Pobożni, ale rodzina w kryzysie

KAI |

publikacja 01.07.2011 18:08

Dotychczasowa obecność w UE nie osłabiła religijności Polaków, natomiast zdecydowanie pogorszyła się w tym czasie sytuacja polskiej rodziny – dowiadujemy się z obszernej analizy.

Pobożni, ale rodzina w kryzysie Józef Wolny/Agencja GN Rozwody dotykają obecnie ponad 250 tysięcy dorosłych i ich dzieci rocznie

Życie religijne

Polska religijność – jak wskazują badania – niezależnie od bardzo głębokich przemian, ustrojowych, gospodarczych, politycznych itp., wykazuje wciąż silną stabilność jak na warunki europejskie. Polacy – generalnie rzecz biorąc – wydają się być odporni na laicyzację. Mimo zapowiadanej po 1989 r. spadku religijności, w ciągu dwudziestolecia poziom niedzielnych praktyk spadł o kilka procent. O ile – w świetle badań Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego – w 1980 roku 51 proc. Polaków w każdą niedzielę brało udział we Mszy św., w 1999 roku – 46,9 proc., w 2004 – 43,2, w 2005 – 45,0, w 2006 – 44,5 to w 2008 r. – 40,4. Z kolei dane za 2009 r. wskazują pewien przyrost dominicantes do 41,5 proc. i minimalny spadek w roku następnym do 41 proc. A więc od momentu naszej integracji praktyki religijne spadły zaledwie o 2,2 proc. Nie można postawić tezy, aby wejście Polski do UE w jakikolwiek sposób przyspieszyło spadek praktyk religijnych w Polsce. Ta powolna tendencja spadkowa zaczęła się już o wiele wcześniej i wiązać można ją bardziej z ogólnymi tendencjami kulturowymi niż z procesem europejskiej integracji.

Należy porównać ten kilkuprocentowy spadek dominicantes w Polsce z danymi z innych krajów europejskich. O ile przed 20 laty Polska wraz z Irlandią, Hiszpanią i Włochami należała do grupy najbardziej religijnych społeczeństw Europy, to obecnie (wraz z Maltą) odgrywa rolę lidera w skali kontynentu. Pozostałe kraje o najwyższej religijności zostały w tym samym okresie znacznie silniej od Polski naznaczone procesami laicyzacyjnymi. W Hiszpanii na początku lat osiemdziesiątych XX wieku praktykowało regularnie (co najmniej raz w tygodniu) ponad 40 proc. dorosłej ludności, dwadzieścia pięć lat później w 2006 r., już tylko 18%. Podobnie w Irlandii, gdzie w 1990 r. praktykowało regularnie 81% dorosłych, szesnaście lat później (2006) tylko 46%.

Warto zauważyć, że nieco zmniejszającej się liczbie osób chodzących do kościoła towarzyszy w Polsce wzrost ilości wiernych głęboko religijnych i systematycznie korzystających z sakramentów. Liczba osób przystępujących do Komunii św. w tym okresie uległa podwojeniu: z 7,8 proc. w 1980 roku do 16,3 proc. w 1999, 15,5 proc. w 2004 r., 16,1 w 2006 r., 15,3 w 2008 r. oraz 16,4 w 2010 r. Można powiedzieć, że wiara Polaków staje się bardziej dojrzała, częściej wynika z osobistego wyboru, a nie tylko z tradycji.

Powołania

W okresie obecności Polski w UE, większego osłabienia niż religijność doznały powołania kapłańskie. Znamienny był w tym zakresie 2007 r., kiedy liczba osób zgłaszających się na pierwszy rok do seminarium duchownego spadła o 25 proc. W kolejnych latach liczba wstępujących ponownie ustabilizowała się, aczkolwiek na niższym poziomie – ok. 700 nowych kandydatów rocznie.

Wśród przyczyn zmniejszającej się liczby powołań należy wymienić na pierwszym miejscu pogłębiający się niż demograficzny czy oddziaływanie prądów kulturowych nie sprzyjających podejmowaniu trwałych i wiążących decyzji. Nie są to kwestie wynikające z uczestnictwa Polski w UE. Wśród przyczyn spadku powołań, które można pośrednio powiązać z obecnością w UE wskazać można tylko otwarcie rynku pracy, co powoduje intensyfikację emigracji wśród młodych.

