Ruch na zdrowie

GN 36/2022 |

publikacja 08.09.2022 00:00

Dwa dni leżenia wystarczą u sportowca, by rozpoczął się proces zaniku mięśni, trzy dni zwyczajnej grypy, by w organizmie zaczęły zmieniać się parametry krążeniowo-oddechowe. Bezruch nas zabija – twierdzą fizjoterapeutki dr Agnieszka Stępień i dr Marta Podhorecka z zarządu Stowarzyszenia Fizjoterapia Polska.

Ruch na zdrowie istockphoto

Katarzyna Widera-Podsiadło: Covid dotknął boleśnie niemal wszystkie dziedziny naszego życia. Wielu spośród nas skutki przechorowania będzie nosić przez lata, bo choroba zapisała się w naszych organizmach. Zacznijmy od dzieci.

Dr Agnieszka Stępień: Bezruch i ograniczenia aktywności z powodu covidu w okresie lockdownu, ale też te, które były związane z lekcjami online, spowodowały wielkie spustoszenie w organizmach dzieci. Myślę, że skutki tego będziemy odczuwać jeszcze długo. W swoim gabinecie przyjmuję więcej dzieci, które mają różnego rodzaju deformacje kręgosłupa. Kilka miesięcy po lockdownie do gabinetu trafiało bardzo dużo młodych z dolegliwościami bólowymi, które rzadko widywałam w swojej praktyce, a moje doświadczenie jest dosyć długie, bo ponad 25-letnie.

Dr Marta Podhorecka: U osób starszych covid skutkował np. zawieszeniem fizjoterapii, zajęć ruchowych na Uniwersytetach Trzeciego Wieku, a nawet spacerów. Ale też osamotnieniem – można powiedzieć, że ich świat się kurczył. Często nawet rodziny ograniczały z nimi kontakt. Pozostając w domu, stawali się mniej aktywni, a brak aktywności u osób starszych powoduje, że mogą stać się szybciej zależni od osób trzecich, a tego chcemy uniknąć. Dla każdego człowieka samodzielność jest najważniejsza.

To musiało odbić się na zdrowiu i psychice.

M.P.: Seniorzy potrzebują kontaktu, relacji z drugim człowiekiem, bliskości. Po uderzeniach kolejnych fal covidu wracają do fizjoterapii, spotkań, ale nie wszyscy. Jest grupa, która się wycofała, którą musimy zachęcać do tego typu aktywności. Towarzyszy im strach przed medykiem, przed placówkami medycznymi, przed gabinetami lekarskimi.

A.S.: Te swego rodzaju psychiczne zaburzenia dotykają również dzieci i młodzież. Widzimy to w relacjach ze studentami. Niektórzy odizolowali się od środowiska, zamknęli we własnym świecie, mają problem z nawiązywaniem kontaktu. Zdarza się młodzież, która nie chce chodzić do szkoły. Te osoby chciałyby wrócić do zajęć online. Musimy to wszystko naprawiać.

Czy fizjoterapeuta interesuje się problemami o podłożu psychicznym u swojego pacjenta?

A.S.: Fizjoterapeuta, kończąc pięcioletnie studia, ma za sobą średnio około 6 tys. godzin zajęć różnego rodzaju: z kinezjologii, anatomii, psychologii. Mamy standard kształcenia, tak jak u lekarzy czy pielęgniarek.

M.P.: Fizjoterapia ma różne oblicza, np. uroginekologiczna w nietrzymaniu moczu, fizjoterapeuta pracuje również na oddziale transplantologii, może wspomagać terapię wzroku albo pomaga przy problemach z przełykaniem.

