Dzieci nie można zabijać nigdy

Bogumił Łoziński

publikacja 20.01.2011 12:00

Trzeba ratować życie matki, gdy jest ono zagrożone, ale celem nie może być zabicie nienarodzonego.

Dzieci nie można zabijać nigdy Jacek Zawadzki /foto gość

Rozmowa z Mariuszem Dzierżawskim

Mariusz Dzierżawski jest pełnomocnikiem obywatelskiego komitetu inicjatywy ustawodawczej, członkiem rady Fundacji PRO – Prawo do Życia.

Bogumił Łoziński: Dlaczego dążycie do zmiany ustawy regulującej kwestie ochrony życia?Mariusz Dzierżawski*: – Obecna ustawa pozwala na mordowanie chorych dzieci. Ministerstwo Zdrowia w państwowych szpitalach organizuje za pieniądze podatników zabijanie dzieci. Według danych tego ministerstwa w 2009 r. legalnie pozbawiono życia w Polsce 538 nienarodzonych, z czego 510 ponieważ były podejrzane, że są chore. Z moralnego punktu widzenia to jest nie do przyjęcia, dzieci nie można zabijać nigdy.

A co z sytuacją, gdy zagrożone jest życie matki?
– Trzeba ratować życie matki, gdy jest ono zagrożone, ale celem nie może być zabicie nienarodzonego. Na podstawie artykułu 26 kodeksu karnego można ratować życie matki, nawet ryzykując życiem dziecka. Nie ma potrzeby istnienia przepisu mówiącego lekarzom „możecie zabijać”. Aborcja nie jest terapią, aborcja jest morderstwem.

Badania pokazują, że większość Polaków jest przeciwko aborcji, ale opowiada się za utrzymaniem obecnego kompromisu. Jak przekonacie opinię publiczną do swoich propozycji?
– Od kilku lat prowadzimy akcje edukacyjne, między innymi wystawę „Wybierz życie”. Dzięki nim coraz więcej Polaków widzi, że aborcja nie jest „mniejszym złem”, ale, jak napisał Jan Paweł II w „Evangelium vitae”, „odrażającą zbrodnią”. W najbliższych miesiącach zamierzamy zintensyfikować działania edukacyjne.

Zbierzecie 100 tys. podpisów poparcia, które są konieczne, aby nowelizacją zajął się Sejm?
– Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, spodziewam się, że nawet znacznie więcej. Wokół nowelizacji zgromadziło się kilkadziesiąt środowisk z całej Polski, które zaangażują się w zbieranie podpisów, jesteśmy do tego starannie przygotowani pod względem organizacyjnym.

Jakie środowiska uczestniczą w pracach nad nowelizacją?
– Są to ludzie sumienia, którzy opowiadają się za prawem do życia dla każdego. Naszą inicjatywę popiera kilkadziesiąt organizacji społecznych ze wszystkich części Polski, środowiska akademickie, osoby związane z ZHR, liczne stowarzyszenia lokalne, a także środowiska związane z ruchami religijnymi.

Czy liczycie na poparcie Kościoła?
– Nasza inicjatywa nie ma charakteru konfesyjnego. Odwołujemy się do powszechnie akceptowanych praw człowieka, ale oczywiście liczymy na poparcie wiernych Kościoła katolickiego, który jednoznacznie opowiada się za ochroną życia. Naszą inicjatywę popierają liczni biskupi, m.in. kard. Stanisław Dziwisz, przewodniczący Episkopatu abp Józef Michalik, abp Stanisław Gądecki oraz przewodniczący Rady ds. Rodziny Episkopatu bp Kazimierz Górny.

Nie obawiacie się, że próba zmiany może doprowadzić do wahnięcia w druga stronę i wprowadzenia aborcji na życzenie?
– Wręcz przeciwnie, to bierność ludzi „dobrych” prowadzi do tego, że zwolennicy cywilizacji śmierci są co raz bardziej rozzuchwaleni. Tchórzostwo z naszej strony powoduje eskalację działań zwolenników aborcji.

Jak Pan odnosi się do argumentu, że w społeczeństwie zróżnicowanym światopoglądowo prawo powinno być kompromisowe?
– Zatem w krajach skorumpowanych łapownictwo powinno być dozwolone, a w rasistowskich legalne powinno być niewolnictwo? To absurd. W sprawach moralnych, a zwłaszcza dotyczących życia i śmierci nie, ma kompromisu.

Jak chce Pan przekonać posłów do poparcia nowelizacji?
– Dobrze się składa, że na jesieni są wybory do Sejmu. Wyborcy będą mogli zobaczyć, jak kandydaci głosowali w sprawie życia. Zrobimy wszystko, aby w każdym okręgu wyborczym wszyscy wiedzieli, czy poseł ubiegający się o reelekcję głosował za życiem, czy za aborcją.

artykuł z numeru 02/2011 Gościa Niedzielnego