Przebaczenie i komunia

Yves Semen

publikacja 15.07.2011 23:00

Małżeństwo zostało ustanowione po to, aby człowiek nauczył się pielęgnować w sobie pragnienie totalnego daru, aby uczył się je ugruntowywać w sobie i umacniać, do chwili, gdy pragnienie owo osiągnie pełne ukojenie, które zapewnić może jedynie Bóg.

Przebaczenie i komunia www.swietywojciech.pl

Dziś trzeci już fragment książki: "Duchowość małżeńska według Jana Pawła II". Poprzednie znajdziesz TUTAJ i TUTAJ. Przypominamy: książkę można wygrać w naszym KONKURSIE.

 

Zostaliśmy stworzeni ku zmartwychwstaniu, które stanie się naszym udziałem w „świecie przyszłym”. To właśnie oczekiwanie wyrażamy za każdym razem, gdy wypowiadamy słowa Składu Apostolskiego: „Oczekuję wskrzeszenia umarłych i życia wiecznego w przyszłym świecie”. Oto nasza chrześcijańska nadzieja, pewność, którą wyrażamy w Wyznaniu Wiary. Dla tych, którzy zostali wezwani do małżeństwa, ich małżeńskie powołanie oznacza, że właśnie tą drogą mają przysposabiać się do wskrzeszenia umarłych, czyli całkowitego spełnienia naszego człowieczeństwa. Czym charakteryzuje się ów stan człowieka w „świecie przyszłym”? „Stanem gruntownego ‘przebóstwienia’ naszego człowieczeństwa” – powiada Jan Paweł II (audiencja z 9 grudnia 1981, 3). Co to oznacza? Że życie w„przyszłym świecie” będzie stanem, w którym człowiek – poprzez ostateczne urzeczywistnienie oblubieńczego znaczenia swojego ciała – odnajdzie swoją pełnię. Innymi słowy, w „przyszłym świecie” pragnienie komunii, wspólnoty, określające nas jako osobę, pragnienie ofiarowania siebie i osiągnięcia tym samym pełnego i całkowitego zjednoczenia, które mamy nadzieję urzeczywistnić w małżeństwie, znajdzie swoje pełne zaspokojenie. Stanie się tak za sprawą daru, jaki Bog złoży nam z siebie, na który to dar odpowiemy przez całkowite oddanie się Bogu: „Uczestnictwo w naturze Bożej, udział w życiu wewnętrznym Boga samego, przeniknięcie i nasycenie tego, co istotowo człowiecze, tym, co istotowo Boskie, osiągnie wówczas swój nowy zenit (…). Tak więc owo nowe uduchowienie będzie owocem Łaski, czyli udzielania się Boga w samym Jego Bóstwie nie tylko duszy, ale całej duchowo-cielesnej podmiotowości człowieka” (Ibidem).

Małżeństwo zostało ustanowione po to, aby człowiek nauczył się pielęgnować w sobie pragnienie totalnego daru, aby uczył się je ugruntowywać w sobie i umacniać, do chwili, gdy pragnienie owo osiągnie pełne ukojenie, które zapewnić może jedynie Bóg. W tym znaczeniu małżeństwo jest swoistym stanem przejściowym, z którego jednakże zostały zwolnione osoby powołane do celibatu, czyli do ofiarowania się Bogu już teraz, podczas życia na ziemi. Bowiem celibat „dla Królestwa” jest próbą urzeczywistnienia już teraz – a więc siłą rzeczy w sposób niedoskonały – totalnego daru z siebie: całkowitego oddania się Bogu, a także próbą całkowitego przyjęcia Bożego daru.

Jednak zarówno pełne ofiarowanie, jaki i pełne przyjęcie Bożego daru będą możliwe dopiero w Krolestwie niebieskim, po zmartwychwstaniu ciał. Dla tych, którzy zostali wezwani do małżeństwa – a jest ich znakomita większość – małżeństwo jest więc drogą przygotowania się na nadejście Królestwa. Oznacza to, że życie małżeńskie polega na stopniowym eliminowaniu w nas tego wszystkiego – dzień po dniu, coraz bardziej i bardziej – co stanowi przeszkodę na drodze do pełnej jedności, pełnej komunii. Przygotowuje nas na przyjęcie pełni Bożego daru, jakim jest zmartwychwstanie, czyli spełnienie naszego człowieczeństwa. Wtedy to sam Bog, w sposób pełny i ostateczny, zaspokoi pragnienie komunii odwiecznie wpisane w sercu kobiety i mężczyzny: „W ślad za widzeniem Boga ‘twarzą w twarz’ zrodzi się w nim [człowieku] miłość o takiej głębi i sile koncentracji na samym Bogu, że ogarnie bez reszty całą jego duchowo-cielesną podmiotowość” (audiencja z16 grudnia 1981, 3).