A.S.: Myślę, że coraz bardziej popularne są zaburzenia w obrębie stawów skroniowo-żuchwowych, bruksizm – z tymi schorzeniami również pracują fizjoterapeuci. Ortodonci konsultują z nami problemy wad zgryzu. Myślę, że niezależnie od rodzaju specjalizacji fizjoterapeuta spędza ze swoim pacjentem najwięcej czasu ze wszystkich zawodów medycznych. Poświęcamy pacjentom pół godziny, czasami godzinę. Nasza rozmowa w tym czasie buduje bardzo bliskie relacje, słuchamy zwierzeń, wchodzimy w problemy natury psychologicznej pacjenta, ale poznajemy też problemy całej rodziny i staramy się pomagać. Sfery fizyczna i psychiczna człowieka ciągle się przenikają i nie można ich oddzielać.

M.P.: Bardzo wiele zaburzeń, które występują w strefie psychicznej, ma odzwierciedlenie w ciele, bo nie możemy oddzielić ducha od ciała. Pracując z ciałem, powodujemy, że pacjenci mają lepsze samopoczucie, lepiej się czują. U osób starszych bardzo często występuje depresja, która ma objawy typowo fizyczne, bólowe – to somatyzacja. Zdarza się też odwrotnie – aktywność fizyczna wspomaga leczenie depresji i łagodnych zaburzeń funkcji poznawczych u osób starszych.

Znam osiemdziesięciolatki, które mogły niemal zupełnie odstawić leki, kiedy diametralnie zmieniły styl życia. Chodzą na długie spacery, uprawiają gimnastykę, pływanie. Nie zaszkodzi im to?

M.P.: Nie. W niektórych krajach europejskich rehabilitacja, aktywność fizyczna jest przepisywana na receptę, żeby leczyć depresję lub początki otępienia. Mówi się w naszym środowisku, że ruch może zastąpić każdy lek, ale lek nie zastąpi ruchu. To jest motto przewodnie każdego fizjoterapeuty.

A w naszych rodzinach często mówi się osobie starszej: „Odpocznij sobie, usiądź”. Coraz częściej wyręczamy też młodych ludzi, podwozimy, by się nie zmęczyli. Aż boję się zapytać, jak nasza młodzież wygląda na tle młodzieży unijnej.

A.S.: Źle. Młodzież i dzieci powinny mieć co najmniej 60 minut intensywnej gimnastyki dziennie, a w praktyce wygląda to tak, że często są zwalniani z lekcji wychowania fizycznego. Nie mają wielu zajęć sportowych. Myślę, że garstka świadomych rodziców wypełnia zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia dotyczące aktywności. Skutek jest taki, że w Polsce rośnie liczba dzieci otyłych. To już około 20 proc. nastolatków. Mamy przerażające dane testów sprawnościowych. Były pewne badania prowadzone w Polsce przed covidem, w czasie których porównywano wyniki testów sprawnościowych sprzed 30 lat i obecnych. Okazało się, że dzisiejsza populacja wypada znacząco gorzej niż młodzież 30 lat temu. Niestety to widać – coraz więcej dzieci ma zaburzenia hormonalne, zaburzenia wzrostu, obniżony poziom witaminy D3. Jak wiadomo, ilość witaminy D3 zależy od aktywności fizycznej, trybu życia, nasłonecznienia, odżywiania.

Jej brak powoduje wiele negatywnych następstw zdrowotnych.

A.S.: Tak. Naraża nas na spadek odporności i wpływa na częstość zachorowań, a w przypadku dzieci powoduje też zmiany w układzie kostnym. Dlatego spotykamy coraz więcej dzieci z deformacjami kostnymi czy ze skoliozami.

Jakimi dziadkami będą dzisiejsze dzieci?

