Czerwony nos to podstawa

Katarzyna Gauza; GN 23/2011 Zielona Góra

publikacja 25.07.2011 23:00

Mają rodziny, pracę i codzienne obowiązki. Kiedy jednak pojawia się potrzeba pomocy, ruszają natychmiast. Szybko ubierają kolorowy strój, robią makijaż i wkładają czerwony nos.

Czerwony nos to podstawa Grażyna Matuszak/ GN - To nie jest zwykłe rozśmieszanie ani głupia zabawa. Tak naprawdę nasza terapia jest wyjątkowo poważna i odpowiedzialna – mówi Barbara Rybicka, a po włożeniu czerwonego nosa doktor Psotka.

Grażyna Matuszak, Barbara Rybicka i Danuta Konatkiewicz to założycielki zielonogórskiego oddziału Fundacji „Dr Clown”. – To nie jest zwykłe rozśmieszanie ani głupia zabawa. Tak naprawdę nasza terapia jest wyjątkowo poważna i odpowiedzialna – mówi Barbara Rybicka, a po włożeniu czerwonego nosa doktor Psotka.

Zapomnieć o wenflonie

– Mam koleżankę w Warszawie, która jest aktorką, i to ona mnie namówiła do założenia oddziału w Zielonej Górze. Pojechałam do stolicy i zostałam cudownie przyjęta. Widziałam, że to są osoby, które wierzą w sens istnienia tej fundacji, i w tym dniu podpisałam pełnomocnictwo do współpracy. Wróciłam do Zielonej Góry i wzięłam się ostro do pracy – opowiada Grażyna Matuszak, czyli doktor Żabka. – Pierwszy raz do szpitala szłyśmy z duszą na ramieniu, bo nie wiedziałyśmy, jak dzieci nas przyjmą.  Bałyśmy się naszej reakcji na bardzo chore dzieci, ale wszystko się udało – dodaje.

Ideę leczenia śmiechem zapoczątkował w latach 60. amerykański lekarz Hunter Cambell, zwany Patchem Adamsem. Możemy go kojarzyć z filmu „Patch Adams”, w którym w rolę doktora wcielił się Robin Williams. W Polsce terapia śmiechem pojawiła się w 1999 roku w formie Fundacji „Dr Clown”. Dziś istnieje 26 jej oddziałów, w tym także zielonogórski. Terapia śmiechem to leczenie wspomagające. Niełatwo jest jednak wywołać uśmiech u kogoś, kto cierpi. – Sukcesem jest, kiedy dziecko na moment zapomni, że ma w rączce wenflon, a za chwilę przyjdzie do niego pielęgniarka z zastrzykiem – tłumaczy dr Psotka. Czerwony nos to podstawa. A potem kolorowe balony, z których da się wyczarować każde zwierzątko, barwne talerze na kijkach, maskotki i wiele innych niezwykłych przedmiotów usprawniających pracę clownów. – Mówimy dziecku, że ten czerwony nos jest zaczarowany i wystarczy wymówić zaklęcie, dotknąć bolącego miejsca i ból ustąpi. Proszę mi wierzyć, to działa – mówi Anna Borkowska, dr Clown z Warszawy.

Czasem za pomocą zwykłych przedmiotów w rękach clownów dzieją się cuda. – Pamiętam, jak kiedyś w szpitalu spotkałam chłopca, który długo nic nie jadł. Udało mi się go namówić dzięki magicznej strzykawce. Dziecko zaczęło jeść. Mama chłopca nie mogła pohamować wzruszenia – opowiada specjalistka. Kolorowy strój clowna, śmieszny wygląd, uśmiech i chęć zabawy z chorymi dziećmi pozwalają rozładować emocje, zmienić myślenie, zapomnieć o bólu i strachu. – Poszłyśmy do szpitala przed świętami wielkanocnymi i miałyśmy ze sobą megajajo. Dzieci malowały je, jak tylko chciały. Dołączyli do nas także lekarze i pielęgniarki – relacjonuje z uśmiechem doktor Żabka.

