudem, potwierdzeniem najwspanialszego cudu Zmartwychwstania – opowiadała Teresa Ptaś.

Moment startu 870 zawodniczek i zawodników w ciepłych promieniach słońca był niezwykle barwny i radosny. Chociaż na trasie czekały trudne niespodzianki, szczególnie wtedy, kiedy trzeba było biec pod mocny i chłodny wiatr. Jak podkreślali na mecie zawodnicy, biegowi od początku do końca towarzyszyła niesamowita atmosfera. Z jednej strony rywalizujący biegacze dodawali sobie energii i siły, a z drugiej wspierała wyjątkowa publiczność. Wydawało się, że prawie wszyscy nowosolanie wyszli z domów, aby kibicować z ogromnym zapałem, radością i uśmiechem.

– Chociaż nie biegłyśmy w czołówce, byłyśmy dopingowane, to było wspaniałe uczucie. Wśród kibiców dało się słyszeć często głośne okrzyki: „Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał! Alleluja!” – opowiadała po biegu Barbara Karcz.

Przyjemność, rozsądek, konsekwencja

Barbara, Teresa i Jolanta biegają amatorsko, ale z pełnym zaangażowaniem. Julia Kasprzak z Nowej Soli zafascynowała się bieganiem pod wpływem brata Grzegorza Marszałkowskiego i trzeci rok trenuje systematycznie. – Pamiętam, że przed moim pierwszym Biegiem do Pustego Grobu brat Grzegorz brał udział w ultramaratonie, przebiegł 104 km, i wtedy pomyślałam sobie, że skoro on może, to dlaczego ja nie miałabym spróbować przebiec 10 km. I tak się zaczęło, potem pojawiły się kolejne starty w różnych biegach w Polsce i dłuższe dystanse. Jednym z najważniejszych powodów, dla których zaczęłam przygodę z bieganiem, była ewangelizacja. Uważam, że to doskonała forma głoszenia Dobrej Nowiny. Zawsze staram się biegać w koszulkach z chrześcijańskim przesłaniem i przez to wiele osób nawiązuje rozmowę, zadaje pytania. Jestem przekonana, że to dobra forma opowiadania o miłości Boga, chociaż rzadko spotykana – mówiła Julia.

Starty w biegach masowych są okazją do poznawania nowych, ciekawych ludzi, bardzo często rodzą się przyjaźnie. Barbara, Teresa i Jolanta znają się ze wspólnoty prowadzonej przez ojców kapucynów, ale wyjazdy na zawody biegowe pogłębiają relacje i pozwalają odkryć całkiem nowe perspektywy. Panie jednoznacznie stwierdzają, że biegacze tworzą jedną wielką rodzinę. Basia i Teresa podchodzą do biegania bardzo lekko, nie trenują systematycznie, nie mają przygotowanego programu rozwoju. Przed rokiem zdecydowały, że każdego miesiąca będą startowały w biegu na dystansie 5 albo 10 km, i starają się trzymać wyznaczonego celu, czerpiąc radość ze spotkania z ludźmi i pokonywania własnych ograniczeń.

Jola z kolei biega od 7 lat. Ma na swoim koncie starty w biegach krótkich, maratonach i paru ultramaratonach. – Staram się trenować 2 albo 3 razy w tygodniu, teraz zmieniłam pracę, więc muszę na nowo usystematyzować treningi. Zależnie od długości trasy, czy jest to 10, 15 czy 20 km, trening trwa od godziny do dwóch. Chciałabym jeszcze dodać, że każdy bieg jest dla mnie osobliwą formą modlitwy, specjalnym czasem dla Boga i dla mnie, kiedy mogę myśleć o wielu ważnych sprawach i wyciszyć się – mówiła Jolanta Chojnacka.

Bieganie uczy systematyczności i konsekwencji. Powinno się wybiec na zaplanowany trening niezależnie od pogody i czasami wbrew chęciom. A wszystko po to, żeby przekraczać kolejne granice, osiągając jak najlepsze wyniki. Chociaż, jak przyznaje liczna grupa biegaczy, coraz lepsze czasy nie są najważniejsze. – Przygotowuję się do przebiegnięcia pierwszego półmaratonu, a za rok, jak skończę 18 lat, pobiegnę po raz pierwszy w maratonie – mówiła Julia Kasprzak.

Mistrzostwa Polski Duchownych

Nowosolski Bieg do Pustego Grobu jest zaliczany do imprez Lubuskiej Ligi Biegowej oraz uznawany za Mistrzostwa Polski Osób Duchownych. Po raz kolejny bezkonkurencyjny wśród duchownych okazał się ks. Michał Dekiert, który w biegach na krótkie dystanse osiąga zdecydowanie najlepsze wyniki. Na drugim miejscu na 10-kilometrowej trasie uplasował się ks. Paweł Prüfer, którego specjalnością są biegi długie, szczególnie maratońskie i ultramaratony.

– Chciałbym podkreślić, że nie jestem wyczynowym biegaczem, nie trenuję codziennie, ale jednocześnie zauważyłem, że po starcie w Biegu do Pustego Grobu bardzo szybko się zregenerowałem i nie miałem żadnych poważnych dolegliwości. Stosuję specjalne metody przyspieszające regenerację, między innymi rolowanie mięśni, więc następnego dnia mogłem już delikatnie potruchtać. Chociaż nie ukrywam, że czuję ból nóg, tego nie da się uniknąć – mówił ks. Paweł.

Przygoda z bieganiem dziekana Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wlkp. zaczęła się mało spektakularnie, od stwierdzenia, że warto zrobić coś dla swojego zdrowia, zadbać o sylwetkę i zrzucić parę kilogramów. – Spostrzegłem, że w moim przypadku metoda się sprawdziła. Narzuciłem sobie duży rygor, ograniczyłem liczbę kalorii i zacząłem systematycznie biegać. Ku mojemu zdziwieniu stwierdziłem postępy w jakości biegania. Poczułem, że mam pewne predyspozycje do biegania. Mimo że byłem zwykłym kanapowcem, który prawie w ogóle się nie ruszał, w krótkim czasie zacząłem się rozwijać i osiągać małe sukcesy – wspominał ks. Prüfer.

Ważnym elementem biegania jest poczucie wolności oraz świadomość, że człowiek nie dysponuje żadnymi środkami zastępczymi, biegacz ma tylko własne nogi i głowę. Wszystko jest w rękach (w nogach) biegacza i motywacji. Konfrontacja z trudem i bólem jest fascynująca, szczególnie kiedy lekkoatleta jest zdany tylko i wyłącznie na siebie. Jest to bez wątpienia powrót do pierwotnych instynktów człowieka, zdolności przetrwania. Ksiądz Paweł specjalizuje się w biegach długodystansowych, wykorzystujących wytrzymałość. Przebiegł 9 maratonów, w tym dwa górskie ultramaratony. Wyjątkowo wspomina udział w maratonie w Rzymie, mieście, w którym studiował. Wśród biegowych marzeń duchowny wymienił udział w największych i prestiżowych maratonach w Nowym Jorku albo Bostonie. Systematyczny trening biegowy i odpowiednia dieta są niezwykle ważne, ale – jak zaznaczył ks. Paweł Prüfer – żyje normalnie: pracuje, pisze książki, artykuły, modli się, spowiada, celebruje Eucharystię.

TAGI: