Zawsze wzwyż

Jan Głąbiński; GN 23/2011 Kraków

publikacja 24.06.2011 06:30

Aneta opuszcza właśnie pokład „Puchacza”. – Patrzenie na świat z góry zmienia zupełnie sposób myślenia o rzeczywistości. Człowiek na wysokościach czuje się jakiś inny, lepszy – opowiada. Młoda adeptka sztuki latania marzy o tym, aby zasiąść za sterami boeinga.

Zawsze wzwyż Jan Głąbiński/ GN Po każdym lądowaniu piloci wysłuchują uwag swoich nauczycieli i instruktorów.

Przy specjalnym stoliku na nowotarskim lotnisku Dawid zapisuje w dzienniku pokładowym szczegóły wszystkich lotów. O której był start, lądowanie samolotu holującego i szybowca, kto leciał, z kim. Obserwujemy lądowanie jednego z uczniów. Jak się okazuje, dla wszystkich naszych rozmówców to najbardziej stresująca część lotu. – Delikatnie mówiąc, to było nieco twarde lądowanie. Przyziemiła na pełnych hamulcach. Pewnie się zestresowała. Do lądowania trzeba podchodzić z prędkością nie mniejszą niż 90 km. Niższa prędkość grozi śmiercią. Wpada się w korkociąg, szybowiec cały może się rozwalić – instruuje nas pewnie Dawid.

Duszenia nad miastem

Obserwujemy dalsze loty. Ruch samolotów niemal jak na Okęciu, tyle tylko że zdecydowanie mniejszy hałas i widoki zapierające dech w piersiach. Niebo zupełnie błękitne i do tego przed nami rozpościerają się majestatyczne tatrzańskie granie. Jeszcze z domieszką białego puchu. – Dzisiaj szkolimy się w lotach samodzielnych. Lecimy holem, następnie odczepiamy się, budujemy krąg do lądowania i lądujemy. W czasie tej czynności trzeba w odpowiednim momencie załamać, czyli szybowiec nie może uderzyć ogonem o pas, powinien siąść na kółko. Nie może też przywalić przodem – opowiada Aneta, używając lotniczych określeń.

Młodzi lotnicy doskonale wiedzą, co robić w sytuacjach awaryjnych. Muszą wtedy znaleźć dobre miejsce do lądowania, najlepiej na lotnisku. Kiedy jest to niemożliwe, lądowanie może odbyć się gdzieś na miękkich uprawach rolnych. – Na szczęście nie byłam w takiej sytuacji. Nad lotniskiem są torfowiska, które pozwalają na tzw. noszenia, szybowiec może unosić się w górę. Gorzej jest nad miastem, tam są znowu tzw. duszenia. Można szybko tracić wysokość – tłumaczy Aneta.

Polecieć z bagażem wiedzy

Chwila przerwy. Marek Lijewski prowadzący zajęcia z przysposobienia lotniczego w II Liceum Ogólnokształcącym im. Świętej Królowej Jadwigi w Nowym Targu może na chwilę oderwać wzrok od szybowca „Puchacz”, na którym 9 uczniów klasy lotniczej poznaje tajniki latania. Zanim uczniowie przystąpili do sprawdzenia swoich lotniczych umiejętności w praktyce, zgłębiali wiedzę z takich przedmiotów, jak: meteorologia, prawo lotnicze, nawigacja, zasady lotu, sposoby lotu, łączność, procedury nawigacyjne. Potem pisali test. Aby go zaliczyć, należało odpowiedź prawidłowo na minimum 75 proc. pytań. Poradzili sobie z tym wszyscy młodzi adepci sztuki latania.

– To pierwsza i zarazem jedyna klasa lotnicza w województwie małopolskim, a nawet w południowej Polsce. Młodzież może uczestniczyć w lotniczym szkoleniu, które byłoby niemożliwe w normalnym kursie. Sporty lotnicze są bardzo drogie – mówi M. Lijewski. Jeden dzień szkolenia – w zależności od liczby lotów – kosztuje 4,5 tys. zł. – Pieniądze zapewnia organ prowadzący szkołę, czyli starostwo powiatowe. Jesteśmy bardzo wdzięczni za wsparcie naszego pomysłu na klasę lotniczą – mówi Henryk Chrobak, dyrektor II LO w Nowym Targu.