Clown też płacze

Nie każdy może być wolontariuszem i pracować z dziećmi. Ochotnicy muszą wiedzieć, że jest to ogromna odpowiedzialność i ciężka praca. Doktor Clown musi mieć przygotowanie pedagogiczne lub odbyte szkolenie przygotowujące do działalności. Dodatkowo powinien dysponować wiedzą z zakresu psychologii, negocjacji, komunikacji i autoprezentacji. – Na oddziale były też dzieci, do których nie miałyśmy wstępu. Próbowałyśmy zza szyby się do nich uśmiechać i prowadzić terapię. Było ciężko, ale udało się rozśmieszyć m.in. kilkumiesięcznego chłopca – wspomina Grażyna Matuszak.

Nie każdy wolontariusz nadaje się do „pracy w terenie”, ale w fundacji są potrzebne także osoby do pomocy w biurze czy magazynie. Na Uniwersytecie Zielonogórskim 16 i 17 maja odbyło się pierwsze szkolenie wolontariuszy. Warsztaty poprowadziły Urszula Karcz-Ostrowska i Anna Borkowska, doktorzy Clowni z Warszawy. Zgłosiło się kilkadziesiąt osób, ale nabór trwa cały czas. Jeśli ktoś chce zostać wolontariuszem w zielonogórskim oddziale lub pomóc fundacji, może przyjść w każdej chwili.

 – Doktor Clown prowadzi terapię śmiechem i zabawą. Dzięki naszej pracy osoby odreagowują stres i napięcia nerwowe powodowane np. pobytem w szpitalu – tłumaczy warszawski Clown i dodaje: – Formy i metody pracy doktora Clowna to jest taki wielki worek, w którym mieści się wszystko: iluzja, muzykoterapia, bajkoterapia, aktorstwo i plastyka. Prawdziwy doktor Clown musi także umieć sobie radzić z emocjami, nawet wtedy, gdy łzy same cisną się do oczu. – W szpitalu spotkałyśmy dziecko niewidome, ale słyszące. Widziałyśmy, że to dziecko nie reaguje, ale jego mama powiedziała żebyśmy weszły. Próbowałyśmy rozmawiać z chłopcem. On nie odpowiadał, ale widać było jego zadowolenie. Po wyjściu z sali nie dało się ukryć łez – mówi ze wzruszeniem dr Żabka. – Ta pomoc to jest coś niesamowitego. Nie umiem tego wyrazić – dodaje dr Psotka.

Nosek za pięćdziesiąt groszy

Clowni mają w planach pracę z osobami niepełnosprawnymi i upośledzonymi umysłowo. – Działalność fundacji nie ogranicza się tylko do wizyt w szpitalu. Chcemy również rozpropagować akcję dla pary młodej, aby zamiast kwiatów nowożeńcy zbierali zabawki i przybory szkolne – mówi dr Żabka. Działają od 1 kwietnia i nie mają jeszcze swojej siedziby, ale szukają pomieszczenia na biuro, magazyn i salkę, w której przeprowadzane będą szkolenia wolontariuszy. – Na razie wszelkie koszty pokrywamy same, ale będziemy starać się o sponsorów. Zwracamy się do wszystkich, by otworzyli serca przed nową fundacją – mówi Grażyna Matuszak. Każdy grosz jest na wagę uśmiechu dziecka, przykładowo 2 złote to cztery noski.

„Obdarzając uśmiechem, uszczęśliwiasz serce” – to motto zielonogórskiej Fundacji „Dr Clown”. Kolorowi lekarze pracują jako wolontariusze. Ich zapłata to radość dzieci. – Najpiękniejsze medale świata, których nikt nie zastąpi, to uśmiech dziecka i wdzięczność rodzica. To jest coś pięknego, co wzbogaca człowieka – mówi Urszula Karcz-Ostrowska. – Żadne pieniądze nie zastąpią zdrowia. Bezcenny uśmiech zawsze będzie za darmo. Dla nas nie ma granic, nie ma polityki, jest uśmiech – dodaje Barbara Rybicka.

Więcej informacji na stronie internetowej www.drclown.pl