Oto ostateczny, najwyższy cel małżeństwa, w jego nadprzyrodzonym wymiarze. Jednakże ów cel urzeczywistnia się przede wszystkim dzięki nieskończonej pokorze wybaczenia. Aby osiągnąć pełną komunię, pełne zjednoczenie, należy spełnić ów obowiązkowy warunek, jakim jest przebaczenie, ponieważ wszystko, co małżonkowie mieliby sobie wzajemnie do zarzucenia, stanowi przeszkodę do pełnej jedności. Wybaczenie jest tym czynnikiem, który umożliwia nieustanne odnawianie się komunii. Aby trwać w jedności, w małżeńskiej komunii, należy wciąż iwciąż – „siedemdziesiąt siedem razy” – niezmordowanie i wspaniałomyślnie, udzielać przebaczenia; przebaczenia, ktorego nie można „domniemywać”; przebaczenia, o które należy prosić z pokorą i udzielać go jasno i wyraźnie. Dobrze wiedzą o tym mnisi, którzy każdego dnia, podczas kapituły win, wyznają publicznie swoje grzechy i przewinienia, prosząc współbraci o przebaczenie i miłosierdzie. Jest to szaniec wzniesiony przez monastyczną mądrość, która w ten sposób broniła się przed zdradliwym rozkładem życia wspólnotowego.

Dla obojga małżonków przebaczenie jest podstawowym warunkiem wzrastania we wzajemnej małżeńskiej komunii. Bez daru przebaczenia małżeństwo może formalnie istnieć, jednak sprowadza się do obojętnej koegzystencji, tracąc wymiar rzeczywistej, witalnej komunii ciał, dusz i serc. Prośba o przebaczenie, która nigdy nie została wypowiedziana, czy przebaczenie, którego nigdy nie udzielono, przypominają wodę, która - kropla po kropli - podmywa fundamenty małżeńskiej budowli, nieuchronnie prowadząc do jej zawalenia. Ilekroć małżonkowie dokonują aktu wzajemnego ofiarowania ciał, nie dokonując wprzódy aktu wzajemnego przebaczenia, małżeński akt pozostaje oszustwem i w najmniejszym nawet stopniu nie prowadzi do autentycznego zjednoczenia. Przebaczenie stanowi także absolutną gwarancję wierności małżeńskiej, bowiem nieustannie stawia współmałżonków przed koniecznością spełnienia wymogów autentycznej małżeńskiej komunii. Niejednokrotnie niewierność małżeńska wynika z faktu, że jedno z małżonków – lub oboje – nie poprosiło o przebaczenie; że jedno z nich – lub oboje – przebaczenia nie udzieliło: wówczas we wzajemne relacje wkrada się strefa mroku; strefa cierpienia, frustracji, niedomówień i żalu, na których z czasem może się zakorzenić kłamstwo. Natomiast udzielanie przebaczenia, o ile stanie się zwyczajową praktyką małżonków, stawia przed nimi wymóg bycia w prawdzie, a to – nieustannie odnawia ich wierność. Przebaczenia naucza Liturgia Eucharystyczna będąca koniecznym wstępem, wprowadzającym w rzeczywistość komunii, przygotowującym nas do pełnego zjednoczenia z Chrystusem w Komunii Świętej. Wtedy to po dwakroć prosimy Boga o przebaczenie: Confiteor…, Domine, non sum dignus Z przebaczenia na przebaczenie, małżeńska komunia, mimo swej niedoskonałości, staje się coraz bardziej głęboka i rzeczywista, niejako „drążąc” w nas pragnienie jeszcze pełniejszej komunii, której Bog – w dniu ostatnim – będzie jednocześnie przyczyną i podmiotem.