Rodzina

Bardziej niebezpieczny trend zauważyć można jeśli chodzi o trwałość polskiej rodziny. Rozwody dotykają obecnie ponad 250 tysięcy dorosłych i ich dzieci rocznie. Wedle danych GUS liczba rozwodów w latach 2000–2008 wzrosła z 43 tys. 65,5 tys. rocznie, co oznacza wzrost dokładnie o połowę. W skali kraju co czwarte zawarte małżeństwo rozpada się, w dużych aglomeracjach miejskich co trzecie (25,4 proc. liczby nowo zawartych małżeństw).

Trudno jednak udowodnić, aby tendencja wzrostowa rozwodów wynikała z faktu integracji z UE. Poza naciskiem różnorodnych trendów kulturowych, wynika ona z błędnej polityki państwa polskiego w tym zakresie, a przede wszystkim z braku systemowej polityki prorodzinnej. Problematyka rodzinna jest przez rządzących od lat marginalizowana, a nakłady na politykę rodzinną, stawiają Polskę na ostatnim miejscu w Unii Europejskiej.

Europejski raport z czerwca 2009 r. wskazuje na polskie dzieci jako najuboższe wśród państw europejskich. Aż 26 proc. z nich jest zagrożonych ubóstwem (w stosunku do średniej europejskiej 19 proc.). Ubóstwo dzieci mierzone jest proporcją dzieci, w których rodzinach dochody nie przekraczają 60 proc. średnich krajowych zarobków, jest to więc ubóstwo w relacji do poziomu zamożności danego kraju. Raport zwraca uwagę, że w Polsce praca rodziców nie zabezpiecza dzieci przed biedą.

Jak prezentujemy się na tle Europy, jeśli chodzi o zasiłki przyznawane rodzinom z dziećmi? Polska jako jeden z 7 wśród 25 krajów Unii wprowadziła próg dochodowy, w pozostałych 18 państwach wypłaca się zasiłki powszechne, tzn. przysługujące wszystkim posiadającym dzieci. W Polsce próg jest ok. 4-krotnie niższy od średniej wartości progów w tych siedmiu państwach, w których progi funkcjonują.

Oczywistą konsekwencją braku polityki rodzinnej będzie narastający kryzys demograficzny, który w nieuchronny sposób pociągnie za sobą kryzys gospodarczy, poczynając od kryzysu systemów ubezpieczeń społecznych. Jak wykazują demografowie, spadek ludności Polski będzie z roku na rok coraz szybszy i prognozuje się, że w 2035 r. w Polsce będzie 36 mln obywateli, a w 2060 r. zaledwie ok. 30 mln. Zarazem znacząco się zmieni struktura wiekowa i proporcje liczby osób w wieku produkcyjnym i poprodukcyjnym. Już w 2027 r. liczba ludności w wieku poprodukcyjnym osiągnie poziom półtorakrotnie większy niż w 2007 r. A w 2055 r. będzie on o 90 proc. wyższy. Udział osób w wieku poprodukcyjnym w całej populacji wzrośnie z 16,5 proc. obecnie do 26,7 proc. w 2035 r., i do 37,3 proc. w 2060 r.

Populacja osób w wieku produkcyjnym w 2035 r. osiągnie poziom o 15 proc. mniejszy, a w 2060 r. o 40 proc. niższy niż obecnie. W 2007 r. na 1000 osób w wieku produkcyjnym przypadało średnio 248 osób w wieku poprodukcyjnym, w 2035 r. liczba ta – zgodnie z prognozą demograficzną – wynosić będzie 464, a w 2060 r. już 772. Obecnie na 1 emeryta przypada około 3 ubezpieczonych. Zgodnie z prognozą funduszu emerytalnego szacuje się, że już od 2038 r. na 1 emeryta będzie przypadało mniej niż 2 ubezpieczonych, a w 2060 r. na 3 emerytów – tylko 4 ubezpieczonych.

Polska – podczas 6-letniej obecności w Unii Europejskiej – nie chciała skorzystać ze sprawdzonych wzorców polityki rodzinnej istniejącej od dziesięcioleci w starych krajach UE, choć z wzorców tych korzystają już inne kraje naszego regionu: Czechy, Litwa czy Węgry.

Warto przy tym dodać, że polityka państwa polskiego sprzyja nie rodzinie, lecz osobom samotnie wychowującym dzieci. Gwałtowny wzrost rozwodów nastąpił po wprowadzeniu ustawy za rządów premiera Belki w 2004 r., kiedy osoby samotnie wychowujące dzieci otrzymały specjalne zasiłki na każde dziecko (niezależne od wysokości ich zarobków).