Prądy wznoszące

Kto może się zgłosić do takiej klasy? – Naszym zamierzeniem jest przygotowanie wszystkich uczniów do sportów lotniczych, a także do dalszej pracy w szeroko rozumianym lotnictwie, nie tylko na stanowisku pilota, ale i kontrolera ruchu lotniczego, konstruktora lotniczego, stewardesy. Natomiast uczniowie chcący posiąść umiejętność pilotażu szybowców muszą przejść badania lotniczo-lekarskie. Jeśli będą posiadać tzw. drugą klasę zdrowia, to mogą rozpocząć praktyczne szkolenia – mówi M. Lijewski.

Uczniowie w ramach szkolenia podstawowego mają do wykonania około 30–35 lotów z instruktorem, następnie 10 lotów samodzielnych. Wykonaniem dziesiątego lotu samodzielnego kończy się etap podstawowego szkolenia szybowcowego. Przed młodymi lotnikami jeszcze kilka obozów, na których będą szkolić się m.in. z lądowania czy z lotów na szybowcu jednomiejscowym. Piloci z nowotarskiego liceum będą szkolić się w lotach z wykorzystaniem prądów wznoszących czy termicznych. Będą musieli ponadto wyszkolić się w akrobacjach szybowcowych. Dopiero zaliczenie tego ostatniego punktu pozwoli im uzyskać pod koniec klasy III licencję szybowcową. – To też jedno z najważniejszych zadań klasy lotniczej. Uczniowie zdają maturę, a jednocześnie mają w ręku licencję pilota szybowcowego. Otwiera to drogę na studia na kierunkach lotniczych – mówi H. Chrobak.

Z szybowca do embraera

Uczniowie z klasy lotniczej dobrze o tym wiedzą. Wszyscy mają już nawet sprecyzowane plany kariery zawodowej. – Chcę być pilotem wojskowym. Mam plan, żeby wyprzedzić cały proces szkolenia i zrobić licencję na szybowiec już z egzaminem praktycznym w klasie II. Zaś w klasie III planuję uzyskać licencję na samolot turystyczny – mówi pewnie Dawid.

Asia chciałaby kontynuować naukę na studiach pilotażu dużych samolotów. Pod uwagę bierze też kierunek związany z kontrolowaniem ruchu lotniczego. – Wyobrażasz sobie, jak to będzie za sterami boeinga czy airbusa? – pytamy Asię.– Nie, zobaczę to na żywo – śmieje się przyszła pilotka.

Paweł Kos, prezes Aeroklubu Nowy Targ i instruktor klasy lotniczej, przyznaje, że aeroklub szkoli coraz starsze osoby, które mimo zainteresowania lotnictwem już od dzieciństwa dopiero teraz mogą podjąć szkolenie. – Sami muszą na nie zarobić. Zwykle jest to możliwe w wieku 30 lat. Niestety, jeżeli ktoś chce rozpocząć karierę w lotnictwie, to jest to o wiele za późno – mówi Paweł Kos. Prezes Aeroklubu Nowy Targ podkreśla, że każdy pilot samolotów pasażerskich zaczynał od lotów na szybowcach. – To naturalna droga do kariery w lotnictwie. Szybowiec uczy bowiem w doskonały sposób czystości pilotażu – mówi Paweł Kos. To na nowotarskim lotnisku, w wieku 16–18 lat, swoją przygodę z lataniem zaczynało kilku obecnych pilotów, będących kapitanami boeingów czy embraerów, należących do floty LOT-u. Takie samoloty nie wylądują jednak w Nowym Targu. – Nasze lotnisko musiałoby mieć utwardzony pas startowy – tłumaczy Paweł Kos.

Strzał w dziesiątkę

Nowotarskie liceum prowadzi nabór do kolejnej klasy lotniczej. Szczegóły można znaleźć pod adresem: www.klasalotnicza.pl. Zdaniem H. Chrobaka jest to wspaniała możliwość realizacji młodzieńczych marzeń o lataniu w przestworzach. – Plan nauczania jest tak skonstruowany, by zajęcia przysposobienia lotniczego można było realizować w klasie z rozszerzonym programem matematyki i języka angielskiego. Stanowi także wyśmienitą szansę kontynuacji nauki na kierunkach lotniczych nie tylko w Szkole Orląt (wojskowa szkoła lotnicza w Dęblinie), ale również na cywilnych kierunkach lotniczych politechniki – uważa dyrektor II LO w Nowym Targu. Dodaje, że pomysł z klasą lotniczą to był strzał w dziesiątkę. – Nawiązujemy w ten sposób do kilkudziesięcioletniej bezkonkurencyjnej tradycji Aeroklubu Nowotarskiego. Nie boimy się nowych wyzwań i powtarzamy za gen. Mariuszem Zaruskim: „Zawsze wzwyż!” – mówi H. Chrobak.