M.P.: Nie chciałabym uprawiać czarnowidztwa, ale to, jakimi będziemy seniorami, zależy od nas. Jest takie powiedzenie: powiedz, ile chodzisz, a powiem ci, ile lat będziesz żył. Najpoważniejszą konsekwencją braku ruchu jest sarkopenia, czyli zmniejszenie masy mieśniowej, siły mięśniowej oraz funkcji mięśnia. A przecież musimy mieć siłę, aby wykonywać czynności dnia codziennego. Jeśli nie będziemy mieć dobrze zbudowanego układu mięśniowego, czekają nas tzw. wielkie problemy geriatryczne. Chodzi m.in. o zaburzenia równowagi i upadki. Upadek u osoby starszej może nakręcić spiralę zdarzeń, których następstwem będzie brak samodzielności seniora. Osoba potknęła się, przewróciła, potocznie mówimy – złamała biodro, czyli szyjkę kości udowej, następnie trafiła do szpitala, wystąpiło zapalenie płuc i w konsekwencji wraca do domu leżąca. Chcemy uniknąć tego domina, a tylko działania fizjoprofilaktyczne mogą prznieść efekty.

Każda profilaktyka jest lepsza od naprawiania zaniedbań. Na czym więc polega fizjoprofilaktyka?

A.S.: Chciałabym najpierw powiedzieć, że nie jest całkiem źle. Mamy wielu wyedukowanych rodziców, którzy przeczesując internet, nabywają wiedzy. Moje byłe pacjentki wracają do mnie profilaktycznie ze swoimi dziećmi. Zdarza się, że do gabinetu trafiają kilkutygodniowe zdrowe niemowlęta, bo rodzice chcą być pewni, że stan ich dziecka nie budzi wątpliwości. Mam też pod opieką rodzinę sportowców. Przychodzą z 3-miesięcznym dzieckiem i regularnie dbają, żeby odpowiednio się poruszało. Sportowcy mają świadomość, że pewne asymetrie ruchów, brak równowagi mogą powodować kontuzje. Fizjoprofilaktyka więc to dbanie o siebie wcześniej – po to, by później cieszyć się zdrowiem.

Hasło „ruch to zdrowie” nie jest więc pustym frazesem.

M.P.: Ruch wpływa na całe nasze ciało. Aby wszystko dobrze działało, każdy układ powinien być sprawny i wzajemnie muszą ze sobą współpracować.

A.S.: Ruszając się, również stymulujemy nasz intelekt. Jeżeli popatrzymy na budowę mózgu, to zobaczymy, że są w nim różne obszary, które odpowiadają za poszczególne umiejętności i układy. Na przykład obszar odpowiedzialny za postrzeganie wzrokowe, słyszenie, czucie, ruch. One są ze sobą ściśle powiązane, dlatego pobudzając jeden, pobudzamy kolejne. Praktyka pokazuje, że niektóre osoby najlepiej uczą się, gdy się ruszają, np. spacerują po pokoju.

Proszę więc po tej diagnozie o wystawienie recepty.

A.S.: Intensywny spacer – każdego dnia minimum 60 minut. Nie parkować pod sklepem, tylko na końcu parkingu, nie korzystać z wind.

M.P.: Tu z pomocą przychodzą architekci. Niektóre bloki buduje się w taki sposób, że po wejściu do klatki schodowej musimy minąć schody, zanim dotrzemy do wind. To ma nas motywować do aktywności.

A.S.: Proszę pamiętać, że pierwsze negatywne skutki unieruchomienia zaczynają się po pierwszej dobie, a po trzech dniach zmianie ulega wiele parametrów. Kiedy ludzie mają grypę, leżą w łóżku. Gdybyśmy zrobili badania ich parametrów tuż przed chorobą i po trzech dniach, okazałoby się, że w układzie oddechowym czy w układzie krążenia zaszły pierwsze negatywne zmiany. Zazwyczaj po kilku dniach zaczynają się zaniki mięśniowe – widać to na przykład u sportowców, którzy doznają urazu. To jest po prostu konsekwencja braku codziennej aktywności. •

Dr Agnieszka Stępień

jest fizjoterapeutką pediatryczną, adiunktem w AWF Józefa Piłsudskiego na Wydziale Rehabilitacji.

Dr Marta Podhorecka

jest fizjoterapeutką geriatryczną, adiunktem w Katedrze Geriatrii Collegium Medicum w Bydgoszczy, UMK w Toruniu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.