Mój punkt odniesienia

Aleksandra Pietryga

publikacja 25.05.2011 06:30

Rodzina ma być naturalnym obszarem wzrostu wszystkich domowników. Strefą wytchnienia w zwariowanym świecie konsumpcjonizmu i ciągłego pośpiechu. Miejscem spotkania Boga i człowieka.

Mój punkt odniesienia Foto: Roman Koszowski/ Agencja GN Lubię wracać do domu :-)

Lubię wracać do domu. Rozmawiać z mężem, córeczką, gotować dla nich obiady, chodzić na spacery. Dobrze się czuję w mojej rodzinie. Ona stanowi dla mnie wartość i przystań, do której chętnie wracam, gdy jest ciężko. Rodzina ma być naturalnym obszarem wzrostu wszystkich domowników. Strefą wytchnienia w zwariowanym świecie konsumpcjonizmu i ciągłego pośpiechu. Miejscem spotkania Boga i człowieka.

Jeśli rodzina nie zapewni poczucia bezpieczeństwa i podłoża sprzyjającego dobremu wychowaniu, próżno szukać tego gdzie indziej. Piękno życia rodzinnego to nie frazes, którym podpierają się księża podczas ślubnych homilii, ale autentyczne doświadczenie wielu ojców, matek i dzieci. Tych, którzy dzień po dniu mozolnie budują swój dom i stawiają na rodzinę.

– Nie odbuduje się zachwianej więzi rodzinnej, nie uleczy się ran powstających z ludzkich słabości bez powrotu do Chrystusa – mówił Jan Paweł II do rodzin zgromadzonych w Kielcach w czerwcu 1991 r. Można zbudować dom na piasku, ale czy nie lepiej postawić go na silnym fundamencie? Na Chrystusie. Z Nim uda się stworzyć szczęśliwą rodzinę! Są na to dowody.

 

TAGI: